komunikuje bezpośrednio — w trybie filozoficznych wywodów, refleksji lirycznych czy sentencji. Dociekania na temat przestrzeni „w ogóle” mogą występować w wypowiedzi literackiej tak samo, jak występują w niej dociekania na temat czasu, osobowości lub stosunków społecznych. Gdy interpretacja nasza dotyczy budowy konkretnego dzieła — wówczas możemy uwzględniać jako jeden z kontekstów interpretacyjnych owe wypowiadane w nim wprost opinie i przekonania. Ale tylko w taki sposób. Byłoby natomiast gorszącym nieporozumieniem utożsamiać sformułowaną w dziele teorię osobowości z konstrukcjami charakterologicznymi występujących w nim postaci, lub też wyrażone koncepcje czasu z czasem prezentowanych przebiegów zdarzeniowych. Podobnie rzecz się ma w wypadku przestrzeni. Stanowi ona obiekt analizy o tyle, o ile została w dziele zrobiona, powołana do życia i funkcjonująca, a niejako temat teoretycznych dywagacji autora, narratora czy postaci.
Konstytuowanie się przestrzeni przedstawionej przebiega na trzech płaszczyznach jednostek morfologicznych dzieła. Można tu mówić o trzech równoczesnych procesach montażowych, które są w gruncie rzeczy różnymi manifestacjami jednego procesu semantycznego. Mam na myśli:
1) płaszczyznę opisu,
2) płaszczyznę scenerii,
3) płaszczyznę sensów naddanych.
Opis. Zasadnicza w tej materii teza brzmiałaby: przestrzeń przedstawiona może wyłonić się z komunikatu tylko w takiej mierze, w jakiej została w nim zaprojektowana przez znaczenia zdań określonego typu — zdań opisowych. Nie pragnę bynajmniej utrzymywać, że przestrzeń jest kształtowana wyłącznie za pomocą środków deskrypcji; tezę taką dałoby się bez trudu sfalsyfikować. Chodzi mi natomiast o to, że opis znajdować się musi zawsze u początku narastania danej całości przestrzennej — jako swego rodzaju jej „rozrusznik”. Bez tego nie mogłaby w ogóle zaistnieć. Następnie jednak może być niejako podtrzymywana, a nawet rozbudowywana, nie tylko środkami opisowymi (choć w każdej fazie systematyzująca rola opisu jest pierwszoplanowa), lecz również innymi sposobami.
Powyższa teza wcale nie obezwładnia swoją oczywistością. Mógłby ją ktoś zakwestionować: czy rzeczywiście poczucie przestrzenności prezentowanego świata rodzi się u czytelnika dopiero wtedy, gdy napotyka on stosowne zdania opisowe? Czy nie jest tak, że wszelka relacja słowna o postaciach, czynnościach, rzeczach czy zdarzeniach nieuchronnie implikuje wystąpienie obszaru, w którym coś się dzieje lub ktoś przebywa? Czytamy na przykład w incipicie utworu narracyjnego: „A oni szli i szli...”, czy w początkowym wersie tekstu poetyckiego: „Schodzą powoli — tak złażą się, rzekłbyś”; w obu wypadkach mamy przecież do czynienia z jakimiś implikowanymi przestrzeniami, w których ruch się dokonuje, a jeszcze jako żywo nie pojawił się żaden opis!
Tak sformułowane zastrzeżenie doskonale — choć negatywnie — precyzuje główną przesłankę tezy, przeciw której się zwraca. Bo przestrzeń przedstawiona —jeśli ma zasługiwać na własną nazwę — nie może być przestrzenią „nieproszoną”, wyłącznie implikowaną, zdaną jedynie na swobodne widzimisię czytelnika. Przeciwnie — musi być „zaproszona”, w pewien sposób wskazana, wywołana po imieniu. Powiadając inaczej: zjawia się jedynie w mowie, k tóra przynosi odpowiedzi na jakieś domniemane pytania tyczące lokalizacji zjawisk mówionych, ewentualnie samego faktu mówienia. Gdzie szli? Co przed nimi widniało? Co znajdowało się na prawo? A w bezpośredniej bliskości po lewej stronie? I tak dalej, i tak dalej. Bez tego rodzaju relatywizacji do mniej lub bardziej szczegółowych pytań o miejsca i stosunki między miejscami — przestrzeń przedstawiona pozostawałaby (jako zjawisko semantyczne) w sferze niebytu. Dotąd nie istnieje, dopóki nie stała się jawnym problemem dla podmiotu wypowiedzi. A że stała się nim, świadczy dopiero wystąpienie w toku mowy opisu lokalizującego (choćby w postaci najbardziej pierwiastkowej).
Jeśli zgodzimy się, że podstawowy mechanizm generowania przestrzeni przedstawionej jest wbudowany w zdania opisowe — to wynika z tego istotna konsekwencja badawcza: nie sposób mianowicie odpowiedzialnie zastanawiać się nad jednostkami
181