Obraz 1

Obraz 1



162    Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków

się do zaklęć magicznych. Potępił to już Orygenes.9 Toteż Ojcowie Kościoła zalecali, aby egzorcysta stosował przede wszystkim słowa Chrystusa lub Apostołów. Ksiądz Piotr powołuje się na imię Trójcy Świętej i wygłasza — jak się zdaje — formułę z księgi Egzorcyzmów. Nie obłożył opętanego święconymi obrazkami świętych, zasuszonymi wiankami z monstrancji i nie dzwonił dzwonkami loretańskimi, jak to było w zwyczaju w ówczesnej Polsce. Nie jest to bowiem mag, chociaż ma dostojność i powagę Guślarza, który w końcu, zobaczywszy demoniczną tajemnicę, również powołał się na Trójcę Świętą.

Strategia naszego egzorcysty zasługuje na uwagę. Diabeł bezbronny to diabeł upokorzony. Toteż Piotr najpierw postanawia go poniżyć. Rollison domaga się połączenia z Chrystusem w sakramencie Eucharystii, diabeł musi więc wymówić zabójcze dla niego czyste i święte słowa, które przekształcą go w bezbronną miernotę. Walcząc o Rollisona, ksiądz broni w ten sposób dwóch dusz naraz. Skatowany więzień u dominikanów nie skoczy do przepaści, a dusza Konrada będzie miała możność powrotu do swego „opuszczonego domu”.

Nie tylko dlatego sytuacja diabła jest od początku żałosna. Ciało Konrada Ksiądz Piotr przekształcił w pułapkę na demonicznego jasnowidza. Zanim je opuści, powie, co się dzieje w celi Rollisona. Żołnierz Chrystusa wziął po prostu pod uwagę jedną z głównych cech diabła: wiarę w swoje własne kłamstwa i krętactwa. I rzeczywiście. Nieczysty duch nadrabia dowcipną paplaniną, stylizując swą wypowiedź na XVIII-wieczny salonowy lekki a wytworny bełkot, trochę niefrasobliwy, nieco antyklerykalny. Wydaje mu się, że dzięki temu stanie się nieuchwytny. Skoro już dysponuje mową grzesznika, to może sobie pozwolić na popis. Próbuje nawet kusić księdza rozwiązaniem tajemnic „systematu carskiego”.

Zważ, czy to prawnie sługę ukarać za pana,

Wszakże ja tu przyszedłem z rozkazu Szatana;

Trudno mu się tłumaczyć, bo z nim nie brat za brat,

Jestem jako Kreishauptmann, Gubernator, Landrat; —

Każą duszę brać w areszt, biorę, sadzę w ciemność;

Zdarza się przy tym duszy jaka nieprzyjemność,

Ale czyż z mojej winy? — jam ślepe narzędzie;

Tyran szelma da ukaz, pisze: „Niech tak będzie” —

(III, 177)

„Niech tak będzie”, „byt* po siemu” — takimi słowami zatwierdzał właśnie car ustawy, rozporządzenia i wyroki w sprawie wszelkiego rodzaju buntów*

ników, prawdziwych lub rzekomych spiskowców.10 Z tego więc wynika, że Belzebub jest carem albo też car jest Belzebubem, a co najmniej, że „systemat carski” jest analogonem piekła. W każdym razie ma taki sam system administracyjny i używa takiego samego języka.

Oczywiście diabeł zaczął się też pysznić potęgą wojska piekielnego. Jak jakiś prymitywny XVIII-wieczny le philosophe, zaliczył do tej armii Lukrecjusza, którego ateizm miał głęboko religijny charakter, i Voltaire’a, który był zdeklarowanym deistą. W każdym razie na pytanie księdza, kim jest, odpowiedział, jak ów demon siedzący w opętanym z Gerazy, molestowany o to samo przez Chrystusa: Legio sum. „Legion — to moje imię, gdyż nas jest wielu” (Mk 5,9). Legion to, co prawda, nie Milijon, gdyż liczył sobie tylko około sześciu tysięcy żołnierzy, wszelako odezwanie to zdradza ponownie pokrewieństwo między tym, co ludzkie, a tym, co szatańskie. Jednostka, która mówi za tłum, za naród, która przekształca siebie w fantazmatyczną wielość, zawsze ociera się o piekło.

Prawda ta przybierała w Polsce często wymiar bolesny i tragiczny. Bliscy szaleństwa, zmaltretowani śledztwem młodzi spiskowcy warszawscy z lat czterdziestych „wołali: <degio sum», stając przed sędziami, i duchów, które widzieli na oczy obłąkane, legie pchali przeciw sędziom swym, żałośnie krzycząc, a inni z śmiechem, a inni śpiewając hymny tryumfu”.11 Zygmunt Krasiński, który uzyskał tę wiadomość od Cypriana Kamila Norwida, widział w tym przejaw dzikiego wymieszania dobra ze złem. Sprawa ta była chyba bardziej przejmująca. Ten dumny krzyk wydobywający się z ust najszlachetniejszej młodzieży ujawniał diaboliczną naturę urojonej siły, którą stworzyła wiara w sprawiedliwość.

Szarża diabła zmierzała jednak do końca przewidzianego przez egzorcystę. Wykorzystany jako narzędzie ekonomii zbawienia, odszedł w końcu do Gehenny, i dusza Konrada, wydobyta z przepaści, powróciła do swego ciała. Jego mowa zaczęła znów oddawać jego własne myśli:

Dźwigasz mię! — ktoś ty? — strzeż się, sam spadniesz w te doły, Podaje rękę — lećmy — w górę jak ptak lecę -Mile oddycham wonią — promieniami świece.

Któż mi dał rękę? — dobrzy ludzie i anioły;

Skądże litość, wam do mnie schodzić do tych dołów?

Ludzie? — Ludźmi gardziłem, nie znałem aniołów.

(10,180)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz0 I 120 Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków figurą Cierpiącego Sprawiedliwego. Ten m
Obraz5 130    Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków i 130    
Obraz2    144    Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków
Obraz3 • 146    Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków konceptach Georges Pou
Obraz9 1SS    Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków Wygląda więc na to, że d
Obraz 5 f
Obraz 7 174 Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków 174 Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera
49934 Obraz 2 (43) Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków Gdyby zapamiętał to wydarzenie, oga
Obraz 6 (37) Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków 1 naturalny, zwołał spontaniczny zwrot do
20440 Obraz1 (53) nuois ■ Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków Mickiewicza, który przyznaw

więcej podobnych podstron