Skoro obowiązuje powszechne przekonanie, że dziecko musi być wychowywane, gdyż nic jest w sianie samo stanowić o sobie, to i prawnicy, powołując się na te szczególne okoliczności, tak skonstruowali prawo, by dzieci1’ nie mogły być podmiotami prawa, czyli by nic miały zdolności występowania w stosunkach prawnych prawa cywilnego i innych praw w charakterze podmiotu.
„Do czasu pełnolctniości człowiek ma ograniczoną zdolność do czynności prawnych lub zdolności tej w najmłodszym wieku w ogóle nic posiada. Wynika z tego, że dziecko kilkuletnie lub kilkunastoletnie może być podmiotem praw i obowiązków; nabywa jednak te prawa i zaciąga obowiązki nie przez własne czynności, lecz przez czynności dokonywane przez swego przedstawiciela ustawowego (ojca, matkę lub opiekuna)”20.
Zdaniem antypedagogów ten typ podejścia do praw człowieka w odniesieniu do dzieci sprawia, że ich status w społeczeństwie jest inny niż ludzi dorosłych. Ma on decydujący wpływ na panującą od tysiącleci dyskryminację tej grupy wiekowej w społeczeństwie, sankcjonując przemoc i instrumentalizację w stosunkach międzypokoleniowych. Rozpoznając obszary zniewalania tej grupy wiekowej przez ludzi, dysponujących wyższością praw i władzą wobec niej, zdemaskowano zarazem fałszywe przeświadczenie o działalności dorosłych w imieniu dzieci czy też dla ich dobra21.
Zdaniem Richarda Farsona tym się różni pozytywistyczno-pedagogicznc podejście ludzi dorosłych do idei ..dobra dziecka" od stanowiska aniypcdagogiczncgo, że ci pierwsi, posługując się nią, utrzymują swoje dotychczasowe status quo (w zawoalowancj formie), podczas gdy dla tych drugich jest ona sztucznym tworem, który musi ulec całkowitej likwidacji. Odpedagogizowanic dotychczasowego sposobu myślenia i działania można wyrazić w następujący sposób:
„Dzieci mają równe prawa, równe ludziom dorosłym, trzeba się tylko zastanowić nad tym, jak powinniśmy je realizować”22.
Ten sam motyw, uzasadniający możliwość równouprawnienia dzieci dzięki odstąpieniu od ich wychowywania, znajdujemy także w poglądach Hubertusa
''' „Dzieckiem w święcie prawa międzynarodowego jest osoba do 18. roku życia" (M. Balcerek. Międzynarodowa ochrona dziecka. WSiP. Warszawa 1988. s. 15).
:o M. Balccrek.jw..s. 15.
:i Jak słusznie się dziś zauważa, nigdzie jak dotychczas nic wyjaśniono i nic zdefiniowano ani nic wyznaczono zakresu pojęcia ..dobro dziecka" w sposób precyzyjny i zrozumiały nic tylko dla prawników, ale i dla pedagogów, rodziców. W praktyce ma ono różne odcienie, różną treść, różne interpretacje, zawsze obciążone indywidualnymi doświadczeniami ludzi dorosłych z ich własnego dzieciństwa.
>: E. v. Braunmuhl. II. Kup Her, H. Ostermeyer. Die Gleichbcrechiigung des Kindes, Fischer Tnschcnbuch Vcrlag, Frankfurt a. Mein 1976, s. 114.
102