CCF20090704128

CCF20090704128



260 Część II

smutek, samotność, można bowiem pisać bez końca i - przyznajmy - najlepiej to robią poeci. Brak mi jednak w tych analizach zasadniczego pytania. To prawda, że egzystencjaliści wiele wnieśli do wiedzy o człowieku. Zatrzymali się jednak na pewnym poziomie dociekań antropologicznych, które zakładają aprioryczne istnienie jaźni, co prawda rozdartej i niepewnej co do swego kształtu, pragnącej, jak to opisał Kierkegaard, potwierdzić siebie, jakby nie dostrzegając, że to istnienie jest problemem 14°. Koncentrowali się więc na opisach perypetii owej jaźni w rozmaitych sytuacjach, przede wszystkim takich, które się określa jako graniczne. Moje pytania idą w przeciwnym kierunku. Nie chodzi mi o to, co czuje jaźń w takim lub innym momencie, lecz czy istnieje, a jeżeli tak, to czym się wyróżnia ten moment egzystencjalny, w którym Ja ujmuje siebie jako siebie właśnie, inaczej mówiąc, z pewnością niezachwianą wie, że jest, że to o nie chodzi. Pytam nie o różnorodność możliwych przeżyć, lecz o warunek doświadczenia sobości. Może ono trwać chwilę, ale jego apodyktyczności nic nie jest w stanie zachwiać. Z tym pytaniem wiąże się następne, czy w tym doświadczeniu ujawnia się kształt sobości, mówiąc innymi słowy, czy konstatacji: tak to Ja, towarzyszy: to Ja ten właśnie, a nie inny?

Analogiczne pytania stawiał Jaspers, mogę zatem próbować iść po jego śladach. Okazuje się jednak, że nie jest to możliwe, gdyż tezy Jaspersa budzą wiele wątpliwości. Dotyczy to natychmiast pojęcia sytuacji: to prawda, że Ja jest zawsze w jakiejś sytuacji. Lecz według Jaspersa sytuacja „to nie tylko rzeczywistość poddana prawom przyrody, lecz raczej rzeczywistość zawierająca wymiar sensu”, a więc nie dająca się badać obiektywnie przez taką lub inną naukę1 2. W takim ujęciu sytuacja ma charakter subiektywny, pozostaje też pojęciem bardzo szerokim, sens bowiem mogę nadawać nie tylko temu, co się jakoś ze mną wiąże, lecz całemu otoczeniu przyrodniczemu, wiedzy, teoriom, ideom, a także wydarzeniom przeszłości lub supozycjom na przyszłość. Należałoby więc je ograniczyć, uznać za coś odpowiadającego

Husserlowskiemu światu najbliższego otoczenia (Umwelt) lub widzieć w sytuacji coś bliskiego temu, co zaproponował Heidegger, Sytuacja byłaby zatem polem wydarzeń, pewnym „tu oto” jestestwa z „własną przestrzennością scharakteryzowaną przez fenomeny oddalenia i ukierunkowania”, czasowym określeniem miejsca w byciu w świecie, zawsze jakoś przez Ja rozumianym, choć rozumienie to może się zmieniać, polem myślenia i działania, a także źródłem ograniczeń, zakreślającym to, co faktycznie możliwe3. Takie pojęcie sytuacji unika dwóch jej krańcowych interpretacji: subiektywnej i obiektywnej. Sytuacja nie jest tylko jakimś moim widzeniem własnego bycia w świecie, ale nie jest też czymś, co by się dało określić przez rozmaite dyscypliny naukowe. Do jej istoty należy bowiem, że jest to moja sytuacja, że mnie dotyczy, nawet wówczas, gdy nie jest obojętna dla innych lub gdy się wydaje typowa.

Jestem zawsze w jakiejś sytuacji i sytuacje są zmienne, przemijające, otwierające nowe możliwości lub, przeciwnie, zamykające je przede mną. Wyznaczają bieg mojego życia od chwili narodzin, są jego elementem, jestem w nich, niekiedy sama je tworzę. Rację ma Jaspers, gdy pisze, że często „nie realizujemy celu bezpośrednio, lecz prowokujemy sytuację, której on jest skutkiem”4.

Sytuacja jest jak powietrze, którym oddycham, bywa tak normalna, tak zwyczajna, że nie zastanawiam się nad nią, ani nad sobą w tym codziennym odnoszeniu się do niej. Mogę inaczej ją rozumieć, lekceważyć lub analizować, lecz moja sobość ciągle jest uśpiona, rozpływając się w tym otaczającym mnie świecie. Jakie więc sytuacje mogą tę sobość obudzić? Czym się muszą wyróżnić, że oto konstatuję: to o mnie chodzi, i że ta konstatacja nabiera takiej siły, iż w doświadczeniu siebie, tym codziennym, powierzchownym, nagle dokonuje się skok. Tym razem to Ja jestem stawką w tej grze, to mnie dotyka w moim byciu i to Ja przestaję być językową formułą użyteczną w komunikacji, lecz wskazuje na moją odrębność, na to, że jestem w sobie, sobą, skupieniem dla siebie.

1

S. Kierkegaard, Bojaźń i drżenie. Choroba na śmierć, op. dr, s. 147.

2

M1 Cytuję za R. Rudziński, Jaspers, Warszawa 1978, s. 186.

3

   Por. M. Heidegger, Bycie i czas, op. cit., s. 420.

4

   R. Rudziński, Jaspers, op. cit., s. 187.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090704100 204 Część II zniechęcenie, gdy śledzi jej najrozmaitsze koncepcje obecne w literatur
CCF20090704114 232 Część II jest zachorować na nią”, gdyż bez rozpaczy niepodobna się poczuć wieczn
CCF20090704118 240 Część II zasadza się u Bergsona nie na rozumieniu własnego bycia, gdyż to rozumi
CCF20090704109 222 Część II i przyszłości, ku której nieustannie wybiegamy, aniżeli w teraźniejszoś
CCF20090704126 256 Część II nadawaniem sensu u presokratyków - starszej i czcigodniej-szej . Wydaje
CCF20090704134 272 Część II znaczy, by wolno nam było samotność lekceważyć. Wystarczy, że potwierdz
CCF20090704080 164 Część II do czynienia. Wypowiedź zatem nie jest aktem indywidualnym, tj. ekspres
CCF20090704083 170 Część II Tożsamość natomiast, jak ją określa Hegel, wymaga mchu refleksji skiero
CCF20090704084 172 Część II tak wygodnego terminu, jak francuskie Moi, trudno jest jednak pozostać

więcej podobnych podstron