czekoladę nadziewaną, jak się potem okaże, jedyną pamiątkę, jaka jej została po chłopaku, który wyjechał i kogoś zapoznał. To mnie postarza. Zaczynam pisać powieść z wątkiem miłości lesbijskiej, nervosołem i śniegiem, i systemem wartości, który dzieliłam z siostrą: miłość, przyjaźń, muzyka, kupa, Bóg we wszystkim, co robimy, a jako podsumowanie punkt szesnasty: „Ja już nie mam więcej wartości, a ty?”
Student A. chodzi po wydziale z mieczem, bo jest rycerzem. Jedenaście lat potem siedząc w kuchni, trochę żałuję, że studentowi wtedy nie odbiło i nie zarąbał naszego roku, bo może bym się załapała na jakieś wyjaśniające draśnięcie, jakąś pierwszą krew.
Wtedy, co jedenaście lat potem, niźli ta niemająca miejsca rzeź, przychodzi do mnie do kuchni święty Paweł i napomina mnie, abym postępowała, jak przystoi na powołanie moje, znosząc jedna drugich w miłości.
- Yasne, yasne - pozwalam sobie. - Y yedli, y nasycili się.
Ciężą lękowa < ,’iągle śniło mi się, że już rodziłam, ale nikt nie chciał przyjść do mnie mi pomóc, a to już były skurcze parte. W końcu zajrzała do mnie położna, kucałam gdzieś pod łóżkiem:
Proszę pani - powiedziałam - coś mi tu wisi.
T e parte były jakieś głupie, jedyne, co udawało mi się urodzić, to jakieś taśmy ze skóry, i byłam zdezorientowana.
Pępowina jest przerwana - powiedziała położna - nie wicm, jak to zrobiłaś. Dziecko urodzi się martwe, możesz się nie spieszyć.
I jeszcze mi się śniło, że G. też zaczęła rodzić i mama zadzwoniła po mnie, żebym przyszła ocenić rozwarcie. G. sie-■ I/ula z głupią miną, a mama mówiła:
Ależ proszę cię, zobacz, to już jest ze cztery centymetry.
Nie mogłam zobaczyć, bo nie będę sprawdzać rozwar-
......u ibie, z którą łączą mnie więzy krwi. Groźna się jakaś
mi u unosiła nad tą sceną, więc zadzwoniłam po moją po-i n i. panią Mariolę, która przyszła zaraz i tradycyjnie nie mle/wala się ani słowem, za to była wyższa ode mnie, G., niiiiiiy i mojego męża, który czekał w samochodzie, razem w u, i vi li Powiedziałam pani Marioli, że jej wybaczam mój
i.......I. a ona przystąpiła czynić swoją powinność, i już była
dni| i noc, kiedy to umarła Franka Potente i mój mąż zde-i) ilu wal schować ją w sofie Beddinge.
hiniikii w ostatniej ciąży już na finiszu poszła któregoś i i i dpi >liuInia do szpitala, bo miała jakieś dziwne uczucie, a ■ i mi /.iwiudywał jej umiłowany lekarz, to zostawił ją ze »i.....11 ie 11 icm na oddziale. I leży sobie Bronka w nocy i czuje,
24 | 25