Rozdział 4. Cali girl i video sex chat w świetle badań własnych 65
rozdawać ulotki lub „Metro” za marne grosze. Przez koleżankę dowiedziałam się o pracy w seks telefonie. Babcia niczego nie podejrzewała. Dla niej byłam nadal grzeczną dziewczynką z warkoczykami i w plisowanej spódniczce.
Na początku było dziwnie, hmm, pewnie nawet się czerwieniłam, dobrze, że przez telefon nie widać. W sumie łatwa kasa. Potem chciałam czegoś więcej. Tak, to było po roku. Przeniosłam się na video sex chat. Wiedziałam już, jak kręcić facetów samą rozmową, więc wiedziałam też, jak będzie działać na nich moje ciało. Tak wiem, może to chamskie i egoistyczne, ale sami tego chcą, włażąc na chat i płacąc kupę kasy za to, że się potrzepią przed kompem.
Asia (21 lat) raczej ucina swoją odpowiedź na moje pytania: „Nie wiem, jakoś tak wyszło. A czy to ważne? Jestem tu. Robię, co robię. I mam gdzieś, co ktoś o tym myśli”. U Asi było widać zdenerwowanie, może dlatego że—jak się potem dowiedziałam — pracowała na video sex chacie od 5 miesięcy. Do pracy przychodziła jako pierwsza i chętnie brała tzw. nocne dyżury. Można było wywnioskować, że niechętnie nocuje w domu i nie chce, żeby ktoś się interesował jej życiem. Rozmowa z nią była najtrudniejsza, ponieważ starałam się nie poruszać drażliwych tematów, a także próbowałam zadawać pytania tak, abym mogła wywnioskować pewne rzeczy między wierszami, a jednocześnie jej nie zniechęcić.
Inne najczęściej wymieniane przez moje rozmówczynie powody rozpoczęcia pracy w sekstelefonie i na video sex chatach to:
Agnieszka (19 lat):
Jak wyszło? Normalnie. Dlaczego? Wiadomo, że dla kasy, a nie dla przyjemności, choć nie powiem, że się do tego muszę zmuszać.
Iza (22 lata):
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o seks i pieniądze. Tylko i wyłącznie na tym kręci się ten świat.
Podobne motywy kierowały Ewą (24 lata):
Jak nie masz kasy, to jesteś nikim. Nikt ci nie pomoże, żebyś nawet nie wiem, jaki miała talent, jak mieszkasz na jakimś zadupiu bez kasy, to się nie wyrwiesz.