418 Urzeczywistnianie się rozumowej samowiedzy
pragnie się utrzymać jako indywidualność jednostkowa, przeciwstawna ogólności. Nie chodzi tu o ustanowienie jakiegoś określonego prawa, lecz bezpośrednia jedność jednostkowego serca i ogólności jest tą myślą, która została podniesiona do godności prawa i powinna posiadać moc obowiązującą ■— myślą, że w tym, co jest prawem, każde serce musi rozpoznawać siebie samo. Ale tylko serce tej oto jednostki ustanowiło swą rzeczywistość w swoim czynie, który dla niej jest wyrazem jej bytu dla siebie, czyli jej przyjemności. (Teraz zaś czyn ten ma "bezpośrednio mieć"walor Tzegoś ogólnego. Znaczy to, że naprawdę jest on czymś szczegółowym i tylko ma formę ogólności: jednostkowa treść serca ma jako taka mieć walor ogólny. Toteż inni ludzie nie odnajdują w tej treści urzeczywistnionego prawa swojego serca, lecz raczej urzeczywistnione prawo obcego serca; zgodnie więc z ogólnym prawem 1 głoszącym, że w tym, co jest prawem, każda jednostka powinna odnaleźć swoje własne serce, inni występują przeciwko rzeczywistości, którą ustanowiła ta jednostka, tak samo jak ona wystąpiła przeciwko rzeczywistości ustanowionej przez nich. Tak jak przedtem tylko w sztywnym prawie, tak teraz w sercach innych ludzi jednostka widzi coś
270 przeciwstawiającego się jej najszlachetniejszym intencjom i coś odrażającego 2.
Ponieważ świadomość [,będąca teraz przedmiotem naszych rozważań,] zna ogólność dopiero tylko jako ogólność bezpośrednią, a konieczność jako konieczność serca, nie orientuje się ona jeszcze w naturze [swego]
urzeczywistnienia i działania, nie wie mianowicie, że to urzeczywistnienie jako posiadające byt (ais das Seiende) jest w swej prawdzie raczej ogólnością samą w sobie, a w niej raczej ginie jednostkowość świadomości, która zaufała urzeczywistnieniu, aby istnieć jako ta oto jednost- j kowość bezpośrednia. Zamiast osiągnąć ten swój byt, do- / chodzi ona w bycie do wyobcowania samej siebie.
Ale tą rzeczywistością, w której świadomość nie rozpoznaje sama siebie, nie jest już teraz martwa konieczność, lecz konieczność ożywiona przez indywidualność ogólną. Przedtem uważała ona zastany przez siebie jako obowiązujący porządek boski i ludzki za rzeczywistość martwą, w której zarówno ona sama — utrwalająca siebie jako to oto serce posiadające byt dla siebie i przeciwstawne ogólności—jak i inne serca należące do tego porządku nie mają świadomości samych siebie. Teraz zaś stwierdza, że rzeczywistość ta jest raczej ożywioną świadomością wszystkich ludzi i oznacza prawo wszystkich serc. Doświadczenie, które poczyniła, poucza ją, że rzeczywistość jest porządkiem ożywionym i jest nim zarazem dlatego, że urzeczywistnia także prawo jej serca. To urzeczywistnienie nie oznacza bowiem nic innego, jak tylko to, że indywidualność staje się dla siebie przedmiotem jako coś ogólnego— ale przedmiotem, w którym nie rozpoznaje ona siebie samej. j
[3. Bunt jednostki, czyli obłęd zarozumiałości]
Tak więc to, do czego obecna postać samowiedzy doszła w swym doświadczeniu jako do swej prawdy, jest sprzeczne z tym, czym samowiedza ta jest dla siebie. Ale to, czym jest ona dla siebie, samo posiada dla niej
Oczywiście, zgodnie z tym, co jest ogólnym prawem w obrębie rozpatrywanej teraz postaci samowiedzy.
^ 2 Hypolite cytuje w tyra miejscu wypowiedź Karola Moora: „Pełną
« hipokryzji rasą krokodyli są Indzie".