P1010581

P1010581



Zamyślony usiadł przy stole i zaczął pisać. Skinąłem głową, nie ukrywając rozczarowania; gdy wychodziłem, drugi medyk wskazał przez ramię na swego kolegę i wzruszając ramionami, wyraziście postukał się palcem w czoło.

Tak więc i konsylium nie przyniosło żadnego rozwiązania. Pełen rozpaczliwej rozterki, wyszedłem na dwór. Po dziesięciu czy piętnastu minutach lekarz z Grazu znalazł się przy mnie. Przepraszając, że mnie w ten sposób niepokoi, rzekł, iż żadną miarą nie mógłby z czystym sumieniem wyjechać, nie zamieniwszy ze mną kilku słów. Jego zdaniem nie może tu być mowy o pomyłce, bowiem żadna z normalnych chorób nie ma takich właśnie objawów, a śmierć jest już bliska. Pozostał jeszcze jeden, najwyżej dwa dni życia. Jeśliby jednak udało się od razu powstrzymać ostateczne uderzenie, staranna i umiejętna opieka mogłaby jeszcze, być może, przywrócić pacjentce siły. Ale wszystko wisi na włosku: jeszcze jeden atak w każdej chwili zgasić może ostatnią iskierkę życia.

-    O jakim uderzeniu pan mówi? - zapytałem.

-    Wyjaśniłem wszystko dokładnie w mym piśmie, które składam w pańskie ręce -z tym jednak zastrzeżeniem, by posłał pan po najbliższego duchownego i przeczytał list dopiero w jego obecności. Pod żadnym pozorem nie wolno zrobić panu tego wcześniej, w takim bowiem razie mógłby pan zlekceważyć moje słowa, a jest to sprawa życia lub śmierci. Tylko w wypadku gdyby ksiądz nie mógł się zjawić, może pan przeczytać list sam.

Na koniec zapytał mnie, czy nie zechciałbym poznać kogoś wielce biegłego w sprawach, które, gdy ten list przeczytam, i mnie zapewne najżywiej zainteresują. Nalegał, bym człowieka tego koniecznie tutaj sprowadził, i z tymi słowy odjechał. Księdza nie było, przeczytałem więc list sam. W innych okolicznościach pobudziłby mnie on tylko do śmiechu. Czyż są jednak sposoby, których nie chwyciłby się człowiek, gdy życie najukochańszej istoty jest w niebezpieczeństwie, a wszystkie uznane środki zawiodły?

Trudno wyobrazić sobie coś bardziej absurdalnego - powiecie zapewne - niż ów list uczonego lekarza. Były w nim rzeczy tak monstrualne, że mogły tylko kwalifikować autora do domu obłąkanych. Twierdził on mianowicie, że pacjentkę nawiedza wampir! Nakłucia, które znalazł na jej szyi, były, jego zdaniem, śladem dwóch długich, ostrych i cienkich zębów właściwych, jak powszechnie wiadomo, wampirom. Wyraźnie też występuje - pisał - niewielka sina plamka, jaką wszyscy zgodnie uważają za ślad warg potwora. Nadto każdy z symptomów opisanych przez pacjentkę zgadza się ściśle z tym, co zanotowano w innych tego rodzaju przypadkach.

Dla mnie, niewierzącego w żadne zjawy sceptyka, nadprzyrodzona teoria poczciwego doktora stanowiła jeden jeszcze przykład osobliwego połączenia wiedzy i in-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wchodzi paź kładzie lampę na stole, przy stole siedzi korsarz z pochyloną głową. Twarz lambra wygląd
P1010591 Potem gdzieś w dole, w zagrodzie wiejskiej przy drodze, zaczął wyć pies - była to przeciągł
DSCN7590 XXVIII FABUŁA 1 HISTORIA / Zaraz oq publikacji tomu Słowacki zaczął pisać ciąg dalszy. Wyda
img200 (2) zmieszczeń tych <• = 120) nw ałóżmy, że wszystkie osoby usiadty przy stole. ) oając
Scenka 1 : Wieczorem, przy stole spotyka się rodzina: mama, tata, dwóch synów i córka. Córka opowiad
page0220 ROZDZIAŁ W.Przypowieści i anegdoty staropolskie. U jednego pana w Krakowie trafiła się przy
scandjvutmp11501 28 • Ujbanczyk zmieszał się, cofnął, stanął obok Andrzeja, grzejącego się przy ogn
Jak rozsadzać gości przy stole Przy stole. Miejsca dla gości i gospodarzy Gospodarze powinni siedzie
skanuj0033 2 Rodzinne rozmowyCo należy zrobić Wprowadź zwyczaj rozmawiania przy stole w porze posiłk
KI3 świadomość tej odmienności może spowodować poważne problemy przy stole przetargowym. Pewien ucz
kontrakt dobrego zachowania format a4 133 9738 pdf 6 UMIEMY ŁADNIE ZACHOWAĆ SIĘ PRZY STOLE

więcej podobnych podstron