opisach transgresyjn ą zaba węjąlkąmi.Mad-die, biaia kobieta po trzydziestce, zauważa, że wiele z Barbie jej córki
nie ma głowy albo ręki, albo nogi. Zawsze zastanawiam się, co jakiś psychiatra patrzący z zewnątrz powiedziałby na widok szuflady pełnej oderwanych głów i kadłubów pozbawionych kończyn. Jeżeli męczenie zwierząt jest oznaką zaburzeń u chłopców, to może torturowanie Barbie jest oznaką zaburzeń u dziewczynek? Eee tam! Myślę, że są po prostu kiepsko zrobione.
Sądzę, że w tym przypadku możliwe jest zarówno jedno, jak i drugie: dziewczynki czasem zadają cierpienia swym lalkom, które są na tyle kruche, że brak członków jest po prostu wynikiem wypadku przy zabawie. Jak mówi Marsha, biała kobieta między trzydziestym a czterdziestym rokiem życia, pracująca jako urzędniczka, Barbie wcale nie są wykonane tak, by znieść całe to rozbieranie i ubieranie, któremu poddają je dziewczynki Jej zdaniem czasami oderwane kończyny są skutkiem frustracji jej córeczki, która nie potrafi włożyć czy zdjąć jakiegoś ubranka Barbie. W każdym razie wniosek Formanek--Brunell brzmi, że „walka o kontrolę nad lalkami i nad wiekiem dziewczęcym trwa” niezależnie od wszystkiego.
„Skutki [działania] Barbie są wieloznaczne i w najlepszym wypadku ograniczone” - twierdzi Jesse Berrett (1996). Niemniej bywąją one istotne i zapadąją w pamięć. Jako ikona przesadnie akcentująca kobiecość Barbie odwołuje się do tłumu, który już nauczył się oceniać dziewczęta i kobiety po ich kształtach, wymiarach i proporcjach poszczególnych części ciała. Ludzie tacy jak my - mieszkańcy współczesnych krąjów postindu-strialnych - wiedzą, że być kobietą oznacza w dużej mierze być dekoracyjnym przedmiotem, manifestującym swą obecność dzięki walorom estetycznym lub wyglądowi sexy3. Alternatywnego rozwiązania albo w ogóle się nie bierze pod uwagę, albo wskazuje na nie tylko po to, by je wyśmiać, lub w nąjlepszym razie pól żartem, pól serio traktuje się je jako stworzenie pici żeńskiej.
Molly McCaskill, studentka socjologii na Uniwersytecie Stanowym Trumana, gdzie uczy mój kolega po fachu i przyjaciel Keith Doubt, trafia w sedno wielu tych zagadnień. W pracy, którą napisała na ząjęcia z teorii społecznej prowadzone przez profesora Doubta, zauważa na przykład, że „w lalce Barbie czy w jakiejkolwiek innej lalce nie da się wprowadzić żadnych zmian [...], które nie utrwalałyby jakiejś postaci społecznych norm kobiecości”. Problem Barbie nie polega więc w rzeczywistości na tym, jaki nacisk wywiera ona na dziewczęta i kobiety, by zmusić je do przyjmowania ciasnej, odczlowieczonej wersji kobiecości. Barbie jest jedynie wierzchołkiem kulturowej góry lodowej, która nie ma zamiaru się roztopić, choć jej powierzchnia zmienia kształt w zależności od kultury i epoki.
A oto wypowiedz Trish, studentki z Midwest, stawiające ją obok Molly i wielu innych, którzy próbowali uchwycić wielorakie znaczenia Barbie. Trish dotyka tutaj wielu wątków, o których była mowa w tym rozdziale:
Kiedy byłam mata, zanim jeszcze zostaiam feministką, miałam całe pudła ubranek Barbie, samochodów Barbie, domków Barbie itd. Odziedziczyłam te pudła śmiecia po mojej macosze, kiedy miałam osiem lat i bawiłam się Barbie aż do znudzenia. Każda Barbie miała już obcięte włosy i przyklejone ponownie itd., i wszystkie były już niewiarygodnie pookałeczane. Starsi bracia (2) nie mieli ochoty bawić się nimi, ale [...] młodszy brat, który miał wtedy sześć lat, lubił się ze mną bawić. W te dni, kiedy rano musieliśmy być cicho, zanim wszyscy wstaną, prosił, żebym zdjęła Barbie i bawiliśmy się w nauczyciela, w kierowcę wyścigowego, punkrockowca itd.
Teraz oboje studiujemy, oboje jesteśmy heteroseksualni, on jest członkiem bractwa studenckiego, a ja jestem
59