P1010518

P1010518



W przedpokoju zabrzmiały kroki. Kroki powolne, jak gdyby przytłaczające mi serce. Otworzyły się drzwi i w mroku zarysował się jakiś cień. Cień ten przystanął na chwilę w drzwiach. Serce zamarło we mnie. Cień ruszył naprzód, a w miarę jak wkraczał w krąg światła, odzyskiwałam oddech. Rozpoznałam Gregoriskę. Jeszcze chwila napięcia, a pękłoby mi serce.

Tak, to był on, ale blady jak śmierć... Wystarczyło nań spojrzeć, aby odgadnąć, że stało się coś strasznego.

-    Czy to ty, Kostaki? - zapytała Smeranda.

-    Nie, matko - odparł głucho Gregoriska.

-    Ach, jesteś - rzekła. - A odkąd to matka powinna czekać na synów?

-Jest dopiero dziewiąta, matko - odezwał się Gregoriska, rzuciwszy okiem na zegar. W tej samej chwili wybiła dziewiąta.

-    Rzeczywiście - powiedziała Smeranda. - A gdzie twój brat?

Mimo woli pomyślałam, że tak samo Bóg zapytał Kaina.

Gregoriska nic nie odrzekł.

-    Czy nikt nie widział Kostaki? - rzuciła Smeranda.

Rozpytawszy się wokół, marszałek odparł:

-    Hrabia był około siódmej w stajni, sam osiodłał konia i pojechał drogą na Hango.

W tej samej chwili oczy moje napotkały wzrok Gregoriski. I nie wiem, czy była to rzeczywistość, czy halucynacja, ale wydawało mi się, że dostrzegam na jego czole kroplę krwi. Podniosłam z wolna palec do swojego czoła, wskazując miejsce, gdzie zobaczyłam plamę. Gregoriska zrozumiał to i wyjąwszy chustkę, otarł czoło.

-    Tak, tak - szepnęła Smeranda - pewno natknął się gdzieś na niedźwiedzia lub wilka i popędził za nim. 1 dlatego to syn każe matce czekać. Gdzieżeś go zostawił, Gregoriska? Powiedz.

-    Matko - odparł Gregoriska głosem wzruszonym, ale spokojnym - myśmy nie wyruszyli razem.

-    Dobrze - powiedziała Smeranda. - Niech podają i siądźmy do stołu. I trzeba zamknąć bramy. Kto zostanie poza nimi, spać będzie na dworze.

Pierwszy z tych rozkazów wykonano skrupulatnie. Smeranda usiadła na swoim miejscu, Gregoriska po jej stronie prawej, ja po lewej. Następnie służba wyszła, aby wykonać trzeci rozkaz, to znaczy zamknąć bramy zamkowe. W tej samej chwili rozległ się na podwórcu ogromny zgiełk i do sali wbiegł przerażony służący, wołając:

- Księżno pani, koń hrabiego Kostaki wpadł właśnie na dziedziniec sam i cały we krwi!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanowanie0193 Malarza dłonie..: Jak gdyby portret zewnętrzny Wsiąkł, wbarwił się w głębi wnętrznej.
przyjazdem, jak później powiedział mi, że zastanawiał się czy jechać. W wieczór weselny już płakałam
GK (59) drugiego ma być oddalone o 4 kroki) i mówi: jak myślisz, czy te krzesła są tej samej wysokoś
P1010568 podjęte właściwe kroki, już za dzień - Nie, kochanie, doktor sądzi, że jeśli zostaną lub dw
skanuj0010 wspaniale dzieło Siedmiu Dni, w które ludzkość wdarła się jak gdyby nieproszona. A może
Książka PUS Jaki Jaka Jakie , Przymiotniki 1 (27) Dokończ powiedzenia: ± T> powolny jak ... p
skanuj0010 wspaniale dzieło Siedmiu Dni, w które ludzkość wdarła się jak gdyby nieproszona. A może
img270 Krokowe procedury wprowadzania zmiennych niezależnych do liniowego modelu regresji s<
M. Dietrich wszczął pewne kroki w tym zakresie. Od tego czasu Profesor zaczął się intensywnie intere
„START - ASTORIA”El PIERWSZE KROKI
Scan0044 (15) łania — wyznacza każdemu z uczestników działania określone cele • częściowe. Tym samym

więcej podobnych podstron