jasnego z ciemnym, bez względu na to, jak się zakończy. Tyle że czekam właśnie na listonosza z nowym plecakiem.
Czekam - czekam. Piękne kwiatki na balkonie, mąż pracuje, dzieci zdrowe.
Dlaczego, przypominając sobie, że mam jedno życie i skończy się ono szybciej, niż marzę i planuję, puszczam składankę przebojów baroku, zamiast załączyć całą Sztukę fugi? Dlaczego moje mitochondria nie podnoszą wrzasku: „Debilko! Puść całą Sztukę! Masz czas!”
Dlatego, że nie mam?
O wyrzucaniu z ust swoich
Przyszły jehowe z folderkami królestwa niebieskiego, a ja myślałam, że to komisja, żeby mi zabrać dzieci za chodzenie do południa w koszuli nocnej. Jak poszły, zadzwoniłam do męża, że przecież są jakieś leki i można te leki brać, więc może bym wzięła. Żyję w wielkim strachu, bo zgubiłam listę dwudziestu pięciu cudów dzielnicy, które miałam opisać do końca ubiegłego miesiąca. Próbowałam ją odtworzyć z pamięci, ale nie udało mi się wyjść poza pierwsze pół tuzina. Poza tym mam obsesję śmierci. Gatunkowej i osobniczej. Bronka mówi, że też ma, i cytuje mi jakąś osiemdziesięcio-l<‘( nią pisarkę: „Już jako dziecko odczuwałam zmuszanie kogoś do zaistnienia jako absurdalne nadużycie. Powinno się ł ażdego pytać, czy nie wolałby, żeby go po prostu nie było”.
< Idyby dotacje dla organizacji pozarządowych były łatwiejsze do zdobycia, mogłabym się do końca życia zajmować pytaniom każdego, zanim zostałby zmuszony do zaistnienia, czy me wolałby, żeby go po prostu nie było. Miłośnie pochylałabym się nad każdym takim przypadkiem.
Na pokropku byłam też ostatnio.
i idy dziecko umiera bez chrztu i jest bardzo maleńkie, tak doi i zynastu centymetrów, robi się mu pokropek zamiast po-i i obu Jest to jakaś możliwość, z której można skorzystać, l Ja pokropku było ze trzy czwarte tuzina osób, które patrzyły o.i pu<letko zawierające pokrapianego z pewnym dystansem. Pudełko pomalował w części wesołej ojciec, a w części stonowanej matka, w części ojca był srebrny saab, kolejka, lu-1 io podnoszący ręce do góry, w części matki były fioletowe
18 | 19