I 120 Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków
figurą Cierpiącego Sprawiedliwego. Ten model zachowania człowieka wtrąconego w szatański systemat społeczny został więźniom zasugerowany poniekąd przez Opatrzność. Scena ta odbywa się w dniu wigilijnym, na skłonie nocy, podczas której wspólnota chrześcijańska rozpamiętuje narodziny Boga-czło-wieka. Narodziny Jezusa były ofiarą. Oto Bóg ogołocił siebie z bóstwa i przyjąwszy postać człowieka poniżył się, aby zbawić grzeszną ludzkość. Myśl o ofierze emanuje więc z teologicznego znaczenia nocy wigilijnej. Z kenozy Boga promieniuje ideał Cierpiącego Sprawiedliwego.
Przypomina o niej opowiadanie Jana Sobolewskiego o „tryumfie Cara Północy, zwycięzcy - nad dziatwą”, o „małych chłopcach” wleczonych i w kibitkach na zesłanie. „Wracając” - opowiada kolegom —
prosiłem kaprala Zatrzymać się; pozwolił chwilkę. Stałem z dala,
Skryłem się za słupami kościoła. W kościele Właśnie msza była; — ludu zebrało się wiele.
Nagle lud cały runął przeze drzwi nawałem,
Z kościoła ku więzieniu. Stałem pod przystankiem,
I kościół tak był pusty, że w głębi widziałem Księdza z kielichem w ręku i chłopca ze dzwonkiem.
(III, 144-145)
W kościele zaczyna się więc msza święta, akt uobecnienia ofiary Chrystusa. „Akt ofiarny - pisze Kazimierz Hołda — polegał na tym, że Zbawiciel przyjął j dobrowolnie śmierć, którą Mu zadali oprawcy. Samo ukrzyżowanie nie. stanowiłoby aktu ofiarnego, bo przecież kaci nie myśleli o składaniu ofiary przybijając Chrystusa do krzyża. Dopiero dobrowolna zgoda Jezusa na przyjęcie śmierci sprawiła, że zabójstwo dokonane przez nich stało się aktem ofiarnym ku chwale Ojca.” Kto uczestniczy w mszy, ten wyraża prośbę o włączenie siebie w ofiarę eucharystyczną. Składa siebie w ofierze, zjednoczony z ofiarą Chrystusa.15 Albowiem tylko to współuczestniczenie pozwala mu zrozumieć znaczenie pokory.16 Lud, który wyszedł z kościoła, aby współ-czuó z cierpiącą i katowaną dziatwą, nie popełnia w tym wypadku grzechu profanacji. Przeciwnie, przez swe współ-czucie z nieletnimi więźniami jednoczy tych, którzy stają się w tym momencie „żywą ofiarą”, z aktem uobecnienia ofiary Pańskiej. Tak właśnie rozumie to wydarzenie Sobolewski. Kiedy ostatnia
Kibitka w tłum wjechała; — mm bicz tłumy przegnał.
Stanęli przed kościołem; i właśnie w tej chwili Słyszałem dzwonek, kiedy trupa przewozili.
Spojrzałem w kościół pusty i rękę kapłańską Widziałem, podnoszącą ciało i krew Pańską...
OH, 147)
Zaczyna się wielkie podniesienie. Kapłan przystępuje do kolejnego rytu i Sobolewski, patrząc na wyciągniętą spod słomy do ludu trupią rękę nieznanego więźnia, zaczyna wraz z celebransem szeptać modlitwę o przyjęcie ofiary.
Panie! Ty, co sądami Piłata Przelałeś krew niewinną dla zbawienia świata,
Przyjm tę spod sądów cara ofiarę dziecinną.
Nie tak świętą i wielką, lecz równie niewinną.
(111,147)
Męczeństwo dzieci zostało zjednoczone z kosmiczną ofiarą Chrystusa, mającą na celu wyzwolenie dusz spod władzy szatana. W gruncie rzeczy Sobolewski opowiada więc o bezwiednym dziecięcym naśladowaniu Jezusa.
Głosicielem tej idei jest w scenie więziennej Tomasz Zan:
Został nam jeszcze środek smutny — lecz jedyny:
Kilku z nas poświęcimy wrogom na ofiary,
I ci na siebie muszą przyjąć wszystkie winy.
Ja stałem na waszego towarzystwa czele.
Mam obowiązek cierpieć za was, przyjaciele...
(III, 138)
Alina Witkowska zwraca uwagę, że „nawet taktyka obronna oskarżonych została w jakimś sensie podporządkowana zasadzie ofiary i poświęcenia. Mianowicie «naczelnik młodzieży» — Tomasz Zan, postanowił poświęcić siebie dla ocalenia innych i cały ciężar winy przyjął na swoje barki. On też rzeczywiście wyrósł na czołowego bohatera procesu, jemu wreszcie wymierzono najsurowszą karę. Zgodnie z przyjętą przez niego rolą wszyscy wskazywali go jako inicjatora, organizatora i przywódcę młodzieży, usuwając w cień innych filomatów, m.in.