Pod 5*-ą
chow uje się jak hostełowicz. nie będąc nim. Pomaluje lo i, chęć łudzi. Sn hastę! nie zostaje jednak przyjęty. PrzymiĄ sic do zmiany kontraktu leczenia. Jest mocno zaniepokoją swoimi wynikami odpornościowymi. Przyjmuje interferon, jeszcze hardziej „dołuje" go psychicznie. Poczuł, że jest prawdę chory. Sie może już „prz.yklepy.cac" choroby dóbr samopoczuciem. Konieczność przyjmowania lekot v/u odporu śdowych •.prowadziła go nu ziemię i spowodowała dołek ps
chiczny.
Michał zmienił kontrakt na wyjazdowy. Opnie i ośrodek w t ią jitt dwóch miesięcy, <i ciągu miesiąca Zobmiiązany został d ZJiałezicnia pracy. Zostaje zwtdniony ze wszystkich zajęć.
Michał podjął pracę jako fotoreporter poznał też miody dziewczynę, w którą się bardzo zaangażował emocjonalnie Okłada solne życie na zewnątrz, fi październiku uroczyście po\ te gnał się z. oddziałem i został wypisany jako w. leczony.
l’o opuszczeniu ośrodka z dużą energio rzucił się w wir po szukiwauiu procy. Nie było to łatwe zadanie. Człowiek bez wy kształcenia (niepełne średnie) i nic najlepszej kondycji fizyczne] nu duże kłopoty zc znalezieniem pracy. Michał z początku imał się różnych prac dorywczych. Jeździł po Polsce robiąc na zlecenia zdjęcia w kłusach szkolnych, urzędował na Starym Mieście i w okresie Świąt Hożego Narodzenia fotografował <lzieci zc świętym Mikołajem Jednocześnie usilnie poszukiwał czegoś stałego. Bez skiuku.
Jego życie na zewnątrz okazało się trudnym wy2wnnicm. Z jedne i strony konieczność i potrzeba opieki nad synem, przy bardzo ciężkiej sytuacji materialnej i mieszkaniowej. z drugiej zaś psTg; rszający się stan zdrowia powodowały stałą walkę z obniżonym nastrojem i poczuciem beznadziejności. Daje sobie z tym radę Coraz rzadziej bywa w ośrodku i nasz kontakt sil;; rzeczy .stal s:ę bardziej sporadyczny. Niemniej co pewien
«. l>i| my się w Warszawie, czy u> w jego, czy moim mie-rjłu
•mi ' .i nu >ię ego wola życia, wola niepoddawania siętiud-\ uncjom. A tizeba przyznać, że los nie oszczędza go |n t. u piiMib. W trzy miesiące po wyjściu z ośrodka Michał . li matkę. To szczęście, że doczekała tych chwil, kiedy jej •t.J się trzeźwy iii człowiekiem, nic dane jej jednak było • ię lym długo. Michał bar<lzo przeżył śmierć maiki.
n iigł się pogodzić, że Mało się to właśnie teraz. Wysnuł i. ,"i myśl, że teraz matka spokojnie mogła go opuścić, bo i •! się innym, wartościowym człowiekiem.
śmiercią matki związane było niezwykle ważne dla Mi-1I..1I1 wydarzenie. N,i |>ogrzcbic ujrzał śliczną, młodą dziew-Biynę, która okazała się jego córką. Nic widział jci od dziesięciu I .i 1 ii raz nawiązali od nowa kontakt. Pomimo tał. długiej rozłąki .ikaz.iT. się sobie bardzo bliscy i potrzebni. Wież. która tak ||i,i ty. /nic została zerwana wiele lal temu przez narkotyki, od-Ld<łwuje się Dało to Michałowi olbrzymi doping do działania.
,VI ichni nadal nie ma stałej pracy, ale gra na .saksofonie v różnych klubach i pubach i otrzymuje za to konkreinc. co-l>,-i dniowe wynaglodzenie, finansowo jakoś sobie radzi Jego • II przebywał niedawno w Norwegii u swojego wujka, brata Mii h da. Między braćmi poprawiły się stosunki. A córką utr/y-|i uje regularne kontakty. Ma też dziewczynę.
Jest lipiec 1995. Michał znalazł wreszcie zatrudnienie w pry-■\ ,iiu.'j lirmic pośrednictwa pracy. Nic zaranbia dużo, ale r.a pi /użycie wystarcza. Pomimo nudnej sytuacji nic opuszcza go optymizm. Wierzy w swoją szczęśliwą gwiazdę i nie poddaje Mę. Wic, że niezależnie, od tego. co w życiu się przydarzy, nigdy juz nie sięgnie po narkotyki. Ten etap ma definitywnie za sobą. I 10 jest chyba największa wartość, która duje mu siłę i cneigię u 1 przyszłość.
78