84 Część I
tańczyć”. Może zatem ci, co odrzucili Boga filozofów, są bliżsi Bogu prawdziwemu 19.
Nie problem Boga jest jednak istotny, lecz fakt, że w tym ujęciu bycia zaciera się jego różnica z bytem, albowiem ono samo jest rozumiane jako byt, i to najdoskonalszy i najwyższy. W samym sercu metafizyki, podkreśla Heidegger, panuje nierozerwalna tożsamość bycia i bytu, całkowite zniesienie różnicy, choć na każdym kroku ta różnica się pojawia, jak ten jeż z bajki Grimma, który wołał: tu jestem20.
Jakie stąd płynąć mają wnioski? Różnica ontologiczna pojęta jako Austrag, odsłaniająca się i ukrywająca jednocześnie, czyni, że bycie, w jakiejkolwiek by się formie ukazywało, zawsze przed nami ucieka. Jest ono czymś, co przychodzi i oddala się, najbliższe nam, nasze własne, a jednak nieuchwytne i niewyrażalne, język bowiem, jak Heidegger wyjaśnia, nie operuje słowami jemu adekwatnymi. Wiemy też, że jego zrozumienie wymaga kroku wstecz, by wyjść poza jego historyczne postacie, lecz wówczas pojmujemy bycie od strony negatywnej, to znaczy pojmujemy, że nie można utożsamić bycia z podstawą ostateczną lub pierwszą przyczyną. Nie jest też bycie czymś, co dałoby się utożsamić z ideą ogólną. Jest zawsze związane z bytem, mówimy wszakże o byciu czegoś, a więc łączymy je nierozerwalnie, jak pisze Heidegger, z dopełniaczem. Czy jest to jednak odpowiedź na zadane wyżej pytanie? Pytanie brzmiało, czy jest w byciu coś ogólnego, innymi słowy, czy wolno nam mówić tylko o jednym byciu jako takim, czy o byciach w liczbie mnogiej, nie mających ze sobą nic wspólnego. Otóż gdyby ta druga teza była prawdziwa, pojęcie bycia rozsypałoby się w proch, utożsamiając się za każdym razem bądź z danym bytem, bądź z pewną formą przejawiania się. Stałoby się pustym słowem nie usprawiedliwiającym całej tej intelektualnej ekwilibry styki. Przykład logosu miał pokazać, że tak nie jest, że to bycie jest czymś, co rozmaicie przejawia swą istotę (heideg-gerysta mówi, że się „istoczy”), a więc, co jest niezmiernie
19 Identitat und Differenz, s. 64. Heidegger mówi: „góttlichen Gott'’. Por. też następujące słowa ze s. 63: „Weil das Denken der Metaphysik in die ais solche ungedachte Differenz eingeiassen bleibt, ist die Metaphysik aus der einigenden Einheit des Austrags her einheitlich zumal Ontoiogie und Theologie”.
20 Tamże, s. 54.
ważnym wnioskiem, może być pomyślane poza owymi formami przejawiania się, jako coś, co przychodzi, czy raczej „nachodzi” byt (Uberkomnis). Bycie daje się bytowi lub, dokładniej, jest dane. To jednak wszystko, co o nim możemy powiedzieć. Ogólność, o której była mowa w pytaniu, sprowadza się do tego, że myśleć o byciu trzeba w perspektywie różnicy i Austrag. Bycie jest dziejowe i to właśnie ukazuje nam ten przykład. Jeżeli jednak odrzucimy wszystkie sensy bycia, jakich nam metafizyka dostarcza, cofniemy się poza nią, do źródła, to otworzy się otchłań. Heidegger stawia nas tu wobec alternatywy: bycie, które się przejawia w metafizycznych postaciach i które rozumiemy w ten ograniczony sposób, swą istotę skrywa, zwrot ku jego istocie przekreśla w ogóle możliwość rozumienia.
Na nieco inne aspekty tej sprawy wskazuje tekst pierwszy. Nosi on podtytuł: Zasada tożsamości i zaczyna się od rozważań nad nią, w których powtarzają się motywy znane nam już z Hegla. Tak więc, jak i autor Logiki, Heidegger stwierdza, że formuła A=A nie jest właściwa. Jest to bowiem formuła równości, identyfikująca, a ściślej, zrównująca dwa różne przedmioty, podczas gdy tożsamość dotyczy jednego. Mówimy wszakże, że A jest tożsame z sobą, a nie z czymś innym. Heideggerowi chodzi zatem o tę tożsamość, którą Hegel określał jako istotową, a która wiąże się z pojęciem ipse. Heidegger co prawda nie wprowadza tego łacińskiego rozróżnienia, posługuje się terminem idem mającym odpowiadać greckiemu to auto, niemieckiemu dasselbe i wyrażać się formułą A jest A. Ta ostatnia jednak, jak to rozumiał już Platon, ma być odczytywana: A jest tożsame z samym sobą, a to ,,z” występujące w zdaniu wskazuje na relację i syntezę, tj. na jedność. Jedność zaś nie jest jednakowością i nie neguje mediacji. Przeciwnie, zasada ma charakter mediacyjny, co zapoznawano przez dwa tysiące lat i co pojęli dopiero idealiści niemieccy, Fichte, Schelling, Hegel. Zatrzymali się jednak w pół drogi. W formule bowiem A jest A, doskonalszej niż formuła równości, kładli nacisk na A, nie mogli więc dostrzec istoty tożsamości. Dopiero wówczas, gdy położymy nacisk na „jest”, zdanie to zaczyna mówić i mówi o byciu tego, co jest, a więc stanowi prawo tego bycia. To prawo