► we zaciski. Tylko po to, by zaznaczyć, które fragmenty zostały wycięte. To na wypadek, gdyby operacja zakończyła się spektakularnym sukcesem - można by ją wtedy dokładnie opisać i stosować u innych pacjentów. Po zabiegu chiru rg dość szybko zorientował się, że coś jest nie tak. Pacjent nie potrafił niczego zapamiętać, np. jak trafić do sali, w której leży.
Po powrocie do domu Scoville opowiedział o tym żonie: „Wiesz, co się dziś wydarzyło? Próbowałem usunąć pacjentowi epilepsję, a wyciąłem mu pamięć. Niezła zamiana!”. Podobno nie miał wówczas najmniejszych wyrzutów sumienia. W karcie pacjenta pozostawił wpis informujący, że stan Henry’ego dzięki operacji uległ poprawie - liczba silnych napadów epilepsji zmniejszyła się (jak się później okazało, do jednego na kilka miesięcy). Chirurg odnotował jednak, że operowany utracił pamięć.
Pewnego dnia zadzwonił z prośbą o konsultację do dr. Wildera Penfielda, pracującego w Montrealu i uważanego za jednego z najwybitniejszych neurochirurgów i specjalistów od leczenia epilepsji. Panfield wyraźnie był zły, gdy usłyszał, jak dużo tkanki mózgowej wy-ciąłjego amerykański kolega. Jednocześnie bardzo zainteresował się objawami Henry’ego i opowiedział o nich swojej współpracowniczce, neuropsycholog Brendzie Milner. „Kiedy to usłyszałam, wzięłam pod pachę kilka testów i tego samego dnia wieczorem wyruszyłam nocnym pociągiem do Hartford" - wspominała po latach Milner.
Już pierwsze spotkanie z Henrym było dla niej ogromnym zaskoczeniem. Miała przed sobą młodego, sympatycznego człowieka, który normalnie widział, słyszał, czuł, mówił, żartował, reagował śmiechem lub irytacją. Jego 1Q pozostało nienaruszone.
Niesamowite było to, że kompletnie zanikła u niego zdolność zapamiętywania. Henry przypominał sobie jedynie zdarzenia sprzed 25 sierpnia 1953 r. - tak jakby bieg wypadków zatrzymał się na zawsze tego dnia. Każda nowa informacja ulatywała z jego głowy już po kilkudziesięciu sekundach. Nie poznawał ludzi, których widział przed kilkoma minutami, zupełnie nie pamiętał, co przed chwilą robił i o czym mówił. Mógł czytać gazetę, odłożyć ją, a kilka minut później zacząć lekturę od nowa. Spojrzenie na datę wydania nic pomagało, ponieważ Henry nie miał pojęcia, która jest godzina, dzień, miesiąc, rok. Każdego ranka budził się i nie wiedział, gdzie się znajduje. Nie potrafił odnaleźć drogi do łazienki ani z niej wrócić. Dopó-
Rycina ukazująca budowę mózgu z zaznaczonymi na czerwono hipokampami. Wyglądem przypominają one konika morskiego (fot. poniżej). Dzięki tragicznej historii H.M. odkryto, że odgrywają kluczową rolę w zapamiętywaniu.
fOllim nr 13 (2749), 27 marca 2010
ki sobie coś powtarzał, mógł utrzymać informację w pamięci, ale wystarczyło, że coś odwróciło jego uwagę, i natychmiast wszystko ulatywało mu z głowy.
Brenda Milner przeczytała dokładnie opis operacji. Nie ulegało wątpliwości, że dzięki nieszczęśliwemu przypadkowi dokonano niezwykłego odkrycia. Okazało się, że hipokamp, o nieznanej dotąd funkcji, odgrywał kluczową rolę w zapamiętywaniu. To najwyraźniej dzięki niemu dochodziło do utrwalania śladów pamięciowych. Przypadek Henry’ego stał się punktem zwrotnym badań nad skomplikowaną strukturą ludzkiej pamięci.
Od momentu wizyty Brendy Milner rozpoczęła się, trwająca ponad pół wieku, „kariera naukowa” pacjenta H.M. Kanadyjskiej uczonej trudno było dojeżdżać z Montrealu do Hartford, więc opiekę nad Henrym powierzyła swojej studentce dr Suzanne Corkin, pracującej wówczas w Massachusetts Institute of Technology w Bostonie. Zajmowała się ona Henrym i poddawała go przeróżnym testom aż do jego śmierci w 2008 r. Na jednym z wykładów dla studentów stwierdziła, że H.M. to naukowa żyła złota.
Pamięć Henry'ego nie poprawiała się, a wspomnienia sprzed 1953 r. coraz bardziej bladfy. jednocześnie okazało się, że w bardzo niewielkim stopniu jego pamięć długotrwała funkcjonowała nadal - zapewne dzięki temu, że Scoville nie usunął całkowicie hipo-kampów.
Henry zdawał sobie np. sprawę, że doszło do zamachu na prezydenta Johna Kennedy’ego, ale poproszony o podanie opisu tego zdarzenia, mówił, że zabójca trafił inną osobę. Przypomina to próbę zabicia Franklina Roosevel-ta, gdy śmiertelnie trafiony został burmistrz Chicago. Działo się to w 1933 r., co Henry mógł zapamiętać z dzieciństwa i łączył z zabójstwem Kennedyego. Często oglądał też serial „Magnum P.I.” i kojarzył, że jego tytuł to imię detektywa. Nigdy nie był jednak w stanie poznać dr Corkin. Pytany przez nią samą, kim ona jest, odpowiadał, że „chyba wygląda znajomo” i „pewnie jest koleżanką ze szkoły średniej”.
Pewnego dnia Corkin pokazała mu aktualne zdjęcie jego matki, wówczas już w bardzo podeszłym wieku, wraz z Henrym stojącym obok. Ją roapoznał, ale siebie nie. Na pytanie, kto to jest, odpowiedział, że to musi być jej ojciec. Najprawdopodobniej nie był więc w stanie zapamiętać zmian własnego wyglądu - kojarzył swoją twarz wyłącznie z okresu młodości. Pokój w domu, w którym mieszkał w latach 70. wraz z opiekującą się nim matką, wyglądał jak pomieszcze-