CCF20090704098

CCF20090704098



200 Część II

seria tak, jak zostały przedstawione w czwartej Medytacji, musielibyśmy się zgodzić, że jego ustanowienie wymaga wielu intencjonalnych aktów o różnych modi, aktów wzajemnie się korygujących i uzupełniających, a przebiegających na różnych poziomach naszej egzystencji, aktów emocjonalnych, wolicjonalnych, przypomnieniowych itp., ale także przyswojenia sobie tych wszystkich sensów, które płyną do nas z otaczającego nas świata.

Świadomość więc nie jest u źródła. Rodzi się natomiast i pogłębia w procesie poszukiwania siebie i może się stać w jakimś momencie jego decydującym czynnikiem.

Być może u początków jest tylko rozumienie w jego Heideggerowskim znaczeniu, rozumienie, które, jak wiemy z Sein und Zeit, ma preontologiczny charakter i oznacza, że Ja nie jest obojętne na bycie, że się o nie troszczy, o nie dba, bojąc się je utracić. Dasein rozumie swój świat i siebie w swoich możliwościach. Ale rozumienie jest dość mgliste. Pamiętajmy, że ta „wiedza” nie jest stematyzowana. „Projektowy charakter rozumienia oznacza dalej - czytamy w Sein und Zeit - że tego, na co ono (Dasein) projektuje możliwości, samo nie ujmuje tematycznie. Takie ujmowanie odbiera właśnie temu, co zaprojektowane, jego charakter możliwości, redukuje to do jakiejś danej, myślowej treści, gdy tymczasem projekt rzucając podrzuca sobie możliwość jako możliwość i jako takiej pozwala być”1.

Dodajmy tu jeszcze, że rozumienie należy do struktury Dasein i przebiega zawsze w hermeneutycznym kole. Dasein bytuje rozumiejąc, tylko że „zrazu i zwykle nie rozumie się właściwie”2 3. W dłuższym rozdziale poświęconym analizie fundamentalnej jestestwa Heidegger mówi wyraźnie, że samo-prezentując siebie jestestwo może zboczyć na manowce, że tym Ja postrzeganym i obecnym mogę nie być Ja sam. Jest wątpliwe, czy refleksja, skierowanie się na samego siebie, wgląd w siebie, jak to pisał Husserl, rzeczywiście „otwiera jestestwo w jego powszedniości - jeżeli w ogóle je otwiera”5fi. Wszakże jestestwo rozumie siebie na podstawie swego świata. A to znaczy, że się rozumie bytując w świecie, we wnętrzu rzeczy tego świata, zanurzone w nim, rozproszone w owym Się. „Jestestwo jest najpierw Się i zwykle nim pozostaje”4. Narzuca się zatem pytanie, kiedy Dasein odstania się sobie właściwie i czy takie odsłonięcie nie wymaga czegoś więcej aniżeli tylko egzystencjalnej troski? Jeżeli szukamy siebie, jeżeli stajemy przed próbą odnalezienia tego, co dla nas właściwe, czyż nie musimy na każdym kroku dokonywać oceny i wyboru? Także oceny własnych możliwości jako możliwości właśnie? Kiedy może nastąpić „usuwanie zakryć i zaciemnień”, owe „kruszenie masek, którymi jestestwo się odgradza od samego siebie?”5 Czy rozumienie nie posiada takiej mocy? Niezmiernie to ważne słowa, jak i cały rozdział na temat rozumienia. Widzimy bowiem jeszcze, że jest ono zorientowane na faktyczną możność bycia, na „tu oto”, jak wyjaśnia Heidegger. Zawiera ono w sobie co prawda projekt, ale ten projekt (Entwurj) kojarzy się nam natychmiast z rzuceniem (Geworfenheit), nie ma nic wspólnego z „jakimś wymyślonym planem, wedle którego jestestwo urządzałoby swe bycie”, albowiem jest ono zaprojektowane. W takiej perspektywie nie ma co mówić o tworzeniu się sobości, co najwyżej o jej uprzytomnieniu siebie i realizacji, zgodnie z zawartymi w niej możliwościami. Z samego pojęcia rozumienia wynika, że budowanie siebie ma ograniczenia, że wybieganie w tej dążności poza to, czym jest się faktycznie, to iluzja. Dasein może być sobą, nigdy czymś więcej. I to właśnie ma rozumieć. Tymczasem Ja w tym swym dążeniu nie stawia sobie ograniczeń. Być może ulega złudzeniu, ale wybiegając ku temu, co ma być jego drogą własną, nie liczy się z fak-tycznością, chce ją przekroczyć. I w tym procesie Heideg-gerowskie rozumienie raczej staje się przeszkodą aniżeli impulsem.

Pozostaje jeszcze pragnienie. Cała psychoanaliza kładzie nacisk na fakt, że „ja pragnę” wyprzedza „ja myślę”. Czyż poszukiwałabym siebie, gdybym nie pragnęła się odnaleźć? Czyż negowałabym inność, gdybym nie pragnęła być sobą?

1

   M. Heidegger, Bycie i czas, op. cit., s. 206-207.

2

   Tamże, s. 458.

3

   Tamże, s. 165.

4

   Tamże, s. 171, 184.

5

   Tamże. s. 184.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090704083 170 Część II Tożsamość natomiast, jak ją określa Hegel, wymaga mchu refleksji skiero
CCF20090704083 170 Część II Tożsamość natomiast, jak ją określa Hegel, wymaga mchu refleksji skiero
CCF20090704114 232 Część II jest zachorować na nią”, gdyż bez rozpaczy niepodobna się poczuć wieczn
CCF20090704131 266 Część II mojego nim zawładnięcia, samoistność, nieprzynależność do mnie. Łudziła
CCF20090704084 172 Część II tak wygodnego terminu, jak francuskie Moi, trudno jest jednak pozostać
CCF20090704084 172 Część II tak wygodnego terminu, jak francuskie Moi, trudno jest jednak pozostać
CCF20090704085 174 Część II jednak jest stare jak świat i niekoniecznie dotyka owej dialek-tyki, w
CCF20090704088 180 Część II mencie niemal od początku, od Sein und Zeit, zaczynało zmierzać w tym k
CCF20090704089 182 Część II Jak mam zatem określić to, co dla mnie istotne, co stanowi 0  &nbs
CCF20090704097 198 Część II refleksji, i odrzucam także wszystko, w czym się roztapiam, w czym zost
CCF20090704108 220 Część II Bergsona, który tak mocno podkreślał, że czas buduje i wzbogaca. Każdy
CCF20090704129 262 Część II Jaspers wprowadza w tym miejscu pojęcie sytuacji granicznych. To w nich
CCF20090704085 174 Część II jednak jest stare jak świat i niekoniecznie dotyka owej dialek-tyki, w
CCF20090704085 174 Część II jednak jest stare jak świat i niekoniecznie dotyka owej dialek-tyki, w

więcej podobnych podstron