zaostrza ucisk i wyzysk; nie sama w sobie technika, lecz zależności między ludźmi są źródłem konfliktu społecznych interesów i przeszkodą dla solidarności.
Proces rozwoju idei jest - tak jak proces historyczny - nieodwracalny. Argumentując, że nie przez przypadek racjonalność obiektywna ustąpiła miejsca racjonalności subiektywnej, Horkheimer odnosi się zdecydowanie krytycznie do sztucznych - i dlatego pozbawionych widoków powodzenia - prób wskrzeszenia systemów - czy to metafizycznych, czy religijnych - racjonalności obiektywnej. Uważa, że próby takie odgrywają jednoznacznie negatywną, wsteczną rolę społeczną, gdyż wtórnie mitologizują społeczną świadomość i czynią myśl jednostki jeszcze bardziej bezbronną wobec masowej manipulacji. Wyrachowane zabiegi ożywiania uczuć religijnych przynoszą - wedle jego oceny - odwrotny skutek, jako że obracając cel religijny, absolut, w doczesny środek, godzą w autentyczną religijność i przyspieszają uwiąd religii. Czas racjonalności obiektywnej przeminął. Z punktu widzenia nowoczesnej nauki, która wyznacza standardy współczesnej racjonalności, jawi się ona nieuchronnie jako mit. Dziś nikt już nie napisze, jak na przykład kiedyś Campanella, że
[...] człowiek ma łączność z aniołami, demonami i bogiem, a przeczenie temu jest tak bezwstydne, jak zaprzeczenie przez kogoś, że istnieje Rzym, ponieważ go sam nie widział, albo że nigdy nie żyli na świecie Cezar i Aleksander, ponieważ nie było go w danym czasie1.
Za to tak jak ów szesnastowieczny myśliciel i zakonnik był niewzruszenie przekonany o niepodważalności nadprzyrodzonych wierzeń swych współczesnych, tak my uznajemy określone wyobrażenia za wiarygodny obraz naszego odczarowanego już świata, o ile nie kolidują one z poznawczymi ustaleniami uczonych, dotyczącymi porządku przyrodzonego. Reanimowanie jawnie anachronicznych struktur mentalnych związanych z minioną fazą rozwoju rzeczy wis-tości, która bezpowrotnie odeszła w przeszłość, nie jest ani możliwe, ani pożądane.
Drugiemu, niejako komplementarnemu, remedium na kryzys kultury, za jakie, zwłaszcza w kręgu kultury anglosaskiej, uchodził w połowie minionego wieku neopozytywizm i pragmatyzm, zarzuca Horkheimer z kolei, że stanowi ono filozoficzny odpowiednik tech-nokracji. Jak technokraci zapowiadają, uszczęśliwienie ludzkości dzięki zawrotnym postępom techniki, tak pozytywiści i pragmatyści obiecują rozwiązanie przez naukę wszelkich problemów teoretycznych. Gloryfikują naukę w sposób naiwny i bezkrytyczny, tzn. przypisując jej status jedynego prawomocnego źródła poznania rzeczywistości i poczytując ją za niezawodną orędowniczkę postępu. Tym samym odmawiają filozofii waloru poznawczego i racji bytu w innej formie niż pomocniczej względem nauki, co budzi sprzeciw Horkheimera, uważa on bowiem, że kanony poznawcze tej ostatniej nie są wiążące dla filozofii, gdyż same wymagają uprawomocnienia, w którym niezbywalny udział przypada filozofii, jako że jej zadaniem jest refleksja nad społeczną funkcją nauki.. Odwołując się do boleśnie żywego jeszcze przykładu fabryk śmierci, Horkheimer krytykuje bezzasadną wiarę w zbawczą moc nauki; uważa, że jest ona narzędziem, z którego można zrobić dowolny użytek i dlatego teoria naukowa, mimo że podlega immanentnym, stricte naukowym procedurom weryfikacyjnym, powinna przed trybunałem filozofii właśnie odpowiedzieć na nienaukowe pytanie, czy służy poprawie ludzkiego losu, czy przykłada rękę do ucisku i krzywdy.
Służebność wobec nauki i respekt wobec dogmatu mają wspólny mianownik w rezygnacji z autonomii rozumu, która prowadzi do kultu faktu - uległości wobec rzeczywistości. Jest ona dla filozofii zabójcza - oznacza jej upadek. Współczesny konformizm, tj. znamionujące upadek teorii filozoficznej oczekiwanie jej dyspozycyjności wobec rzeczywistości, stanowi w opinii Horkheimera odwrotność humanistycznej utopii przeszłości, która chciała przekształcać świat pod dyktando teorii. Tymczasem między daremnym trudem wcielania ideału w życie z jednej strony a wynoszeniem rzeczywistości do rangi ideału z drugiej wiedzie trzecia droga - wyznacza ją niezależne i konsekwentne myślenie, to znaczy takie myślenie, które w dążeniu do prawdy nie ulega pokusie heteronomii, któremu
T. Campanella, „O boskości i potędze człowieka”, w: A. Nowicki (red.), Filozofia włoskiego odrodzenia, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1967, s. 369.