IV - Materia, eter, przestrzeń 77
w pewien prawdziwie uniwersalny i jednolity system. Stosujemy teraz, zamiast danych i skończonych ciał, do którego można się odnosić, jedynie „mięczaki odniesienia” („Bezugmollusken ”) jak nazywał je Einstein; jednak z drugiej strony pomyślany system wszystkich tych „mięczaków” spełnia wymagania jednoznacznego opisu procesów naturalnych. Bowiem ogólna zasada względności wymaga, by wszystkie te systemy mogły być stosowane jako punkty odniesienia na równych prawach i z tymi samymi skutkami, gdy idzie o tworzenie uniwersalnych praw przyrody; forma prawa powinna być zupełnie niezależna od wyboru mięczaków (18, s. 67). Także tutaj ponownie wychodzi na jaw charakterystyczne postępowanie ogólnej teorii względności; niszcząc rzeczową formę skończonego i sztywnego ciała, do którego można się odnosić, chce tym samym zmierzać ku wyższej formie przedmiotu, ku prawdziwej systematycznej f o rm i e przyrody i jej praw. Jedynie przez potęgowanie i mnożenie trudności wynikających z faktu względności wszelkiego ruchu nawet w mechanice klasycznej, jest nadzieja na znalezienie opartej na zasadach ucieczki od tych trudności. „Im jaśniejsze stają się nasze pojęcia przestrzeni i czasu - jak można przeczytać w zarysie mechaniki przedstawionym przez M a x w e 11 a w krótkiej pracy Matter and Motion - tym lepiej widać, że wszystko to, do czego odnosi się nasza teoria dynamiki, należy do jednego systemu. Początkowo możemy sądzić, że będąc istotami świadomymi, musimy posiadać jako konieczny element naszego poznania jakąś absolutną wiedzę o miejscu, w którym sami się znajdujemy i o kierunkach, w których się poruszamy. Jednak ta opinia, która była niewątpliwie jedną ze starożytnych mądrości, w coraz większym stopniu ustępuje z fizycznego obrazu świata. W przestrzeni nie istnieją żadne kamienie milowe; jedna część przestrzeni jest dokładnie taka jak każda inna, wobec czego nie możemy wiedzieć gdzie się znajdujemy. Znajdujemy się na morzu pozbawionym fal, nie widząc gwiazd, bez kompasu i słońca, bez wiatru i przypływu i nie możemy powiedzieć, w jakim kierunku się poruszamy. Nie dysponujemy logiem, który moglibyśmy zarzucić, by dokonać obliczeń; możemy oczywiście określić stopień naszego ruchu w porównaniu do sąsiednich przedmiotów, ale nie wiemy, jakim ruchem w przestrzeni poruszają się te ciała” (51, s. 92 i nasi). Z tego stanu „igno-rabimus”, w którym fizyka wydaje się pogrążać w coraz większym stopniu, mogłaby ją uwolnić tylko teoria, która dobrałaby się do problemu od jego korzenia i zamiast modyfikować poprzednie rozwiązania, przekształciła gruntownie sam s p o s ó b postawienia pytania. Pytanie o absolutną przestrzeń i absolutny ruch mogłoby otrzymać rozwiązanie jedynie takie, jakie zostało dane w przypadku problemu perpetuum mobile czy kwadratury koła. Musi ono przejść od wyrażenia czysto negatywnego do pozytywnego, zmienić się z ograniczenia wiedzy fizykalnej do zasady tej wiedzy, o ile ma się objawić ukryta w nim prawdziwa filozoficzna zawartość.