CCF20090704100

CCF20090704100



204 Część II

zniechęcenie, gdy śledzi jej najrozmaitsze koncepcje obecne w literaturze. Pozostawmy to pojęcie w jego potocznym rozumieniu, przyjmując za Bergsonem, ale także i innymi, jak chociażby za Sartre’em, że nie daje się ono określić, że z istoty swej jest czymś pierwszym, nie wymagającym dowodu i nie-definiowalnym. Używamy jednak tego pojęcia w różnych kontekstach i co innego ono oznacza, gdy mówimy, że jesteśmy wolni od czegoś, a co innego, gdy wolność ma być skierowana ku. W pierwszym wypadku jest zawsze związana z negacją, w drugim - jest pożyty wnością samą. „O d” wyznacza wszystko, co przeciwstawia się mej sobości, „ku” wskazuje na zadanie, na kierunek drogi. Skoro zaś od początku o tej drodze mówię, przyszedł czas, by określić ją nieco bliżej.

Trzeba tu podkreślić, że niemal w całej historii filozofii, która mówi na ten właśnie temat, pewne motywy są powtarzane z monotonnością zadziwiającą. Nie chodzi mi tu

0    cel wskazywany przez religię, ani nawet filozofie religijne, pozostanie on bowiem zawsze jeden - zbawienie. Jest on jasno i dobitnie sformułowany. Filozofie drepcą tu w kółko, uciekając się do rozmaitych metafor, bez których w ogóle nie można by nic powiedzieć, co w jakiś sposób odpowiadałoby naszym doświadczeniom. Wróćmy więc do tej metafory: zmarszczki na wodach oceanu. Ta zmarszczka się pojawia, by się znów w odmęcie zatopić. Jesteśmy więc chwilą, ledwie zarysowaną postacią. Ale ta zmarszczka na tym morzu, w którym płynie, stara się nakreślić własne granice i na tych granicach się umieszcza. To prawda, że Ja jest zatopione w rzeczywistości, która je przerasta i nań nieustannie wpływa, lecz wewnątrz niej buduje swoją osobniczość, odrzucając coś lub przyjmując, nasiąkając jak gąbka tym innym. To inne w pewien sposób nań wpływa, ale jednocześnie Ja nadaje tej inności, lub przynajmniej usiłuje nadać, własny kształt. Moglibyśmy powiedzieć, że Ja wydziera się pochłaniającemu go bytowi, że zdaje sobie sprawę, iż nie dosyć jest, podejmuje więc wysiłek istnienia, wyznaczenia granicy tego, co własne

1    niewłasne, i w ten sposób przekracza alternatywę zewnętrz-ności i wewnętrzności, tego, co obce radykalnie, i tego, co może się stać moje. To akt ustanawiania siebie, który według słów Ricoeura nie jest konieczny. I Ja w swej sobości „nie jest czymś danym, lecz zadanym, nie jest gegeben lecz auf-gegeben61.

Sartre mówi o groźbie stopienia się bytu dla siebie z bytem w sobie. Podobne wątki wcześniej znajdujemy u Bergsona, gdy pisze o gaśnięciu elan vital i jego stygnięciu w materii; w innym zaś kontekście, choć nie pojawiają się tam kategorie, których pełno u egzystencjalistów, kategorie alienacji i rei-fikacji, gdy mówi o społeczeństwach zamkniętych, o panujących w nich nawykach i społecznych naturalnych uregulowaniach, którym ulegając, jednostki pogrążają się niby w stanach lunatycznych, posłuszne nieusuwalnej konieczności62. W Dwóch źródłach pojawia się także motyw przebudzenia „emocji twórczej”, „wybuchu żywotności” i wolności przezwyciężającej automatyzm, motyw, w którym filozof powraca do na pozór już zapomnianej koncepcji Ja głębokiego, rozwijanej w pierwszej swej pracy63. Inne filozofie mówią raczej o powołaniu, które ma być czymś więcej niż tylko odgrywaniem takiej łub innej społecznej roli, lub - co brzmi jeszcze wznioślej - do pełnienia szczególnej misji w dziejach ludzkości, i wreszcie o powołaniu do bycia sobą, do personalizacji, według określenia Mouniera. To powołanie ma być możliwe dzięki coraz silniejszej wewnętrznej integracji. „Skupiając się po to, by się odnaleźć, wychodząc na zewnątrz, aby się wzbogacić i odnaleźć ponownie, skupiając się potem powtórnie w wyzuciu posiadania, życie osoby pulsuje pewnym rytmem, jest aż do śmierci poszukiwaniem jedności przeczuwanej, upragnionej, nigdy nie urzeczywistnionej”. Jedność ta, jak pisze dalej Mounier, nie jest czymś, co nas rozprasza, w czym się możemy zatracić. Musimy odkryć w sobie „samo pragnienie szukania tej żywej jedności”64.

Mounier polemizował z egzystencjalistami i występował ostro przeciwko ich jednostronnemu indywidualizmowi, lecz mimo to w jego pracach, gdy tylko mówi o utraceniu siebie, pojawiają się w wielu miejscach motywy trwogi, alienacji, lęk przed urzeczowieniem itp. Podobne motywy odnajdujemy

61 P. Ricoeur, Egzystencja i hermeneutyka, op. cit., s. 66.

61 H. Bergson, Dwa źródła, op. cit., s, 97.

65 Tamże, s. 99, por. O bezpośrednich danych świadomości, rozdz. 3. 64 Zob. E. Mounier, Le personnalisme, Paris 1949, s. 55.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090704118 240 Część II zasadza się u Bergsona nie na rozumieniu własnego bycia, gdyż to rozumi
CCF20090704128 260 Część II smutek, samotność, można bowiem pisać bez końca i - przyznajmy - najlep
CCF20090704038 78 Część I pogodzenia. Albowiem, gdy tylko kładziemy nacisk na wyrażenie: są jednym
CCF20090704080 164 Część II do czynienia. Wypowiedź zatem nie jest aktem indywidualnym, tj. ekspres
CCF20090704083 170 Część II Tożsamość natomiast, jak ją określa Hegel, wymaga mchu refleksji skiero
CCF20090704084 172 Część II tak wygodnego terminu, jak francuskie Moi, trudno jest jednak pozostać
CCF20090704085 174 Część II jednak jest stare jak świat i niekoniecznie dotyka owej dialek-tyki, w
CCF20090704086 176 Część II Pytać należy nie o to, czym jest człowiek, lecz co jest w człowieku sko
CCF20090704087 178 Część II poszłam śladami interpretacji Levinasowskich, przypomnę w tym miejscu o
CCF20090704088 180 Część II mencie niemal od początku, od Sein und Zeit, zaczynało zmierzać w tym k
CCF20090704089 182 Część II Jak mam zatem określić to, co dla mnie istotne, co stanowi 0  &nbs
CCF20090704090 184 Część II świadomość tego, co ogólne. Samo zaś eidos jest unaocznionym, resp. daj
CCF20090704091 186 Część II i kulturowe. Jest ona w swym istnieniu od pierwszego błysku w kręgu pew
CCF20090704092 188 Część II one prezentują. „Dopóki chwytamy tylko poszczególne jego (przedmiotu) w

więcej podobnych podstron