116
Po tój rozmowie wszedł Filip do swego gabinetu i wziąwszy do ręki arkusz papieru, zmienionym charakterem napisał następujące słowa:
,„Szanowny panie prezesie policyi!
Dziwi mnie bardzo, że pomimo, iż dzienniki napadają na policyą, ta swego honoru nie broni i nie stara się pociągnąć do odpowiedzialności pana wicehrabiego de Challins, który bez wątpienia zamordował swego wuja, żeby przyjść w posiadanie części jego majątku, którą też prawdopodobnie jutro spokojnie sobie odbierze. Takiemu szlachcicowi widać, wszystko wolno, wolno mu nawet pod pręgierzem potępienia w opinii publicznćj chodzić z zadartym nosem po bruku paryzkim a może być pewnym, że mu policya nic nie zrobi 1 Prosty robotnik, niewinny, z pewnością siedziałby już dawno pod kluczem, gdyby choć cień podobnego podejrzenia padł na niego, jakie cięży na panu de Cballins.
Przyjaciel legalności i prawa."
Włożył list w kopertę i kazał go oddać w biurze prezesa policyi.
XXI.
Biedna Genowefa cierpiała bardzo od chwili, kiedy Leonida doznała takiego rozczarowania ze strony itaula. Leonida stała się od tój chwili zdenerwowaną, kapryśną i całą swoją złość wywierała na biednćj Genowefie. Nieraz biedaczka zawrzała słusznym gniewem na córkę swśj chlebodawczym. Upa-karzano ją na każdym kroku. Genowefa jednak znosiła te zniewagi z pokorą, ani miną nie pokazała, że ją to boli. Ale w izdebce swojćj nieraz sobie gorzko^ zapłakała, nieraz łzami dawała olgę serca swemu. Raz doprowadzona do ostateczności brutalnością Leonidy postanowiła napisać do Raula. Długo się jednakowoż nie mogła na ten urok zdecydować.
— Czyż to, co uczynić zamierzam, zgadza się aby z formą przyzwoitości? Raul powiedział, że mnie kocha i wierzę mu, ale czyż mam prawo poskarżyć się przed nim i dać mu do zrozumienia, żeby mnie ztąd odebrał? Ale jednak napiszę do niego.
I napisała.
Zaledwo list włożyła w kopertę, gdy usłyszała dzwonienie. Natychmiast udała się do Leonidy.
— Dzwoniłam dwa razy — rzekła szorstko Leonida.
— Słyszałam raz jeden tylko — odparła spokojnie Genowefa.
— Mnie się zdaje, że ty teraz coraz więcej uczuwasz potrzebę samotności, — mówiła Leonida dalćj tym samym ostrym tonem. Nie przyjęłam cię dla tego, żebyś się zamykała w swoim pokoju. Weź książkę i czytaj.
Genowefa, tak długo drażniona, nie mogła się powstrzymać od zrobienia pogardliwego ruchu. Nie uszło to uwagi Leonidy.
— Cóż to jest — zawołała — cóżeś to sobie pozwoliła.
— Bardzo być może, że źle postąpiłam — odparła Genowefa — ale zechcićj pani pamiętać, że choć jestem u pani na służbie, nie jestem żadną służącą i nie pozwolę się tak upokarzać.
— Zapominasz się Genowefo! — zawołała Leonida, czerwona od złości, zapominasz, nietylko o u-ezanowaniu ale nawet o wdzięczności ! Czyż to nie