1SS Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków
Wygląda więc na to, że dusza Konrada zaczyna spadanie do przepaści, którą Pismo nazywa Gehenną. Spadanie to zaczęło się już podczas Wielkiej Improwizacji, chociaż Konrad o tym nie wiedział. Rzeczywistą sytuację egzystencjalną jego duszy można było wówczas poznać z wypowiedzi anioła. Wysłaniec Księcia Kłamstwa, w dobrze pojętym własnym interesie, wmawiał w niego, że zdąża do góry, ku pomieszkaniu Stwórcy:
Rumaka
Przedzierzgnę w ptaka.
Orlimi pióry
Do góry!
Wlot!
(III, 165)
Anioł, przeciwnie, wiedział, że mowa Konrada ciągle spycha jego duszę do przepaści:
Gwiazdo spadająca!
Jaki szał
W otchłań cię strąca!
(III, 165)
Gehenną nazywano dawniej dolinę, a właściwie kanion, ciągnący się wzdłuż murów Jerozolimy, w którym w czasach królewskich ku czci boga Molocha składano na ofiarę dzieci. Z biegiem czasu nazwa ta zaczęła oznaczać piekło, które Pan zgotował grzesznikom. Piekło to jest przepaścią bez dna, wypełnioną płomieniami, toteż Chrystus określał je z reguły frazą „Gehenna ognia”.1 Miejsce to opuścił Bóg i przeznaczył na wieczne pomieszkanie dusz nie zasługujących na zbawienie. Konrad odczuwa je jako przestrzeń nieograniczoną i pustą. Jest więc zupełnie sam — w niebycie. Jeśli rzeczywiście jednym z najistotniejszych elementów egzystencji jest „być z”, Mitsein, to dusza Konrada przestaje egzystować, chociaż nadal istnieje. Oczywiście, że tu „modlitwa nie I przyda się na nic”. Do Łaski nie dochodzi stąd już żaden głos. Teraz Konrada I może zbawić tylko wstawiennictwo aniołów, świadków jego upadku.
Kiedy po krótkiej przerwie znów zaczyna mówić, przekazując wiadomości o tym, co się teraz dzieje ze skatowanym więźniem, Rollisonem, czytelnik,
5. Odstąpienie słowa złu
który zna treść jego pieśni sprzed godziny, odnosi chwilowo wrażenie, że są to nadal własne myśli Konrada, wypowiadane jego własnym głosem. 'Wyobrażał przecież sobie, że jego magiczne „potężne oko” widzi na odległość, poprzez wielkie przestrzenie i grube mury. Ale ksiądz, który nie zna tej pieśni, wie z całą pewnością, że posługując się aparatem mowy Konrada przemawia już duch nieczysty, zdolny nie tylko widzieć na odległość, lecz również znać myśli chłopca. Wiemy bowiem, że rozumne byty bezcielesne informują człowieka omijając materialną naturę komunikacji językowej. To, o czym myśli Rollison, tutaj w celi może słyszeć tylko diabeł.
W ciele Konrada zadomowił się tedy duch zły, który pragnie zmusić zamkniętego w klasztorze dominikańskim Rollisona do samobójstwa. Wie przecież, że ten skok będzie skokiem w przepaść, do której spada właśnie dusza Konrada. W ten sposób opanowane przez diabła ciało Bohatera Polaków staje się narzędziem zła. Kusiciel jest przebiegły. Jednym skokiem udręczony skazaniec wyzwoli się od wszystkich potworności swojej egzystencji historycz-| nej. Diabeł bowiem uważa, że historia jest gorsza od piekła i komu jak komu, ale Polakowi argument ten może się wydać przekonujący.
Ksiądz nie ma więc wątpliwości, że Konrad został już opętany przez złego ducha. Dlatego używa określenia Chrystusa, który szatana często nazywał duchem nieczystym. Dlatego mówi wyraźnie, że wpełznął on w usta j Konrada, ponieważ kojarzy go z wężem-kusicielem z ogrodu w Edenie. Dlatego
ciało opętanego, z którego wyprowadziła się dusza, spadająca teraz w przepaść, nazywa, jak Chrystus, opuszczonym domem.2
Duchu nieczysty, znam cię po twym jadzie,
Znowuś tu, najchytrzejszy ze wszystkich szatanów.
Znowu w dom opuszczony leziesz, brzydki gadzie.
Tyś wpełznął \v jego usta, na zgubęś tu wpełznął,
W imię Pańskie jam ciebie pojmał i ochcłznął.
(m, 173)
Na zjawisko opętania romantycy patrzyli w bardzo różny sposób. Dla Novalisa diabeł był tylko „nader rzeczywistym urojeniem”, toteż traktował | opętanie jako fakt psychiczny. Mówiąc językiem C. G. Junga, jakaś myśl lub część osobowości, najczęściej ciemna, „cień” lub „anima”, z jakichkolwiek przyczyn opanowywała jednostkę, powodując utożsamienie się ego-osobowości