200
Rozdział 19: Semiotyka strukturalna
1968, kiedy debata nad znakiem filmowym wchodziła w fazę końcową, a po części z tego, że jego koncepcja lokalizowała się niejako w nurcie bocznym dyskusji. Zainicjowane bowiem przez Barthes’a wykorzystanie językoznawstwa strukturalnego jako modelu heurystycznego narzuciło inne pytania i inny tryb myślenia semiotycznego o kinie. Sięgnięcie do semiotyki logicznej Peirce’a nie korespondowało z głównym nurtem dyskusji, której ton zaczął nadawać Christian Metz. Ten francuski językoznawca z niezwykłą konsekwencją próbował uzgodnić przedmiot badań, jakim jest film, z przyjętą metodą badawczą — językoznawstwem strukturalnym.
W nawiązaniu do koncepcji świata filmu Etienne’a Souriau Metz rozróżnia fakt kinematograficzny i fakt filmowy. Ten pierwszy obejmuje związki filmu z innymi dziedzinami, począwszy od techniki kinematograficznej, poprzez przemysł, aż po biografie twórców. Natomiast fakt filmowy obejmuje wyłącznie wąsko ujmowane zjawisko ekranowe. Przedmiotem semiotyki filmu są — jego zdaniem — właśnie fakty filmowe, jej celem zaś opis i wyjaśnienie mechanizmów funkcjonowania filmu. Skoro więc semiotyka jest nauką o znakach, znaczeniach i ich systemach, to głównym zadaniem semiotyki filmu jest wyjaśnienie, w jaki sposób film znaczy i jak przekazuje znaczenia odbiorcy. Nie da ona ogólnego poglądu na naturę kina, ale jest metodą badania jego funkcji.
16 Ch. Metz, Le cinema: langue ou langage?, „Communications” 1964, nr 4.
Pierwszym jego wystąpieniem był artykuł Le cinema: langue ou langage?u\ Stawiając w tytule pytanie o to, czy kino dysponuje własnym językiem, Metz przywołał de Saussure’owskie rozróżnienie langage — langue — parole. Języki werbalne są langages w sensie ścisłym, inne systemy komunikacji znakowej jedynie w rozumieniu przenośnym. Jeśli więc uznać film za langage, to jest on nieskończenie różny od werbalnego. Wprawdzie poszczególne filmy funkcjonują jako parole, ale nie istnieje w kinie żaden odpowiednik językowego langue, systemu relacji znaczeniowych i reguł, które byłyby wcześniejsze od konkretnego przekazu, a których urzeczywistnieniem byłby dany przekaz. Przesądzającym o tym argumentem jest wspomniane już kryterium definiujące język, zaproponowane przez Andre Martineta. Filmy nie dysponują podwójną artykulacją. W kinie nie można znaleźć odpowiednika drugiego poziomu artykulacji, który w języku stanowi poziom fonemów. Te dyskretne jednostki, zorganizowane poprzez system opozycji, same nie przenoszą znaczenia, ale determinują jego pojawienie się na wyższym poziomie języka. W filmie natomiast nawet najmniejsze