tego w pełni zaspokoić. Wierzę jednak, że zarówno człowiek, który zawarł związek małżeński, jak i samotny mogą żyć pełnią życia mimo nie spełnionych pragnień. Trzeba tylko zwrócić ®ię do Tego, który mówi: „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości" (J 10, 10).
Książka ta nigdy nie zostałaby napisana, gdyby nie pewna samotna kobieta, która uświadomiła mi, ile radości [dynie z faktu, ze jestem kobietą, i która towarzyszyła mi duchowo zarówno podczas mojej pierwszej ciąży, jak X następnych, radując się narodzinami naszych dzieci, jakby to były Jej własne. Była ona moją „doula", tą, która „matkuje matce". Gdy ją kiedyś spytałam: „W jaki sposób się nauczyłaś, jak kochać?", bez wahania odparła: „Dzięki temu, że najpierw inni mnie kochali". Ponieważ pokazała, że Bóg jest miłością, wierzę, że On mnie kocha i również akceptuje.
Jestem bardzo wdzięczna wszystkim autorom wymienionym w bibliografii. Nieraz podczas lektury ich książek ła-
odkryda, jakie w tym czasie zrobiłam. „Ależ on (ona) ma rację” — mówiłam nieraz. Zdobywanie wiedzy tą drogą sprawiało mi zawsze wiele radości.
Pragnę też podziękować małżeństwom, które pozwoliły mi na cytowanie urywków ich prywatnych listów. Dziękuję również Dorocie Vosgerau, która podczas wielogodzinnych dyskusji nad treścią każdego rozdziału udzieliła mi wielu cennych rad. Obdarzona wyhitnym talentem kie-
tłaczając swoją indywidualnością.
Specjalne podziękowania należą się doktorom medycyny, którzy czytali rękopis i wyrazili swoje krytyczne uwagi,
13