THEODOR W. ADORNO w-
i w nich, a przynajmniej w niektórych z nici), jmrhnloe.iezne punk-ty zaczepienia, które mogłyby pomóc do zmiany tej |xwl.a\vy. Myślę '
tu np. o ich narcyzmie, czyli mówiąc po prostu o uh próżności. Ludzie ci wydaliby się sobie może ważni, gdyby mocji ócz oporów • , o sobie mówić — jak Eichmann, który przerit*/. na",rat ratą taśmotekę. Można wreszcie przyjąć, że nawet w takich osobnikach, jeśli się odpowiednio głęboko pogrzebie, znajdą się resztki starej, będącej dzisiaj w stanie rozkładu instancji sumienia. Otóż jeśli się pozna wewnętrzne i zewnętrzne warunki, które ich takimi uczyniły ------
0 ile wolno mi hipotetycznie zakładać, że zdołamy to v. nich rzeczy-wiście wydobyć — to może uda się stąd wyciągnąć jakieś praktycz-ne wnioski, jak nie dopuścić do powtórzenia się tego. Czy próba Ą taka coś da, czy też nie — pokaże się dopiero wówczas., kiedy zo-stanie podjęta: w każdym razie nie chciałbym jej przeceniać. Trzeba .1, sobie uświadomić, że znajomość warunków nie pozwala automatyce-nie na objaśnienie charakteru człowieka. W identycznych warun- ot, kach jedni stali się takimi, a drudzy zupełnie innymi. Pomimo to . rzecz byłaby warta zachodu. Potencjalne rozeznanie mogłoby już- .. i' być zawarte w samym postawieniu pytania, jak człowiek takim się. .h stał. Jest to bowiem fatalny stan świadomości i podświadomości, ó}| kiedy fakt, że jest się takim a nie innym, uważamy błędnie za naturę, za niezmienną wielkość daną, a nie za skutek procesu stawa-nia się. Wymieniłem tu pojęcie urzeczowionej świadomości. Jest to '£ jednak przede wszystkim coś. co zamyka oczy przed wszelkim faktem stania się, przed wszelkim wglądem we własne uwarunkowanie,
1 absolutyzuje to, co jest takie, jakie jest. Gdyby ten przymusowy vi|
mechanizm został raz przełamany, dałoby to jednak — skłonny je-stem sądzić — pewną korzyść. ;•}
W związku z urzeczowioną świadomością należałobv dalej zbadać • dokładnie również stosunek-do-techniki— i to bynajmniej nie tylko ' u małych grup. Jest on równie dwuznaczny jak stosunek do sportu, z którym ma zresztą wiele wspólnego. Z jednej strony każda epoka wytwarza takie charaktery — typy rozdziału energii psychicznej — jakich społecznie potrzebuje. Świat, w którym technika zaimuie taka kluczo_wa__pozvcje: iak to jest obecnie, wydaje łudzi .itechnologicz-nych'_^juJó£riuik£aztaiivch_na technikę. Ma to swoje racjonalne wytłumaczenie: w swej węższej dziedzinie mniej się oni pozwolą oszukiwać, co może mieć również znaczenie dla sfery ogólniejszej. Z drugiej | strony w dzisiejszymi stosunku do techniki jest coś przesadnego, irracjonalnego, patogennego. Pozostaje to w związku z ..zasłoną technologiczną". Ludzie są skłonni uważać technikę za samą rzecz, za cel sam w sobie, za siłę niezależną i zapominają o tym, że jest ona przedłużonym ramieniem człowieka. Środki — a technika to właśnie całokształt środków do samozachowania rodzaju ludzkiego — ule-
(U- >-i i (■I X I Z Ml----- WYCHOWANIE PO OSWI
[ | c " ro , iv^r
' jjuJil fetyszy/.arji, |*>meważ cel — życie godne człowieka — został przo-ilonlęty i odcięty od ludzkiej świadomości. Dopóki jest to formułowane tak ogólnie, jak to właśnie zrobiłem, wydaje się zrozumiałe. Illpolc/.a laka jest jednak nazbyt jeszcze abstrakcyjna. Nie Wińmy na pewno, jak fol.yszyzacja techniki wywalcza sobie miejsce W Indywidualnej psychice poszczególnego człowieka, gdzie jest próg miedzy racjonalnym stosunkiem do niej a owym przecenianiem, ja-1 kie W końcu sprawia, że człowiek, który wymyśli system ruchu poci 2gÓW pozwalający na możliwie szybki i sprawny transport ofiar do Oświęcimia, /.ajKimina o tym, co się z nimi w Oświęcimiu dzieje, i Priy typie zdradzającym skłonność do fetyszyzacji techniki chodzi, mówiąc po prostu, o ludzi, którzy nie potrafią kochać. Określenie to . nie ma tu brzmieć sentymentalnie i moralizująco, lecz oznacza brak itOlUnllli uczuciowego do innych osób. Ludzie ci są na wskroś chlod-nl; muszą też wewnętrznie negować możliwość miłości, z góry ocl-lUWać swą miłość od innych, zanim się ona rozwinie. Tego, co w nich 20 Zdolności kochania jakoś przetrwało, muszą używać jako środka. Polne uprzedzeń, związane z autorytarną strukturą charaktery,
, 2 którymi mieliśmy do czynienia w Authoritarian Personality w Ber
keley, dostarczyły na to niemało dowodów. Jedna z osób badanych — Już sam ten termin pochodzi ze sfery urzeczowionei świadomości — powiedziała o sobie: ,,I like nice eąuipment” (Lubię ładne wyposażenie, ładną aparaturę) — przy czym jest jej zupełnie obojętne, jaka to jest aparatura. Miłość tego człowieka została zaabsorbowana przez f przedmioty, maszyny jako takie. Przerażające jest przy tym — przerażające, bo beznadziejny wydaje się tu wszelki opór — że tendencja ta jest sprzężona z trendem ogółnocywilizacyjnym. Zwalczać ją lo tyle co występować przeciw duchowi świata: mówiąc tak powtarzam tylko coś, o czym już wspomniałem na wstępie jako o najbardziej .smutnym aspekcie wychowania przeciwko Oświęcimiowi.
Powiedziałem, że ludzie d są w pewien szczególny sposób chłodni. Wypada tu dodać kilka słów na temat tego chłodu. Gdyby nic* był ) on głównym rysem antropologii, a więc właściwości ludzi, z jakich j się nasze społeczeństwo rzeczywiście składa, gdyby za leni ludzie ci nie byli najgłębiej obojętni wobec tego, co się dzieje ze wszystkimi innymi prócz tych paru, z którymi są blisko związany najczęściej ji przez oczywiste interesy, to Oświęcim nie byłby możliwy, ludzie po * prostu nie znieśliby go. U podstaw społeczeństwa w jego obecnej postaci •— i zapewne już od tysiącleci — nie leży siła przyciągania, jak to się od czasów Arystotelesa zakłada, lecz zabiegi każdego około swych własnych interesów w opozycji do interesów wszystkich, innych ludzi. Cecha ta wyryła piętno na najgłębszych warstwach ludzkiego charakeru. To, co jej zaprzecza, instynkt stadny tak zwanego lonely crowd, samotnego tłumu, jest reakcją na nią, skupieniem się
I
363
i