r>8 POSĄGI
słał je Oton papieżowi w darze. Figurki bogów w Wołyniu były zdobione złotem i srebrem. Znajomość techniki inkrustacyjnej nieś była obca, jak świadczą wykopaliska w grodach polskich (Ko-strzewski, Kultura prapolska, s. 282—6). Jeżeli wolno wierzyć kronice, Perun kijowski miał na drewnianym korpusie osadzoną srebrną głowę, przystrojoną złotym wąsem (zob. w § 8).
Szczegóły stroju nie są zwykle podane, o jednym tylko Świę-towicie wiemy ich dość dużo:
»W świątyni stał potężny posąg, wielkością przekraczający wszelki ludzki wzrost, godny podziwu dla swoich czterech głów i tyluż karków; dwie głowy zdawały się spoglądać na piersią a dwie na plecy. Zresztą tak z przednich jak tylnych głów jedna, patrzyła jakoby w lewo, druga w prawo. Broda ogolona, włosy podstrzyżone, jakby artysta pilnie się starał naśladować rugijski sposób pielęgnowania włosów. W prawicy miał róg wykonany z kilku metali, który kapłan biegły w kulcie raz w roku napełniał winem, ażeby z wyglądu płynu wywróżyć urodzaj w przyszłym roku. Lewica wygięta była w łuk opierając się o bok. Suknia spływała aż do goleni, które, choć zrobione z innego rodzaju drzewa, tak ukrytym spojeniem były połączone z kolanami, że miejsce spojenia dało się zauważyć tylko przy bardzo pilnej obserwacji. Stopy dotykały ziemi, podczas gdy ich podstawa ukryta była w ziemi. Obok widać było uzdę, siodło posągu i liczne oznaki-bóstwa, a podziw dla nich powiększał miecz ogromny, którego pochwie i rękojeści dodawało ceny oprócz znakomitej płaskorzeźby także zewnętrzne pokrycie srebrem« (Sakso 564).
O bogach Radogoszcza wiemy, że byli uzbrojeni w hełmy i pancerze, a nawet posągi miały być podpisane; ten ostatni szczegół musi budzić podejrzenie. Adam z Bremy dorzuca pogłoskę, że tamtejszy Swarożyc był ze złota, zaś łoże jego z purpury. I te szczegóły nie znalazły zaufania u uczonych, chyba słusznie. Przypomnę jeszcze przepaskę na oczach szczecińskiego Trzygłowa,, i będą to już wszystkie konkreta o wyglądzie posągów. W pracach mitologicznych spotykamy się z uogólnieniami; np. powiada się, że u wszystkich posągów suknia sięgała łydek itp., ale są to tylko domysły, które bynajmniej nie muszą być z rzeczywistością zgodne.
Wiele kłopotów przyczynia uczonym pomorski zwyczaj przedstawiania bogówf z kilkoma twarzami (od trzech do siedmiu). Na tle kultury europejskiej jest to dość osobliwy wyskok. Wprawdzie spotykamy się z podobnymi faktami, ale znacznie dawniej, u Celtów, albo aż u Traków. Trakowie i Celtowie przejęli widać zwyczaje jakiegoś raałoazjatyckiego ludu, a Słowianie zapożyczyli się chyba z kolei u naddniestrzańskich Traków lub u Celtów i przez wieki ten zwyczaj przechowali. Mógłby to zresztą być rezultat bezpośrednich kontaktów z Małą Azją przez morze. I w jednym i drugim wypadku należałoby się jednak pogodzić z faktem — a na to uczeni nie mieli ochoty —, że Słowianie posiedli posągi gdzieś na, początku naszej ery. Aby uniknąć tej konieczności, starano się przyjąć wpływ średniowiecznych wyobrażeń św. Trójcy z trzema głowami, jednak i to tłumaczenie napotyka na trudności. Sprawa więc pozostaje w zawieszeniu. Nic dziwnego, że w tej sytuacji pojawiła się próba wykazania, że wielogłowośó jest nieporozumieniem (Wien.j. Trzeba tę próbę jednak odrzucić jako naciąganą. Ale z drugiej strony bardzo jest wątpliwe, czy istniały wielogłowe posągi na Rusi, bo się znaleziska za tym rzekomo przemawiające (Nied. 200) zagubiły, o jednym zaś były nawet- sprzeczne relacje (jedna lub cztery głowy).
17. Jak wiadomo, misjonarze obchodzili się z posągami bezlitośnie: rąbali je i palili. Jedną taką scenkę przekazał nam żywot św. Otona. Rzecz dzieje się w Chocejowie: »a zaiste przyjemnie było patrzeć, jak posągi nadzwyczajnej wielkości i rzeźby wykonane z niewiarygodną sztuką, które kilka par wołów zaledwie poruszyć zdołało, z obciętymi rękami i nogami, wydłubanymi oczyma, odbitymi nosami wleczono przez most do ognia,, a przy tym stali czciciele bałwanów i z wielkim jękiem wołali, aby dopomóc bogom i pod mostem utopić niecnych burzycieli ojczyzny* (Ebbo III 10). Nie można się dziwić, że podnoszące tu i ówdzie głowę pogaństwo w podobny sposób traktowało misjonarzy. Taki oto wypadek opisał Adam z Bremy: »Stary biskup Jan wzięty z innymi chrześcijanami w Meklenburgu został zachowany na odprawienie triumfu. Zbity kijami za wyznawanie Chrystusa, wodzony był następnie po różnych grodach słowiańskich na pośmiewisko; gdy nie dał się odwieść od imienia Chrystusa,.