Baron V6rdenburg pozostał u nas przez dwa czy trzy tygodnie po zniknięciu Car-milli. Mój ojciec zapoznał go z historią morawskiego szlachcica i wampira z cmentarza Karnsteinów i zapytał, w jaki sposób udało mu się odkryć dokładne położenie tak długo ukrytego przed ludzkim okiem grobu hrabianki Mircalli. Na twarzy barona pojawił się tajemniczy uśmiech. Spuścił wzrok, przez chwilę bawił się futerałem swych okularów, po czym, podnosząc głowę, rzekł:
- Obszerne diariusze owego niezwykłego człowieka i inne należące doń papiery znajdują się obecnie w moim posiadaniu. Najciekawszym wśród nich jest dokument traktujący o wspomnianej przez pana podróży do posiadłości Karnsteinów. Ustne przekazy, rzecz oczywista, zmieniają i upiększają to i owo. Nazwano go szlachcicem z Moraw. W rzeczy samej tam się osiedlił, był też istotnie człowiekiem wysokiego rodu. W rzeczywistości pochodził jednak z Górnej Styrii. Dla naszej historii jest rzeczą ważną, że we wczesnej młodości kochał się on namiętnie i z wzajemnością w pięknej Mircalli, hrabiance Karnstein. Jej wczesna śmierć pogrążyła go w nieopisanym żalu.
W naturze wampirów leży dążność do pomnażania swego rodu na ziemi, jednakowoż dziać się to musi wedle niewzruszonych szatańskich praw. Przyjmijmy, że istnieje okolica całkowicie wolna od tej plagi. W jaki sposób upiór pojawia się tam, jak się rozmnaża? Zaraz się dowiecie. Otóż ktoś, bardziej czy mniej grzeszny, kładzie kres swemu życiu. W pewnych okolicznościach samobójca staje się wampirem. Upiór taki nawiedza żywych ludzi we śnie. Ci umierają, a w grobach niemal zawsze zamieniają się w wampiry. Tak też stało się z piękną Mircallą, którą za życia nawiedzał jeden z owych straszliwych potworów. Mój przodek, po którym dziedziczę tytuł i nazwisko, wkrótce to odkrył, a dzięki studiom w tym przedmiocie, jakim oddał się całą duszą, dowiedział się jeszcze znacznie więcej.
Doszedł też do przekonania, że wcześniej czy później na zmarłą hrabiankę, którą tak za jej żyda uwielbiał, padnie podejrzenie, iż jest wampirem. Choćby to było prawdą, myśl o profanacji jej szczątków przez ohydę pośmiertnej egzekucji była dlań nie do zniesienia. Pozostawił on osobliwy traktat, w którym dowodzi, iż jeśli dwoisty byt wampira zostanie przetięty, jest on skazany na dalsze, znacznie bardziej przerażające życie. Postanowił uchronić przed tym swą ukochaną niegdyś Mircallę.
Użył zatem fortelu, przybywając rzekomo po to, by przenieść szczątki hrabianki w inne miejsce, a w rzeczy samej, by ukryć prawdziwe miejsce jej spoczynku. Gdy jednak zestarzał się i z perspektywy wielu lat spojrzał na padół, który przyjdzie mu opuśrić, innymi oczyma ujrzał czyn, którego dokonał, i ogarnęła go groza. Własną ręką wykonał szkice i notatki, dzięki którym mogłem odszukać owo miej-