CCF20090704103

CCF20090704103



210 Część II

może usprawiedliwienie swej egzystencji. Postuluje się też zwrot ku Bogu jako najwyższemu ojcu i jednocześnie źródle sensu. Tam jednak, gdzie słabość i kruchość jest pojęta jako chwilowa lub pozorna, etyka nie jest potrzebna; dostrzega się w niej raczej hamulec, jak to widział Nietzsche, choć głosi się etyczną neutralność. Dla jednych klęską człowieka jest zapomnienie o Bogu, dla innych zapomnienie o byciu.

Cele drogi nie dają się więc określić jednoznacznie, mogą być diametralnie różne. I nie chodzi mi bynajmniej w tej chwili o różnice w opiniach na ten temat, wyrażone przez tych lub innych autorów, lecz o rzecz samą, o faktyczne doświadczenia sobości. Może się ona bowiem wahać między jednym a drugim dążeniem, dążeniem do skupienia się w sobie lub przeciwnie, do wyjścia ku temu, co inne lecz ważne, do nieustannego transcendowania siebie. Napięcie między celami rodzi chwiejność, niezdecydowanie, zagubienie. Nie jesteśmy bytem śmiało i jasno określającym kierunek drogi. Zboczenia od tej, którą już obraliśmy, stale nam grożą. Pragnienie siebie nie jest przejrzyste i często wyzwala ciemne moce, tę wolę mocy, o której pisał Nietzsche, wolę nieposkromionego panowania nad innymi, wolę przemocy i zbrodni, która byWa straszliwą pokusą.

Nie ulega wątpliwości, że na wybory drogi mogą istotnie wpłynąć warunki, w jakich bycie nasze się toczy. Jesteśmy zawsze od początku w konkretnej sytuacji, której nie wybieraliśmy i często nie rozumiemy. Nikt nie zna przyczyny, dla której tu właśnie się narodził. Ten fakt od najdawniejszych czasów budził opór, zdumienie, a także przerażenie. Czymże jestem? Igraszką Boga czy natury? Jak to pisał Pascal: „Kiedy zważam krótkość mego życia, wchłoniętego w wieczność będącą przed nim i po nim, kiedy zważam małą przestrzeń, którą zajmuję, a nawet którą widzę utopioną w nieskończonym ogromie przestrzeni, których nie znam i które mnie nie znają, przerażam się i dziwię, że znajduję się raczej tu niż gdzie indziej, czemu raczej teraz niż wtedy... Kto mnie tu postawił? Na czyj rozkaz i z czyjej woli przeznaczono mi to miejsce i ten czas? Memoria hospitis unius diei praetereuntiś"1.

Przypadkowość istnienia czy - jak to się dzisiaj mówi za Heideggerem - rzucenie w świat, nie oznacza jednak pełnej determinacji naszych czynów, nie przekreśla wyboru celów tej wolności. Gdyby wolność nie istniała, samo dążenie do budowania siebie stałoby się puste. Musieliśmy więc już od początków drogi wolność założyć. Fakt możliwości różnych dróg rację tego założenia potwierdza.

Kiedy przyglądamy się konkretnym przykładom procesu budowania własnej naszej tożsamości, przebiegającego w najrozmaitszych płaszczyznach, uderza nas, że niemal wszystkie te czynniki, które na ogół uznaje się za decydujące dla procesu, wzmacniające tożsamość, a może nawet stanowiące jej warunek, odznaczają się charakterystyczną dwuznacznością. Z jednej strony, wspomagają poszukiwanie siebie, z drugiej - są źródłem nieustannych konfliktów i załamań. Dwuznaczne jest zarówno nasze ciało, jak i nasza pamięć.

Czym bowiem jest dla nas nasze ciało? Nie wdając się tu w żadne szczegółowe rozważania, ograniczając się tylko do spraw najważniejszych, jakkolwiek by wydawały się one banalne, przyjmijmy, jak to czyni fenomenologia, iż ciało jest strukturalnym elementem naszego bycia, więcej, przyjmijmy także, że ciało żywe, Leib, jak określał je Husserl, w przeciwstawieniu do Korper, uchwytywane w tym bezpośrednim doświadczeniu, stanowi także podstawowy czynnik mego Ja. Przez ciało wszakże oddzielam się od innych rzeczy, również od innych ludzi, od wszelkiego ewentualnego My. A jednocześnie to ono jest źródłem doświadczenia i konfliktów z tym, co inne, z całością otaczającego mnie świata.

Faktem jest, że nie mogę go zamienić na inne, ani radykalnie zmienić, chyba że je okaleczę. Jest ono tu zawsze, to moje ciało, moje własne, choć czasem spoglądam na nie ze zdumieniem, jak gdybym inaczej je odczuwała, niezgodnie z wizerunkiem dostępnym mi w lustrze. Jak to jednak trafnie pisze Merleau-Ponty, także ten wizerunek jest mi dany przez ciało i z perspektywy, na jaką mi pozwala2. Ciało jest moje w najrozmaitszych przemianach mego ist-

1

B. Pascal, Myśli, przei. T. Żeleński-Boy, Warszawa b.d„ wyd. 3, s. 73-88.

2

M. Merleau-Potny, Phenomenotogie de la perception, op. cit., s. 107 i n.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090704041 84 Część I tańczyć”. Może zatem ci, co odrzucili Boga filozofów, są bliżsi Bogu praw
CCF20090704097 198 Część II refleksji, i odrzucam także wszystko, w czym się roztapiam, w czym zost
CCF20090704099 202 Część II Być może to pragnienie jest impulsem. Być może to ono pociąga ku czemuś
CCF20090704121 246 Część II z nimi płaszczyznę porozumienia, dostrzegł dwie możliwości. Czyn może m
CCF20090704080 164 Część II do czynienia. Wypowiedź zatem nie jest aktem indywidualnym, tj. ekspres
CCF20090704083 170 Część II Tożsamość natomiast, jak ją określa Hegel, wymaga mchu refleksji skiero
CCF20090704084 172 Część II tak wygodnego terminu, jak francuskie Moi, trudno jest jednak pozostać
CCF20090704085 174 Część II jednak jest stare jak świat i niekoniecznie dotyka owej dialek-tyki, w
CCF20090704086 176 Część II Pytać należy nie o to, czym jest człowiek, lecz co jest w człowieku sko
CCF20090704087 178 Część II poszłam śladami interpretacji Levinasowskich, przypomnę w tym miejscu o
CCF20090704088 180 Część II mencie niemal od początku, od Sein und Zeit, zaczynało zmierzać w tym k
CCF20090704089 182 Część II Jak mam zatem określić to, co dla mnie istotne, co stanowi 0  &nbs
CCF20090704090 184 Część II świadomość tego, co ogólne. Samo zaś eidos jest unaocznionym, resp. daj
CCF20090704091 186 Część II i kulturowe. Jest ona w swym istnieniu od pierwszego błysku w kręgu pew

więcej podobnych podstron