56
się z objawieniem, jeśli idzie o prawa człowieka1. Jego teoria rządzenia odwołuje się i do orzeczeń rozumu, i do objawienia. Obie te instancje mają pouczać, że wszyscy ludzie „są wolni, równi i niezależni w stanie natury”2.
Teoria poznania Locke’a jest przykładem owej złudnej jasności stylu, która jednoczy przeciwieństwa dzięki temu tylko, że pomija niuanse. Locke nie zadał sobie trudu, by rozróżnić doświadczenie zmysłowe i racjonalne, atomistyczne i strukturyzowane, tak jak nie zaznaczył, czy stan natury, z którego wywodzi prawo natury, daje się logicznie wywnioskować czy uchwycić intuicyjnie. Nie pozostawia on jednak wątpliwości co do tego, że wolność „od natury” nie jest tożsama z faktyczną wolnością. Jego teoria polityczna opiera się w większym stopniu na poznaniu racjonalnym i dedukcji niż na badaniach empirycznych.
To samo można powiedzieć o uczniu Locke’a, Rousseau. Twierdząc, że zrzeczenie się wolności jest sprzeczne z naturą człowieka, gdyż jego skutkiem byłoby odebranie ludzkim czynom moralności, a woli - wolności3, Rousseau zdawał sobie oczywiście sprawę z tego, że zrzeczenie się wolności nie jest sprzeczne z empiryczną naturą człowieka; sam krytykował ostro jednostki, grupy i narody, które to uczyniły. Odwoływał się raczej do duchowej substancji człowieka niż do psychologicznych motywów jego postępowania. Teoria umowy społecznej Rousseau ma za przesłankę filozoficzną koncepcję człowieka, zgodnie z którą naturze ludzkiej - tak jak ją ujmuje myśl spekulatywna - bliższa jest zasada większości niż zasada władzy. W historii filozofii społecznej nawet termin „zdrowy ludzki rozsądek” jest nierozerwalnie związany z ideą prawdy oczywistej. Tomasz Reid był tym, który na dwanaście lat przed słynnym pismem ulotnym Paine’a i Deklaracją Niepodległości utożsamił zasady zdrowego ludzkiego rozsądku z prawdami oczywistymi i w ten sposób pojednał empiryzm z racjonalistyczną metafizyką.
Zasada demokratyczna pozbawiona swej racjonalnej podstawy staje się zależna wyłącznie od tak zwanych interesów narodu, które są tylko funkcją ślepych - albo aż nazbyt świadomych - sił ekonomicznych, W żaden sposób nie zabezpieczają one przed tyranią4. Na przykład w czasach systemu wolnego rynku instytucje bazujące na idei praw człowieka były przez wielu akceptowane jako dobre narzędzie kontrolowania rządu i utrzymywania pokoju. Gdy oto jednak sytuacja ulega zmianie i potężne grupy ekonomiczne uznają za rzecz użyteczną ustanowienie dyktatury i likwidację władzy większości, nie sposób ich działaniom postawić jakiegokolwiek zarzutu sankcjonowanego przez rozum. Skoro mają one realną szansę odnieść sukces, byłyby zwyczajnie głupie, gdyby jej nie wykorzystały. Mogłoby je od tego odwieść jedynie zagrożenie ich własnych interesów, nie zaś troska o to, żeby prawda czy rozum nie doznały uszczerbku. Ponieważ załamała się filozoficzna podstawa demokracji, stwierdzenie, że dyktatura jest zła, jest uznawane za racjonalne tylko przez tych, którzy nie sąjej beneficjentami; nie ma zresztą żadnych teoretycznych przeszkód po temu, by stwierdzenie to przeobrazić w jego przeciwieństwo.
Ludzie, którzy stworzyli ustrój Stanów Zjednoczonych, traktowali Jex maioris partis jako podstawowe prawo każdego społeczeństwa”5, lecz dalecy byli od zastępowania rozstrzygnięć rozumu rozstrzygnięciami większości. Wpisując w strukturę władzy dobrze pomyślany system kontroli i wzajemnego równoważenia się sił, żywili przekonanie, że - jak to ujął Noah Webster - „uprawnienia Kongresu są rozległe, istnieje jednak gwarancja, że nie okażą się one
J. Locke, Dwa traktaty o rządzie, przeł. Z. Rau, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992, s. 180—181.
Tamże, s. 230.
11 Por. J.J. Rousseau, Umowa społeczna, przeł. B. Baczko i in., PWN, Warszawa 1966, s. 15-16.
Płonna była obawa wydawcy Tocqueville’a przed mówieniem o negatywnych aspektach zasady większościowej (por. A. de Tocqueville, Democracy in America, Century Co., New York 1898, t. I, s. 334 i n., przypis). Wydawca wyjaśnia, że „gdy mówi się, iż większość narodu stanowi prawa, to jest to tylko zwrot retoryczny”, i zwraca między innymi uwagę na to, że czynią to faktycznie jego delegaci. Mógłby jeszcze dodać, że kiedy Tocqueville mówił o tyranii większości, Jefferson w liście cytowanym przez Tocqueville!a poruszał problem „tyranii zgromadzenia ustawodawczego”; w: The Wriiings of Thomas Jefferson, Definitive Edition, Washington, D.C. 1905, t. VII, s. 312. Jefferson był tak nieufny wobec wszelkiej władzy rządowej w demokracji, „czy to legislacyjnej, czy wykonawczej”, że sprzeciwiał się utrzymywaniu stałej armii. Por. tamże, s. 323.
Tamże, s. 324.