238 Część II
określić, odwołując się do dwóch różnych tradycji: Arys-totelesowskiej i Kaniowskiej, nie troszcząc się o zbytnią wierność wobec obu filozofów* Etyczność to dążenie ku „życiu dobremu”, a więc poddane perspektywie teleologicznej. Morał- . ność natomiast ma charakter deontologiczny, jest wyznaczona przez normy i powinnościStąd płynie oczywista wyższość i etyki nad moralnością, ale jednocześnie uznanie norm niemal za warunek etyczności, bez nich bowiem, bez ich przestrzegania cele etyczne nie byłyby możliwe do spełnienia.
Z tego rozróżnienia chciałabym skorzystać, choć nie wydaje mi się słuszne tak mocne przeciwstawienie Kanta Arys- • totelesowi. Prawo moralne jest nie tylko obligacją, jest także celem. Pisałam o tym wyżej. Do tych dwóch tradycji należy się odnieść z pewnym dystansem, biorąc pod uwagę także to, co niesie nam filozofia nowsza. Przede wszystkim chodzi mi tu o niektóre wątki Bergsonowskie, gdyż właśnie u Bergsona spotykamy tę samą opozycję między etyką i moralnością, * o których mówi Ricoeur, to jest opozycję między moralnością i otwartą i moralnością zamkniętą, według Bergsonowskich j określeń, z których pierwsza ma charakter teleologiczny, i druga obligatoryjny. Na to rozróżnienie nakłada się u Berg- J sona drugie: tego, co społeczne, zewnętrzne, w pewien sposób j obce, i tego, co własne, co płynie z głębi Ja. Nie mogę też J pominąć niektórych wątków Heideggerowskich i zawartych I w nich sugestii. Potraktuję jednakże owe kwestie, związane 1 z etyką czy moralnością, skrótowo, nie zagłębiając się \ w dżunglę rodzących się tu problemów, koncentrując się f właściwie na jednym tylko pytaniu, które dotyczy roli owych ^ fenomenów, takich jak odpowiedzialność, sumienie czy wina w dziele .budowania sobości. .]
Zacznę od Bergsona, jest on bowiem tak mało znany, tak j mało czytany, że warto przypomnieć jego podstawowe, | a związane z naszą kwestią tezy. Przypomnijmy, że czas dla j Bergsona nie jest tym czasem Kanta, homogenicznym, zgod- l nym z czasem fizykalnym, mającym sens jako forma zmys- \ łowości a priori, w którym ujmujemy fenomeny, a także ■ samych siebie. Bergson mówi o trwaniu, czasie rzeczywistym,
tm P. Ricoeur, Soi-meme, op. cit„ s. 200.
nie abstrakcyjnym, które nie jest formą a priori, lecz sposobem bycia Ja. Ja jest w trwaniu, a może raczej Ja jest trwaniem. Trwanie bowiem to ruch, zmienność, w której przeżycia się łączą, przenikają nawzajem, stają się nieroz-dzielne, stanowiąc jeden wartki potok, nie dający się rozłożyć na poszczególne momenty, momenty ustawione w szereg, przeliczone, umiejscowione w przestrzeni niby oddzielne ogniwa łańcucha.
Takim Ja w trwaniu jest Ja w swej głębi. Gdy tylko jednak zwraca się ku sobie, próbuje śledzić wątki przyczynowe działań, zaczyna własne przeżycia rozdzielać, wytyczać ich granice, szukać powiązań i nakłada na swą sobość sztuczną siatkę, schemat trwania, cień siebie samego, a czyni tak dlatego, iż ten schemat da się wyrazić w języku, opisać, przedstawić innym, czego niejednokrotnie wymaga życie społeczne. To Ja powierzchniowe, nasycone potocznymi wyobrażeniami społecznymi, w którym dają się wyróżnić takie lub inne cechy charakteru, skłonności, nawyki, mające wyjaśnić uczucia, myśli, postępowanie, jak gdyby były czymś posegregowanym i rozdzielnym, Ja dające się obserwować, analizować, a więc zobiektywizowane, przedmiot badań psychologów, jest pozbawione tego, co autentyczne, co rzeczywiście jego własne. A jednak bycie na powierzchni jest koniecznością, gdyż przez nie Ja zdobywa możność komunikacji, użycia języka, porusza się bowiem w płaszczyźnie tego, co bezosobowe, skonceptualizowane, ogólne.
Ja głębokie i Ja powierzchniowe są dla Bergsona dwoma formami naszej egzystencji. Tylko jednak w tym pierwszym kryje się źródło oryginalności, a także wolności. Wolność, pisze Bergson, jawi się, „gdy nasze działania emanują z całej naszej osobowości, gdy ją wyrażają, gdy mają z nią tę niedefi ni owalną jedność, jaką odnajduje się czasem między dziełem a artystą”110. Wolność dla Bergsona jest faktem pierwszym, którego nie trzeba dowodzić. Ona jest, gdyż stanowi spontaniczność naszych myśli i czynów, płynących z głębi Ja. Wolność to bycie Ja. Gdybym chciała tu strawes-tować słowa Heideggera, to bycie czasującego się Dasein
110
H. Bergson, Oeuyrz#, op♦ cit, s. 113.