;uc
doświadczeń z przeszłości, że tempo wzrostu cen zależy od wcześni szych zmian tempa wzrostu podaży pieniądza, to na podstawie kszU v . .towania się odpowiednich agregatów pieniężnych potrafią przewidzie ^ stopę inflacji w przyszłości. Jedynie niespodziewane wydarzenia mogą.
o
spowodować błędność prognoz. W konsekwencji prowadzi to podmio- jQ ty gospodarcze do przekonania o całkowitej nieskuteczności polityki stabilizacyjnej państwa. Wszelka zamierzona zmiana polityki jest przez podmioty antycypowana i tym samym neutralizowana. Zdaniem zwolenników „nowej ekonomii klasycznej”, konsekwentnie postępujących zgodnie z modelem „racjonalnych oczekiwań”, państwu pozostaje właściwie tylko tworzenie stabilnych, ogólnych reguł funkcjonowania gospodarki; nie może natomiast prowadzić tej gospodarki.
Trzeba przyznać, że jeszcze w początkach lat 70. „nową ekonomię klasyczną” uważano za radykalną wersję monetaryzmu. Kilka lat później dopiero zaatakowano koncepcję monetaryzmu Friedmana z pozycji teorii „racjonalnych oczekiwań”. Według Lucasa, cała koncepcja naturalnej stopy bezrobocia jest obciążona poważnym błędem, bo chociaż robotnicy będą dostosowywać swe oczekiwania do rzeczywistości, to nie zawsze sytuacja jest zadowalająca. Nie ma też — zdaniem zwolenników „nowej ekonomii klasycznej 7 - wielkiego znaczenia rozróżnianie krótkiego i długiego okresy! Istotne jest /jiatomiast rozróżnienie wielkości oczekiwanych i nieoczekiwanych. Już na początku lat 80. Sargent czy Wallace będą wykazywać, że w pewnych warunkach antyinflacyjnie zorientowana polityka pieniężna może przynieść efekty odwrotne w stosunku do zamierzonych, choćby w postaci nieoczekiwanej inflacji.
Jednak zaleceń „nowej ekonomii klasycznej” nie sposób traktować dosłownie. Nie ma chyba przypadku, aby jakikolwiek rząd jakiegokolwiek państwa próbował się do nich stosować. Także i w sferze teoretycznych dyskusji pozostają te zalecenia zawsze przedmiotem ostrej krytyki.
Podobnie antyetatystyczny charakter mają — choć nieco mniej są w swoim liberalizmie eksponowane — tezy teoretyczne „nowej szkoły austriackiej”. Czołowym przedstawicielem tego kierunku jest Friedrich August von Hayck (1899 —1992). Oprócz niego można by tu wymienić
r
i
jeszcze Fritza Machlupa (1902—1983) czy Oskara Morgensterna (1902—1977). Według Hayeka, państwo nie jest w stanic zastąpić rynku jako mechanizmu alokacji, ponieważ nie może dysponować niezbędnym zasobem informacji. Zawsze bowiem informacje są rozproszone pośród olbrzymiej liczby jednostek. Rynek stanowi najbardziej skuteczny mechanizm porządkowania informacji i podejmowania na ich podstawie działań przez poszczególne jednostki gospodarcze. Oczywiste jest, że rynek może tę funkcję spełniać w warunkach, gdy system cen będzie się kształtować w sposób całkowicie swobodny, tj. w warunkach wolnej konkurencji, gdy nie są to ceny administracyjnie przez państwo ustalane. Główne zadanie rządu polega na obowiązku odpowiedniego doskonalenia przepisów prawnych w celu stworzenia odpowiednich ram i warunków sprawnego funkcjonowania systemu konkurencji.
Według Ilayeka — podobnie jak według monctarystów — źródłem wszelkich zakłóceń równowagi ekonomicznej. może być przede wszystkim pieniądz. Emil James28 sformułuje nawet opinię, że żaden inny autor tak wyraźnie, jak właśnie Hayck, nic oskarża pieniądza — a właściwie twórców polityki pieniężnej — o ewentualne zakłócenia życia i rozwoju gospodarczego. Z kolei teza Hayeka, że wzrost popytu konsumpcyjnego powoduje spadek popytu inwestycyjnego i że przyczyną trudności gospodarczych jest zawsze raczej niedobór oszczędności niż ich nadmiar, stanie się oczywiście punktem wyjścia ostrych ataków skierowanych przeciwko keynesizmowi.
Wbrew keynesowskim założeniom reprezentant „nowej szkoły austriackiej” głosi przekonanie, że to właśnie nadmierna konsumpcja, a nie jej niedostatek jest przyczyną kryzysów gospodarczych. To wzrost popytu na dobra konsumpcyjne powoduje spadek inwestycji i na odwrót. Bezpośrednio łączą się problemy nadmiernego popytu z kwestią nadmiernej inflacji. Przyspieszoną inflację tworzy z reguły w danym kraju presja związków zawodowych, którą Hayek uważa za główną monopolistyczną instytucję państwa dobrobytu. Z drugiej znów strony, przez państwo tworzony w kraju system progresywnego opodatkowania zwiększa też pokusę__ijQ.fla-.. cji, która zawsze prowadzi do proporcjonalnie większego wzrostu
28 E. James, Historia myśli ekonomicznej XX >v., Warszawa 1958.
337