Uranii* Wlcc/orck
jeszcze większo pragnienie Boga: intensywność tęsknoty za Bogiem wyraża św. Jan określeniami takimi, jak: „udręczona", „roznmniętniona", „zraniona", „oddalona", „niecierpliwa", „śmiała", „gwałtowna". Jak widać, obecne są tutaj różne odcienie uczuciowe, zarówno pozytywne, jak i negatywne: tęsknota, udręka, rozkosz, czułość. I choć cierpienie, spowodowane nieobecnością Ukochanego, jest tak bolesne, że oblubienica omdlewa, pragnie umrzeć z miłości, bo nic już nie sprawia jej radości, nic jej nie zadowala, to jednak jest źródłem wielkiej rozkoszy i radości. I znowu - cierpienie i radość nie są tutaj wzajemnie wykluczającymi się stanami emocjonalnymi - rozkosz i ból idą w parze, są czymś jednym i zbliżają człowieka do Boga. Nawet „śmierć", która w codziennym rozumieniu oznacza koniec życia, a wiec utratę czegoś najcenniejszego i kojarzy się potocznie ze smutkiem i nicością, przyjmuje dodatnie nacechowanie aksjologiczne. U św. Jana od Krzyża ŚMIERĆ to SZCZĘŚCIE, bo ona jest końcem bólu i cierpienia - w niej dopełni się radość i zostaną zaspokojone wszystkie potrzeby człowieka. W tym kontekście zdrowiem jest jeszcze większe zranienie, uleczenie osiąga się dopiero wtedy, gdy nastąpi całkowite przemienienie się kochających w siebie, gdy dusza człowieka zamieni się całkowicie w miłość. I dlatego człowiek, który ma bezpośrednie doświadczenie Boga. momentami prosi Oo, by się oddalił, gdyż nie może znieść Jego widoku.
Tak dzieje się w stanie kontemplacji, gdy OBLUBIENICA niczym GOŁĘBICA ulatuje do nieba. Nic, co ziemskie, nie jest w stanie jej ograniczyć, gdyż jest ona daleka od pożądań zmysłowych; wzlata do nieba, opuszcza ciało, poznaje potęgę Boga i odpoczywa w Nim Jest to etap zaręczyn duchowych, gdzie jest się wolnym od cierpień, gdzie nastaje pokój, miłość i radość. Jednak umiłowany zawraca jąz tej drogi, gdyż jeszcze nie nastąpił właściwy czas zaślubin.
A kim jest oblubieniec? OBLUBIENIEC to JELEŃ, który również jest zraniony miłością, przychodzi do oblubienicy i pocieszają, dalej OBLUBIENIEC to SLOWUC, który śpiewa pieśń miłości, przyjemną dla ucha i niosącą orzeźwienie, to MUZYKA przepojona ciszą. OGRÓD MIŁOŚCI, którym cieszy się jego ukochana, ŁOŻE MIŁOŚCI, w którym oblubienica opiera szyję w objęciach umiłowanego, całuje go i przeżywa uścisk Boga.
W zaręczynach duchowych oblubieniec daje swojej oblubienicy swoje dary: kosztowności i klejnoty. Mamy tu przykład struktury metaforycznej KOCHAJĄCY to UCZESTNICY WYMIANY DÓBR. Oblubieniec zachwyca się pięknością swej ukochanej. Jest ona czysta i piękna, bo już jej miłość do Niego osiągnęła bardzo wysoki stan, stan doskonałości. Inaczej nie byłaby gotowa na przyjęcie tych darów. I chociaż, jak sugeruje tradycyjna metafora MIŁOŚĆ to DOMINACJA, zgodnie z którą Jezusa nazywa się Panem i Królem, tu jednak następuje odwrócenie ról: Bóg tak się uniża, że dusza w stanie doskonałości doznaje wywyższenia, tak że wydaje się, że Bóg jest jej niewolnikiem i sługą.
Jeżeli dążenie do Boga jest drogą, to zjednoczenie z Nim jest ogniem. Rzeczywiście, MIŁOŚĆ jest jak OGIEŃ: płomień miłości ma siłę niszczącą, ale i uzdrawiającą; spala niedoskonałości i słabości człowieka, prowadzi do Boga. Osusza, oczyszcza i dręczy, ale gdy dochodzi się do etapu ^jednoczenia z Bogiem, płomień tej miłości jest doświadczany jako coś dynamicznego, ciągle się zmieniającego - jest on ruchem, działaniem, choć jednocześnie trwałością i odpocznieniem; nie ma w nim statyczności, bezruchu ani nudy. Jest to ogień, który rozrzuca iskry i niesie w sobie intensywność i światło. Ogień ten, jak powiedzieliśmy, oczyszcza duszę człowieka jak złoto w tyglu albo rozpala kawałek drzewa i przenika go swoim żarem i gorącem. Dusza trawiona jest ogniem miłości, który zgasić może jedynie Umiłowany. Bóg przychodzi, skrupia wodą ogień, jeszcze bardziej go potęgąjąc i rozpalając.