246 Część II
z nimi płaszczyznę porozumienia, dostrzegł dwie możliwości. Czyn może mieć swoje motywy, to jest jakieś własne racje sprawcy, można też szukać jego obiektywnych przyczyn. Racje należy rozumieć, przyczyny - konstatować. Rozumienie racji wymaga zwrócenia się ku sprawcy, ku temu, co dla niego i jest właściwe, co ma źródło w jego intelekcie, pragnieniach, emocjach, nawykach. Ustalenie przyczyn racjonalizuje czyn, umieszcza go w sferze niezależnej od woli konkretnego podmiotu, w sferze takich lub innych czynników, dających się opisać, badać zgodnie z naukowymi wymogami, traktując sprawstwo jako sprawę drugorzędną, a nawet zgoła pomijając związek czynu z konkretnym podmiotem. To nie Jean Valjean ukradł chleb, to system społeczny skazujący go na nędzę U8,
Ta dekonstrukcja podmiotowości, jakbyśmy dziś powiedzieli, obiektywizacja i racjonalizacja czynu - należałoby tu mówić nie o czynie, bo ten jest zawsze z kimś związany, lecz \ o wydarzeniu neutralnym, bezosobowym - ma swoje daleko i posunięte konsekwencje dla całości bytu ludzkiego. Na pozór is zmniejsza odpowiedzialność Ja lub zgoła je od niej uwalnia, j Cóż z tego, że jestem materialnym sprawcą czynu, popełniłam \ go na skutek takich lub innych obiektywnych przyczyn, np. i sytuacji historycznej, takich lub innych okoliczności, które 1 mnie do tego zmusiły, powodowałam się nakazami jakiegoś ^ prawa, jakiejś władzy. Postąpiłam nie z mej woli, lecz ] słuchając nakazów lub zakazów, którym muszę być posłuszna ij lub które są silniejsze ode mnie. Ja wchodzi w sytuację ; poddaństwa i to wobec czegoś, co nie jest jednoznacznie " określone, gdyż może mieć określeń zbyt wiele, i co z tego \ powodu właśnie jest zawsze czymś bezosobowym, a więc - } jak mówi Heidegger ~ nikim. „Ponieważ jednak Się zdominowało wszelkie sądzenie i rozstrzyganie, odbiera ono aktual- \ nemu jestestwu odpowiedzialność. Się może niejako osiągnąć to, że «się» stale na niego powołujemy. Bez trudu może ono j odpowiadać za wszystko, bo nie jest kimś, kto musiałby za ] coś ręczyć. Się «było» zawsze takie, a mimo to można j powiedzieć, że «nikt» nim nie był”1 2. Przeciwieństwem tej j
sytuacji poddaństwa jest ta, w której czyn jest mój, może on płynąć z najrozmaitszych racji, ale zawsze własnych, z mojej woli. Jestem zatem zań w pełni odpowiedzialna.
Racja i przyczyny obiektywne mogą zatem zadecydować o sprawstwie, nigdy jednak jednoznacznie, stanowiąc źródło sprzeczności i konfliktów. Otóż w tym konflikcie, gdy przyczyny przeczą racjom lub racje przyczynom, odpowiedzialność może zmienić lub wręcz odwrócić swoje pierwotne znaczenie. To odwrócenie ujawnia się, gdy tylko zadamy następne z kolei pytanie: przed kim jestem odpowiedzialna? Mój czyn jest jakimś wydarzeniem w świecie, nie jest zatem obojętny dla innych, których dotknąć może i którzy z tych racji mają prawo czegoś spodziewać się po mnie lub czegoś żądać. Tam zatem, gdzie panuje obligacja, odpowiadam przed tym, kto jest jej źródłem. Może to być prawo moralne, religijny dogmat, może być prawo państwowe, obyczajowe lub wprost dana społeczność, wreszcie jego władza. Każda społeczność dba o zachowanie norm uznanych przez nią za słuszne. Dla społeczności odpowiedzialność, wpajanie jej każdemu indywiduum, staje się narzędziem panujących, służącym zdyscyplinowaniu poddanych. Władza społeczna wywiera nacisk nie tylko prawny, lecz moralny. Muszę się czuć odpowiedzialna, skoro nie byłam posłuszna jej nakazom, bez względu na to, jakie przyczyny o tych nakazach decydowały. „Widać tu, pisał Bergson, w którym momencie i w jakim sensie (mającym bardzo mało wspólnego z kantyzmem) powinność podstawowa przybiera formę imperatywu kategorycznego. Rozkaz wojskowy, który jest poleceniem nieumoty-wowanym i wykluczającym sprzeciw, mówi dokładnie, że trzeba, ponieważ trzeba” 120.
Taka wymuszona odpowiedzialność, której wzorów w zra-dykalizowanych formach dostarczają nam systemy totalitarne, świadczy o podporządkowaniu woli. Trudno byłoby w niej widzieć znak budującej się sobości, raczej znak utożsamienia się z ową obligacją i jej źródłem, utrącenia siebie samego w tym, co nad moimi racjami dominuje. Jest to więc odpowiedzialność negatywna, gdyż sam siebie przez nią 3
114 Por. P. Ricoeur, Soi-meme, op. cit., s. 81 i n.
M. Heidegger, Bycie i czas, op. cit., s. 182.
H. Bergson, Dwa źródła, op. cit., s., 31.