Jeżeli tylko będziemy przestrzegać podczas produkcji dwóch podstawowych zasad - chodzi o zachowanie absolutnej czystości przy pracach winiarskich i ścisłe trzymanie się podanych receptur mamy bardzo duże szanse na podziw krewnych i znajomych, których przy obie-dzie uraczymy kieliszkiem zacnego trunku z porzeczek, jabłek, śliwek czy nawet z... pomidorów i rabarbaru. Nasze wino będzie znacznie tańsze niż kupione w sklepie, a gdy z czasem nabierzemy wprawy w produkcji, może się zdarzyć, że najwytrawniejsi znawcy nie odróżnię porzeczkowego domowej roboty od gronowego z importu. Zdarzało się to już najbardziej doświadczonym kiperom francuskim! Oczywiście |akość wina domowego jest zawsze o niebo lepsza od jakości krajowych „sikaczy". Jak się wydaje, to właśnie owe „bełty" przyczyniły się do fatalnej (ale fałszywej) opinii, jaką cieszą się u nas wina owocowe.
Łatwo możemy udowodnić, że jest inaczej! Co trzeba przygotować? Potrzebne nam będą gąsiory o możliwie podobnej pojemności. np. 101151 (sprawdźmy w sklepie, czy nie są pęknięte!), drożdże winne, które można kupić w drogeriach i sklepach spożywczych (zwróćmy uwagę, czy nie są przeterminowane). jakakolwiek fabrycznie paczkowana pożywka dla drożdży, rurka fermentacyjna (kupmy na wszelki wypadek kilka - lubią się tłuc), korki odpowiedniej wielkości, czysty kwas cytrynowy, wreszcie butelki z ciemnego szkła, w których będziemy przechowywać wyprodukowane trunki Przyda się także niewielka flaszka po „Coli lub o podobnej pojemności - w niej rozmnożymy drożdże. Oczywiście nieodzowny jest cukier (albo miód) i woda najlepsza źródlana lub ze specjalnych studni głębinowych (ostatnio w dużych miastach modna jest tzw super-czysta woda oligoceńska - dla nas będzie jak znalazł). Jeśli takiej wody nie mamy-pozostaje tylko przegotowana. Od nasz.ej pani domu pożyczymy emaliowane garnki. Przyda się też półtora, dwa metry cienkiego węża z igelitu - takiego jak używają akwaryści.
Nim przejdziemy do szczegółowych recept, kilka słów o rozmnażaniu drożdży - tak, by mogły rozpocząć fermentację. Niewielką butelkę starannie myjemy, wyparzamy wrzątkiem i napełniamy do połowy letnią, przegotowaną (lub źródlaną) wodą. Wsypujemy zawartość całego opakowania drożdży - nie należy go dzielić nawet jeśli na etykiecie podano, że wystarczy na 25 czy 301. Zatykamy butelkę kawałkiem czystej waty i stawiamy w ciepłym miejscu - ale nigdy ną słońm czy na piecyku. Po 1,4 dniach drożdże będą już dojrzałe. Część przetrwalników (bo handlowe drożdże są właściwie przetrwalnikami) unosi się w butelce, a osad na dnie zaczyna wirować i podchodzić do góry. Jednocześnie wydzielają się banieczki dwutlenku węgla. Przy wstrząśnięciu butelką pęcherzyków pojawia się coraz więcej. Jeśli w butelce nic się nie
Naszych Czytelników - zwłaszcza posiadających działki i spore zapasy owoców, z którymi często nie wiadomo, co robić -chcielibyśmy namówić na „nastawienie" smacznego i zdrowego wina domowego.
dzieje, wylewamy zawartość i rozmnażamy nową porcję.
Cukier. Należy dodawać go do rozcieńczonego wodą soku, przeznaczonego na wino, jedynie w postaci syropu Na 2 kg cukru bierzemy litr wody. Ale ponieważ 1 kg rozpuszczonego cukru zajmuje objętość 0,61 łatwo obliczyć, że kg cukru i litr wody dadzą nam 2.21 syropu. W litrze takiego syropu znajduje się 0,9 kg cukru. Syrop musimy ostudzić do temperatury pokojowej, a do soku dodajemy go partiami. Jeśli zatem chcemy dodać np. 3 kg, dzielimy tę ilość na 2 części - 2 kg i 1 kg. Pierwszą porcję - 1 kg także dzielimy na pół i pierwsze 0,5 kg dodajemy zwykle na trzeci dzień po fermentacji, a drugie 0,5 po pięciu dniach. Jeśli całkowicie zrezygnujemy z cukru, otrzymamy wino bardzo słabe, a na dobitkę długo fermentujące.
Czy można zamiast cukru użyć miodu? Można, trzeba tylko pamiętać, że 1 kg cukru zastępuje 1,5 kg miodu. Wina nastawiane na miodzie bardzo zyskują na smaku, są jednak droższe.
Czystość. Wszystkie naczynia, rurki, lejki, węże igelitowe, którymi ściągamy wino itd.-należy starannie oczyścić i wyparzyć wrzątkiem zarówno przed użyciem jak i po nim.
O czym jeszcze należy pamiętać? Zapoznajmy się choćby pokrótce z tajemnicami
fermentacji. Otóż nasze wino będzie przechodzić fermentację główną (burzliwą), a potem cichą. Pierwsza fermentacja rozpoczyna się w kilkanaście godzin po zadaniu soku z wodą rozmnożonymi drożdżami (konieczny dodatek pożywki) i trwa od 2do 4 dni. Zawartość gąsiora mętnieje, a diożdże podczas rozmnażania się wytwarzają bardzo dużo C02. Na powierzchni tworzy się piana, która niekiedy przypomina kożuszek pleśni. Zawartości gąsiora nie należy wtedy ani cedzić, ani wylewać. Koniec fermentacji głównej następuje wtedy, kiedy część piany znika, a ciecz się uspokaja. Właśnie podczas tej fermentacji dodajemy zwykle (paniami) taką ilość cukru, jaką przewiduje odpowiedni przepis. Od początku fermentacji wydziela się z gąsiora przyjemny, aromatyczny zapach.
Po całkowitym ustaniu fermentacji gąsior dopełniamy do 0,9 objętości wodą albo sokiem owocowym (zależy to od rodzaju wina), usuwamy czop z waty, którym trzeba zatkać baniak na czas głównej fermentacji, a szyjkę gąsiora zatykamy szczelnym korkiem z rurką iermentacyjną. Przed zatkaniem nieźle jest korek zmiękczyć przez kilka godzin w letniej wodzie, obciążając go tak, aby cały czas znajdował się j>od powierzchnią. Po takim zabiegu korek wyparzamy wrzątkiem. Uwaga! Gumowe korki są absolutnie wykluczone! Korek wraz z mrką wciskamy głęboko w szyjkę, tak, hy odległość między płynem a dolnym końcem rurki nie była większa niż 10, 12 cm. Powierzchnię korka można dodatkowo uszczelnić parafiną lub woskiem pszczelim
Przez rurkę uchodzi C02 (do jej załamania można wlać odrobinę zabarwionej wody, w której rozpuszczamy dodatkowo kilka kropel spirytusu). Ponadto zabezpiecza ona przyszłe wino przed dawkami powietrza z zewnątrz - w takim powietrzu zawsze znajdują się mikroskopijne, szkodliwe grzybki i bakterie, powodujące m in. kwaśnienie wina.
Fermentacja główna trwa od 2 do 12 tygodni. Najlepiej przeprowadzać ją w temp. 15-22°C, gąsior powinien zostać albo owinięty w jakiś ciepły materiał (dobra jest flanela), albo musi stać w koszu wypełnionym trawą morską. Wahania temperatury są bowiem bardzo niekorzystne: warto dodać, że podczas fermentacji wydziela się ciepło i gąsior staje się nieco cieplejszy od otoczenia - co można wyczuć dłonią. Koniec fermentacji poznajemy po zaniku bulgotania w rurce: przestają uchodzić banieczki gazu, a ponad nieco „maziowatym" osadem zaczyna wyraźnie klarować się młode wino.
Wino ściągamy w ten sposób, że gąsior stawiamy na stole, a drugi, mniejszy, umieszczamy niżej, na podłodze. Jeden koniec czystego igelitowego węża zanurzamy w winie nie dotykając osadu na dnie. a przez drugi (dolny) koniec ostrożnie zasysamy ustami płyn. pozwalając mu następnie ściekać do mniejszego gąsiorka na zasadzie lewarka.