70 UA-JE, ŹRÓDŁA, KAMIENIE I (iÓRY
nycli określonych warunkach atmosferycznych. Na terenie Niemiec-znano kilka stawów, które niekiedy zabarwiały swoją powierzchnię na czerwono.
Wszystkie opisy słowiańskich gajów pochodzą, z jednym wyjątkiem, od Słowian północno-zachodnich. Wynikło to stąd, że skąd inąd nie posiadamy nic poza chełpliwymi wyznaniami o zniszczeniu mnóstwa gajów, albo słów oburzenia na bałwochwalców,, którzy cześć boską oddają drzewom. Nie trzeba jednak na tej podstawie sądzić, jak to było ze świątyniami, że nie znali ci Słowianie gajów, bo kult przyrody był powszechny, nawet u całkiem prymitywnych ludów. Można go więc bez obawy przypisać Słowianom. Resztką pogańskiego kultu drzew w Polsce jest może-dzisiejsza wiara naszego ludu w leczącą moc niektórych drzew: w Kieleckim modlono się do pewnego dębu o uwolnienie od bólu-zębów, a pod Międzyrzeczem modlono się: »święty bzie, weź moje bolenie (zębów) pod swoje korzenie« (Mo. 530 i 535).
O gajach i źródłach zob. Palm. 37—54, Wien. 33—42.
21. Do kultu przyrody należy jeszcze kult gór i kamieni..
0 górach mówi tylko jedna konkretna notatka (inne są pustymi frazesami) donosząc, jakoby góra Ślęza czyli Sobótka, leżąca na południe od Wrocławia, b}’ła otaczana przez Słowian czcią należną bogom: »Leży (Niemcza) w ziemi śląskiej, nazwanej tak niegdyś-od pewnej góry bardzo wysokiej i rozległej! Dla swojej jakości
1 wielkości, gdy zachowywano tam przeklęty pogański kult, otaczana była przez mieszkańców wielką czcią« (Tietmar VIII 54). Pojawiła się opinia, że ten kult śląski został przejęty od Germanów, mieszkających przed wiekami ną Śląsku (Wien. 49 i n.). Starożytny bowiem pisarz wspomina o świętym gaju Germanów, który według części uczonych znajdował się na Śląsku. Przez ten kraj przewalało się w ciągu wieków tyle ludów, że istotnie mógł któryś z nich czcić góry, mógł ten kult przekazać swoim następcom ze Słowianami włącznie. Ale przecież Germanie czcili, gaj, gdy tymczasem Tietmar mówi o górze; czy wolno te dwie różne rzeczy z sobą utożsamić? Chyba nie. Nie wiemy też bliżej,, jak mamy rozumieć cześć okazywaną Ślęzie. Czy istotnie uważano ją za siedzibę bogów? Może był to tylko pewien respekt dla jej wielkości, taki mniej więcej, jaki czuje dziś podkrakowski chłop .1 iu Babiej Góry.
Ta jedna kronikarska notatka w połączeniu z innymi o wiele bardziej ogólnikowymi i nie związanymi z żadnym wyraźnym miejscem nie może usprawiedliwić rozpowszechnionego w nauce poglądu, jakoby Słowianie z zasady stawiali świątynie na górach, aby wyrazić swą cześć dla gór. Nie ma t.o w źródłach uzasadnienia. Jeżeli świątynia znajdowała się w obrębie grodu, a gród był ze względów obronnych na wzgórzu, to i świątynia była na wzgórzu, ale to rzecz wtórna, nieistotna. W Gardźcu znów była na bagnie, bo gród był bagnem ubezpieczony. Jest rzeczą charakterystyczną, że gdy jeden uczony (Schucbhardt) entuzjastycznie nazwał stawianie świątyń na górach, aby bóg-słońce promienną stopą najpierw dotykał świątyni, regułą »prastarej tradycji«, to drugi, bardzo spokojny i rozważny, wyraził się: »ta prastara tradycja jest papierową tradycją slawistyki® (Palm 36). Nie jest chyba bez racji, że obie nowsze prace o religii Słowian (Palm i Wien.) zgodnie występują tak przeciw istnieniu u Słowian otwartych miejsc kultowych na górach, jak przeciw wznoszeniu na nich świątyń.
22. Podobnie wiele jest przesady w opowieściach mitologów o kulcie kamieni u Słowian. Źródła historyczne wprawdzie o tym mówią, ale terminami tak oklepanymi, że może się nic za nimi nie kryje poza tradycją stylistyczną. Także współczesne badania etnograficzne niewiele w tym zakresie wnoszą. Tu i ówdzie ludność przypisuje pewnym kamieniom szczególną moc, zwłaszcza leczącą, albo dającą płodność. Szacunkiem i nietykalnością cieszą się przede wszystkim kamienie z miseczkowatymi wyżłobieniami, co niegdyś pewnie służyły za ołtarze ofiarne. Należna im z tego powodu cześć dotrwała do naszych czasów, jakkolwiek tradycja mało umie na ten temat powiedzieć. W dość licznych miejscach znaleziono koło kamieni skorupy i inne szczątki słowiańskiego pochodzenia, z czego wniosek, że jeśli nawet nie byli Słowianie twórcami miseczek, to jednak z nich później korzystali. Zob. Wien. 42 i n., Mo. 249 i 517.