Po wyjściu z Arłamowa Lech znajduje się w trudnej sytuacji psychologicznej i społecznej. Izolowany od żywych nurtów pracy podziemnej, nieufnie traktowany przez szarych robotników, zazdroszczących mu zaszczytów zagranicznych, przez pewien czas znajduje się w próżni społecznej.
J. Mur w Dzienniku internowanego pisze: „W pewnym sensie jest człowiekiem, który buduje od nowa, dając dowód jakiegoś wielkiego wyczucia nowej sytuacji i elastyczności, o której brak wielu z nas martwiło się w obozie [...] Czy będzie miał szansę powrotu na scenę wydarzeń pierwszoplanowych? Różnie się o tym mówi [...]”1.
Lech opracowuje przemówienie, które nagrywa na kasetę magnetofonową. Przemówienie to, przygotowane na 16 grudnia, zostaje rozpowszechnione przez zachodnie radiostacje. Wałęsa podkreśla potrzebę odnowy moralnej, zachowania wewnętrznej wolności i godności. Opowiada się za pluralizmem związkowym, samorządem w zakładach pracy, niezależnością kultury oraz organizacji różnych zrzeszeń.
Lech powoli zaczyna brać udział w życiu polityczno-społecznym, składa wizytę prymasowi, uczestniczy w procesach sądowych członków podziemnej „Solidarności”. Udziela wywiadów prasie zagranicznej, utrzymuje ścisłą łączność ze stoczniowcami. Spotyka się, myląc służby śledcze, z Tymczasową Komisją Koordynacyjną. Jest wielokrotnie przetrzymywany i przesłuchiwany. W maju 1983 r. zaczyna znowu pracować w Stoczni Gdańskiej. Po pracy odbywa rozmowy z dziennikarzami, dyplomatami, korzystając często z gościny w parafii księdza Jankowskiego.
Wałęsa pracując w stoczni po internowaniu cieszy się bardzo dobrą opinią u kolegów i przełożonych2. Podkreśla się, że jest punktualny, że „nie wykręcał się od żadnej roboty”. Naprawia przeważnie wózki elektryczne, wprowadzając różne usprawnienia, np. przerabia układ sterowania.
O i* (te ;■ '«f
Brygadzista Bulwin stwierdza, że jest on bardzo dobrym fachowcem, zdolnym i pomysłowym. Podkreślia, że jest „równy, koleżeński [...] Nigdy nie dał im odczuć, że jest ważny”. Dużo pieniędzy wydaje na gazety, lubi je czytać w pracy w wolnych chwilach. Bulwin zauważa: „Ciekawe, że tyle o nim mieli (w gazetach) do powiedzenia, ale o tym, że dzień w dzień leży na betonie i grzebie w silnikach, ani razu nie napisali”.
23 czerwca 1983 r. spotyka się w Zakopanem z papieżem, który odwiedził Polskę. Do stoczni przyjeżdża w sierpniu 1983 r. wicepremier Rakowski. Po jego przemówieniu Wałęsa zarzuca rządowi, że na plecach robotników uzyskał władzę; mimo to zgłasza gotowość do negocjacji. 5 października 1983 r. nadchodzi radosna wiadomość o przyznaniu Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. Nagrodę odbiera żona Danuta, która wyjeżdża do Oslo wraz z synem Bogdanem.
Pozycja Wałęsy w ruchu podziemnym i społeczeństwie umacnia się. Nie dał się zamknąć w muzeum „Solidarności”, co lansowała m.in. część kleru i jego przeciwnicy z „Solidarności”. Jest energiczny, pewny siebie, wierzy w „Solidarność” i jej historyczną rolę. Na zarzut, który wysuwa dziennikarz, że jest zarozumiały, odpowiada: „Problem polega na tym, że muszę w coś wierzyć, żeby to robić dobrze. I muszę być pewny siebie — bo co to za przywódca, któiy nie jest pewien siebie. To może być tłumaczone jako zarozumiałość”3.
Uświadamia sobie, że jest stale na cenzurowanym i że steruje ruchem opozycyjnym. Patrzy z nadzieją w przyszłość, wczuwa się w sytuację, uwzględniając nie tylko racje własne, lecz i racje innych.
Pisze o swoich doświadczeniach lat 1980-1984: „Psychologiczne problemy ciężaru przywództwa wynikają jednak przede wszystkim z tego — jaka jest treść tego przywództwa, o co w nim chodzi, czy o przewiezienie wozu pełnego srebra, czy o coś więcej, o coś słusznego moralnie, będą-
33
Cyt. za: L. Wałęsa. Droga nadziei, s. 273.
Zob. E. Szczesiak, Elektryk z Gdańska, w: Lech Wałęsa, wstępem opatrzył B. Geremek, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1990,
L. Wałęsa, Droga nadziei, s. 334.