nieugiętą silą duchową. Podporządkowując się tej sile, dziecko cierpi. Dorosły nieomal nie jest w stanie przypomnieć sobie całej męki, jaką przeżywał, gdy będąc dzieckiem, słuchał niezliczonych napomnień rodzicielskich - żeby nie pokazywał języka, nie naśladował innych, nie był niegrzeczny i nie zapomniał umyć uszu. Żądania te ucieleśniają naczelne postulaty cywilizacji, które są dla dziecka wyzwaniem. Jest ono zmuszone przeciwstawić się bezpośredniemu naciskowi swych odruchów, dostrzec różnicę między sobą i otoczeniem, osiągnąć coś - mówiąc w języku Freuda - ukształtować superego, które jednoczy w sobie wszystkie zasady stworzone przez ojca i innych, odgrywających ojcowską rolę. Dziecko nie zna motywu wszystkich tych żądań. Jest posłuszne z obawy przed burą albo karą, z obawy przed utratą miłości rodziców, której bardzo potrzebuje. Jednak przykrość, jaką niesie ze sobą podporządkowanie, pozostaje, i pod jej wpływem rodzi się w dziecku głęboka wrogość do ojca, która koniec końców przybiera postać resentymentu wobec samej cywilizacji.
Proces ten przebiega szczególnie drastycznie, gdy posłuszeństwo wymusza nie jednostka, lecz grupa - inne dzieci na placu zabaw czy w szkole. Nie argumentują one, lecz biją. Ponieważ społeczeństwo industrialne wkracza w fazę, w której dziecko jest bezpośrednio konfrontowane z siłami kolektywnymi, rozmowa, a więc i myślenie odgrywająw jego psychologicznym życiu (Haushalt) coraz mniejszą rolę. W związku z tym rozkładowi ulega sumienie, czyli superego. Następuje też zmiana postawy matki, spowodowana przez przejście do racjonalności formalnej. Znaczny pożytek, jaki psychoanalityczne oświecenie we wszystkich swych wersjach przyniosło określonym grupom społeczności miejskiej, oznacza zarazem wzrost racjonalności i świadomości w sposobie postępowania matki, której instynktowna miłość jest warunkiem rozwoju dziecka. Zamienia się ona w opiekunkę, a jej spolegliwość i perswazja stają się stopniowo elementami techniki. O ile społeczeństwo może zyskać na tym, że z macierzyństwa robi naukę, o tyle pozbawia indywiduum pewnych wpływów, które w przeszłości stymulowały rozwój więzi społecznych.
Nienawiść do cywilizacji to nie tylko irracjonalna projekcja na świat osobistych problemów psychologicznych (jak można przeczytać w niektórych tekstach psychoanalitycznych). Młody człowiek doświadcza tego, że oczekiwane od niego przez społeczeństwo wyrzeczenie się popędów nie jest odpowiednio rekompensowane, że na przykład narzucona sublimacja celów seksualnych nie przynosi mu bezpieczeństwa materialnego, w imię którego jest propagowana. Tendencja industrializmu do podporządkowywania stosunków seksualnych społecznemu panowaniu staje się coraz silniejsza. Kościół pośredniczył między naturą i cywilizacją, czyniąc z małżeństwa sakrament, a przy tym tolerując satumalia, drobne ekscesy erotyczne, nawet prostytucję. Współcześnie małżeństwo uzyskuje w coraz większej mierze sankcję społeczną, znamię uiszczenia składki członkowskiej w klubie męskich przywilejów, którego statut układają kobiety. Dla kobiet jest ono ceną usankcjonowanego bezpieczeństwa. Dziewczynie, która łamie konwencje, nie współczuje się ani się jej nie potępia, bo traci ona uznanie w tym i w tamtym świecie; nie widzi zwyczajnie swych możliwości; jest głupia, nie tragiczna. Punkt ciężkości w całości przesuwa się na celowość małżeństwa jako instrumentu konformizmu w społecznej maszynerii. Wpływowe instancje nadzorują jego funkcjonowanie, a przemysł rozrywkowy dba o jego reklamę. Podczas gdy społeczeństwo usilnie zabiega o likwidację podrzędnych gangów napędzających prostytucję, które robią z miłości interes, życie popędowe we wszystkich jego przejawach jest coraz bardziej dostosowywane do ducha kultury komercyjnej. Wyrzeczenia, jakie pociąga za sobą ta tendencja, są głęboko zakorzenione w procesie cywilizacyjnym; należy je tłumaczyć filogenetycznie, nie ontoge-netycznie, albowiem psychologiczne kompleksy reprodukują poniekąd prehistorię cywilizacji. Oczywiście te prymitywne procesy przeżywane są w obecnej fazie cywilizacji. Na tym wyższym poziomie konflikt koncentruje się wokół ideałów, które stanowią uzasadnienie wyrzeczeń. Tym, co nade wszystko dręczy młodego człowieka, jest jego mglista i pogmatwana świadomość ścisłego związku czy zgoła identyczności rozumu, jaźni, panowania i natury. Czuje on przepaść między - wpojonymi mu - ideałami oraz wzbudzonymi przez nie oczekiwaniami a zasadą rzeczywistości, której jest zmuszony się podporządkować. Buntuje się przeciwko temu, że pod płaszczykiem pobożności, przezwyciężenia natury, nieskończonej wyższości kryje się panowanie silniejszego i bardziej przebiegłego.
Odkrycie to może skłonić indywiduum, które je poczyni, do dwojakiego rodzaju reakcji: oporu lub podporządkowania. Indywiduum