ludzie wolni mogą stawiać sobie za cel osiągnięcie harmonii, która wyłania się ze współzawodnictwa i porozumienia.
System Platoński zawiera ideę rozumu obiektywnego raczej niż subiektywnego i sformalizowanego. Ta orientacja ułatwia wyjaśnienie jego konkretności, a zarazem dystansu wobec natury ludzkiej. Pewien element chłodu przenika liczne słynne ontologie, które kładą nacisk na wartość harmonijnej osobowości - nawet na pozór łagodną wesołość Goethego, nie mówiąc o wizji harmonijnego kosmosu w filozofii średniowiecznej. Osobowość to mikrokosmos, który stanowi odpowiednik niezmiennej hierarchii istniejącej w społeczeństwie i w przyrodzie. Obstawanie przy stałym porządku uniwersum, czego konsekwencją jest statyczne ujęcie historii, wyklucza nadzieję na postępową emancypację podmiotu od wiecznego dzieciństwa we wspólnocie i w przyrodzie. Przejście od rozumu obiektywnego do subiektywnego było koniecznym procesem historycznym.
Warto jednak mimochodem zaznaczyć, że pojęcie postępu jest nie mniej problematyczne i zimne, O ile ontologie za pomocą zobiektywizowanych pojęć pośrednio hipostazują siły przyrody i ułatwiają zapanowanie człowieka nad naturą, o tyle koncepcja postępu hipo-stazuje bezpośrednio ideał ujarzmienia natury i w końcu sama wyradza się w statyczną, wtórną mitologię. Ruch jako taki, w oderwaniu od społecznego kontekstu i jego ludzkiego celu, staje się jedynie pozorem ruchu, fałszywą nieskończonością mechanicznego powtarzania. Wynoszenie postępu do rangi najwyższego ideału zapoznaje sprzeczny charakter każdego postępu, także wtedy, gdy ma on miejsce w społeczeństwie dynamicznym. Nie przypadkiem w fundamentalnym tekście filozofii zachodniej, Metafizyce Arystotelesa, idea powszechnego dynamizmu mogła być zespolona z ideą nieruchomego pierwszego poruszyciela. Okoliczność, że ślepy rozwój techniki zaostrza społeczny ucisk i wyzysk, sprawia, iż zawsze istnieje groźba obrócenia się postępu w jego przeciwieństwo, w zupełne barbarzyństwo. Zarówno statyczna ontologia, jak i teoria postępu - obiektywistyczne i subiektywistyczne formy filozofii - zapominają o człowieku.
Sokrates - mniej formalny, a bardziej „negatywny” niż jego uczniowie Platon i Arystoteles - był prawdziwym heroldem abstrakcyjnej idei indywidualności, pierwszym, który wyeksponował autonomię indywiduum. Sokratejska afirmacja sumienia wyniosła stosunek między tym, co indywidualne, a tym, co ogólne na inny poziom. Odtąd równowagi nie wyprowadzano już z harmonii ukonstytuowanej w ramach polis; przeciwnie - to, co ogólne, ujmowano teraz jako prawdę wewnętrzną, która sama siebie uprawomocnia i ma siedzibę w ludzkim duchu. Sokratesa, który nawiązywał do spekulacji wielkich sofistów, nie zadowalało bezrefleksyjne pragnienie - czy zgoła czynienie - tego, co słuszne. Uważał on, że świadomy wybór jest wstępnym warunkiem prowadzenia moralnego życia. Stąd jego spór z sędziami ateńskimi, którzy byli rzecznikami uświęconych obyczajów i kultu. Proces Sokratesa80 zdaje się wskazywać etap w rozwoju kultury, na którym indywidualne sumienie i państwo, to, co idealne i to, co realne, zaczyna dzielić przepaść. Podmiot - przeciwstawiony zewnętrznej rzeczywistości - zaczyna uznawać siebie za najwyższy ideał. Stopniowo, wraz ze wzrostem jego znaczenia w świecie antycznym, zanikało zainteresowanie rzeczywistością. Filozofia coraz bardziej zdecydowanie odwoływała się do wewnętrznej harmonii jako źródła ukojenia. Społeczeństwo hellenistyczne pozostawało pod wpływem posokratejskich filozofii rezygnacji, jak stoicyzm, które zapewniały człowieka, że jego najwyższe dobro polega na samowystarczalności (autarkii), którą można osiągnąć, niczego nie pożądając, nie zaś dzięki posiadaniu wszystkiego, co istotne z punktu widzenia niezależnego życia. Zalecanie apatii i unikania bólu prowadziło do rozluźniania więzi łączącej indywiduum ze wspólnotą, czemu towarzyszyło oddzielanie ideału od realności. Rezygnując ze swego przywileju kształtowania rzeczywistości na obraz prawdy, indywiduum poddaje się tyranii.
Wynika z tego morał: indywidualność ponosi szkodę, gdy każdy postanawia radzić sobie sam. Gdy zwykli ludzie stronią od udziału w polityce, społeczeństwo powraca do prawa dżungli, które likwiduje wszelkie przejawy indywidualności. Indywiduum absolutnie izolowane zawsze było iluzją. Najwyżej cenione cechy osobowościowe, jak niezależność, wola wolności, sympatia i zmysł sprawiedliwości, to cnoty zarówno społeczne, jak indywidualne. W pełni rozwinięte
Por. analizę procesu Sokratesa w Heglowskich Wykładach z historii filozofii, przeł. Ś.F. Nowicki, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994,1.1, s. 605-627.