Obiegowe wyobrażenia o Kronice polskiej są na tyle utrwalone w dziejach kultury, że pisać o tym najstarszym w naszej literaturze zabytku epickim jest ogromnym ryzykiem. Wszak cale pokolenia polonistów dowiadywały się, że jej autorem by! zakonnik benedyktyński, który z Prowansji przez Węgry przybył do Polski wraz z Bolesławem Krzywoustym, odbywającym podówczas pielgrzymkę pokutną po tragicznej śmierci Zbigniewa, starszego brata księcia. Że „powstała na zamówienie", a „motywem jej spisania była nadzieja materialnej nagrody"; że broni ona Bolesława Krzywoustego „w sferze bardziej idealnej (...) przed trybunałem historii" w sporze ze Zbigniewem o sukcesję tronu po Władysławie Hermanie. Że „.. .brak wyraźnego zakończenia księgi III i całości dzieła daje do myślenia, iż urywa się ono na wypadkach roku 1113 i nie było już kontynuowane", co badacze tłumaczą nieprzychylnym stanowiskiem kapelanów książęcych oraz tym, że autor nie może już liczyć na swoich dotychczasowych protektorów— biskupa Pawła oraz kanclerza Michała1.
Ale takie — w męim odczuciu —jednostronne spojrzenie na Kronikę polską prowokuje wręcz do zastanowienia. Czy rzeczywiście ogromny wysiłek zarówno autora, jak też środowiska dworskiego, owych informatorów, przedstawicieli grupy rządzącej, w okresie najgłębszego kryzysu, jaki dotknął Polskę w czasach panowania trzeciego z Bolesławów, włożony w napisanie dzieła miał służyć jedynie po to, by pozostawić ślad pro memoria. by dzieło to było „na głos tłumaczone księciu" lub aby „unikać próżnowania i zachować wprawę w dyktowaniu" i by autor „darmo nie jadł Chleba polskiego" (s. 130)? Oczywiście wątpliwości takich jest bardzo wiele, a oddalenie czasowe od rozgrywających się na początku XII stulecia wydarzeń nie pozwala w pełni zrekonstruować genezy tego niezwykłego — w pejzażu intelektualnym Polski wczesnego średniowiecza — dzieła.
M. Plezia. Wstęp. !w:i Anonim tzw. Gaik Kronika polska, przet. R. Gródecki, Wrodaw 1968, passim. BN I 59. Lokalizacja dalszych cytatem w tekście.