2. Lakarps słusznie zwrócił uwagę na fakt, że teoria niezgodna z paroma nawet doświadczeniami, ale wyjaśniająca wiele innych doświadczeń, jest lepsza niż żadna teoria. W nauce odrzuca się teorię nie wtedy, gdy zaprzeczy jej jedno doświadczenie, ale dopiero wtedy gdy można ją zastąpić inną, lepszą teorią (por. niżej rozdz. 8.3.). Ciekawej ilustracji tej prawidłowości dostarcza historia badań tzw. ruchu peryhelionowcgo Merkurego. Już ok. połowy XIX wieku stwierdzono obserwacyjnie, że ruch planety Merkurego wykazuje odchylenie o ok. 43 sekundy łuku na stulecie w porównaniu z ruchem przewidzianym przez teorię grawitacji Newtona. W drugiej połowie stulecia intensywnie dyskutowano ten problem, ale nigdy nie padła propozycja odrzucenia teorii Newtona. Dopiero w r. 1915, gdy Einstein wyprowadził ten efekt z równań ogólnej teorii względności, a zatem dopiero wtedy, gdy była już do dyspozycji nowa teoria grawitacji, uznano, że teorię grawitacji Newtona należy zastąpić ogólną teorią względności.
Kryterium falsyfikacji w swojej oryginalnej wersji jest co najwyżej pewną idealizacją tego, co rzeczywiście czyni się w nauce. Ale jeśli nawet kryterium to nie jest słuszne w sensie dosłownym, wyraża ono pewną trafną ideę: teorii w żaden sposób nieobałalnych nie uważa się za teorie naukowe. Tak szeroko rozumiane kryterium falsyfikacji niewątpliwie funkcjonuje w praktyce naukowej. Teorie jawnie nieobalalne (a więc niepozostające w żadnym stosunku do doświadczenia) są przez społeczność naukową odrzucane jako pozbawione naukowej wartości.
4.4. Usprawiedliwienie indukcji
Dotychczasowe rozważania wykazały już dość jasno, że sprawa doświadczalnego potwierdzenia teorii naukowych nie przedstawia się tak prosto jak to wydawało się wcześniejszym empirystom. Od czasów Francisa Bacona indukcję do tego stopnia przyjęło się uważać za podstawową metodę nauk empirycznych, że nauki te zamiennie nazywano naukami indukcyjnymi (por. wyżej 4.2.1.). Pora na krótkie rozważenie problemu indukcji.
Indukcja jest to metoda wnioskowania według schematu: „Przedmiot 1 należący do klasy A ma własność B, przedmiot 2 należący do klasy A ma własność B,... przedmiot n należący do klasy A ma własność B,... więc wszystkie przedmioty należące do klasy A mają własność B". Niekiedy powyższe sformułowanie nazywa się zasadą indukcji.
Indukcja może być zupełna, jeżeli klasa A składa się ze skończonej liczby przedmiotów i dla nich wszystkich stwierdzono, że mają własność B, lub niezupełna, jeżeli klasa A składa się z nieskończonej liczby przedmiotów lub jedynie skończona liczba przedmiotów, należących do klasy A, została przebadana. Indukcja zupełna jest niezawodną, ale nieciekawą metodą wnioskowania. W nauce znajduje ona zastosowanie jedynie w bardzo prostych i raczej trywialnych przypadkach. Indukcja niezupełna jest oczywiście zawodną metodą wnioskowania, ale to właśnie jej przypisywano zasadniczą rolę w naukach empirycznych. W dalszym ciągu mówiąc o indukcji, będziemy zawsze mieli na myśli indukcję niezupełną.
Należy tu poruszyć tzw. zagadnienie usprawiedliwienia indukcji. Idzie o odpowiedź na pytanie: Jeżeli indukcja jest zawodną metodą wnioskowania, to dlaczego stosowanie jej w naukach empirycznych (indukcyjnych!) doprowadziło do aż tak zawrotnych sukcesów? Jak długo w naukach próbowano stosować niezawodną metodę dedukcji, postęp w nich był prawie żaden; zastosowanie indukcji zmieniło tę sytuację radykalnie. Go jest tego powodem?
W dość naturalny sposób nasuwa się następujące rozwiązanie: widocznie przyroda odznacza się pewną cechą jednostajnośd, dzięki której z kilku przebadanych przypadków można wnosić o przebiegu wszystkich innych (natura non facit saltus)6. Zasada indukcji (niezupełnej), w połączeniu z założeniem jednostajnośd przyrody, już niezawodnie prowadzi do wniosku. Jest to jednak tylko pozorne rozwiązanie problemu usprawiedliwienia indukcji. Z zagadnienia usprawiedliwienia indukcji problem przenosi się bowiem na zagadnienie usprawiedli-
-37-