Bez nazwy& (5)

Bez nazwy& (5)



Do płotu podszedł Henry, ogrodnik z sąsiedniej willi.

Był to wielki Murzyn, wesołego usposobienia. Uśmiechnął się do Carol i powiedział:

—    Sjesta jest najlepszą parą na miłość! Czy nie jesteś

podobnego zdania?

—    Och, jest rzeczywiście gorąco i nie chce mi się nic robić...

—    No to może razem się wykąpiemy? Czy jesteś sama w domu?

—    Pana nie ma. A mała pewnie czyta książkę w sypialni, albo śpi...

Henry nie tracił czasu na gadaninę. Przeskoczył płotek i wziął Carol za rękę — poszli w stronę basenu. Cóż, nic wielkiego... Daisy wróciła do lektury. Po kilkunastu minutach znów ich zobaczyła. Szli nago w stronę altanki. Trzymali się za ręce, jak przedtem. Gdy weszli do tej altanki, zamiast usiąść, oparli się o stół. Henry począł gładzić włosy Carol, potem delikatnie pocałował w szyję. Następnie schylił się trochę i całował kształtne piersi dziewczyny. Ona odchyliła głowę do tylu, a rękami delikatnie głaskała jego ramiona. Po chwili ona zaczęła całować jego piersi, brzuch. Uklękła i ... — zaszokowało to Daisy — całowała jego fifacha. Murzyn to zamykał, to otwierał oczy. odsłonił białe zęby w szerokim uśmiechu. A Carol ... wzięła w usta jego czarnego, wielgachnego członka.

Daisy przyglądała się z zainteresowaniem. Murzyn w pewnym momencie podniósł Carol i oparł o stolik. Znów ją delikatnie pocałował, zaś rękę opuścił na jej podbrzusze. Ona wyraźnie rozchyliła nogi. Potem odwrócił ją tyłem do siebie, Carol oparła łokcie o stolik, czarne dłonie pieściły jej rozbrykane piersi. Dziewczyna wypięła pupę w stronę partnera. No i teraz Daisy zrozumiała, co robi się z naprężonym członkiem. Murzyn zaczął poruszać się płynnie, wchodząc cały w ciało gosposi. Robił to z niebywałą gracją, jak zawodnik na bieżni. Jego fifach tylko na chwilę się ukazywał, by zaraz ginąć z pola widzenia. Inicjatywę miał Henry — znów obrócił ją do siebie i przytulił przodem. Carol zarzuciła mu ręce ńa szyję i

objęła jego uda swoimi nogami. On ucapił jej pupę — znów te same, harmonijne ruchy...

Daisy wpatrywała się uważnie, bojąc się uronić cokolwiek z tej sceny. Carol sapała i pokrzykiwał;!, jakoś dziwnie wykrzywiając buzię. Wreszcie zajęczała, jakby ją coś dotkliwie zabolało. Daisy pomyślała: „... Skoro ją to boli, to po co to robi?...” Postanowiła spytać gosposię, czy to bardzo boli! A tymczasem Carol przeraźliwie krzyknęła i z całej siły ścisnęła czarną szyję Henry’e-go-

Trwali przez dłuższą, chwilę w uścisku, potem on ją jeszcze trochę popieścił i ... zniknęli! Daisy wycofała się ze swojej pozycji na dachu i ostrożnie przemknęła do domu. Stamtąd zobaczyła jak Henry się ubrał i szybko śmignął przez parkan.

Pannica i podlotek spotkały się dopiero przy kolacji. Ojciec jeszcze nie wrócił. Daisy wykorzystała sytuację i spytała wprost:

—    Carol, czy dziś z Henrym, to bardzo cię bolało? Krzyczałaś tak głośno...

—    Co? Słyszałaś?

—    I słyszałam, i widziałam...

Carol wcale się nie speszyła. Wytłumaczyła nieporozumienie, objaśniła, dlaczego kobiety jęczą i krzyczą; że to wcale nie z bólu.

—    A czy mnie by to bolało? — spytała Daisy.

—    Ty jesteś jeszcze za mała... — cierpliwie wyjaśniała Carol. I tak oto służąca uświadomiła"dziewczynkę dokumentnie, z najdrobniejszymi szczegółami. Miała ułatwione zadanie, bowiem na goliznę to Daisy napatrzyła się od urodzenia... Rzeczowo omówiły całą fizjologię mężczyzn; starsza odpowiadała młodszej na każde pytanie. Rozmowę zakończyła dziewczynka:

—    I było ci przyjemnie z tym Murzynem?

—    Jasne!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy& (5) • v" K Do płotu podszedł Henry, ogrodnik z sąsiedniej willi. Był to wielki Mu
Bez nazwy 6 (3) do sypialni Połowy La się wygodnie, a jego nakoniła. aby usiadł na skraju łóżka. Wte
Bez nazwy 9 (7) Do Warszawy wracali razem, jego samochodem, f znów mówtii o sprawach obojętnych, nie
Bez nazwy 9 (7) Do Warszawy wracali razem, jego samochodem.. I znów mówili o sprawach obojętnych, ni
Bez nazwy 3 (4) darze. Czasem trochę potańczyli na golasa... No i licowali nu wielkim tapczanie, naz
Bez nazwy 5 (12) fUmi Wbwudujmj£Ane & vkat2e gfafr Luaśaf tfliyp fty to.in af łuft uMjuiiguu?
Bez nazwy 6 (16) tfM AZ) ^ CJ ]    d_ o ^ 4, °j^ ?> ! ĆJ> co /f T » L (jo) =
Bez nazwy! (6) Lekcja 4. Wypada poznać wreszcie kilka kolorów, choćby po to, aby widzieć świat w lep
Bez nazwy (6) You must take ił. — Ty (wy) musisz wziąć to. W zdaniach przeczącch używa się skrótu:
Bez nazwy 2 (4) d) przedsiębiorcy w rozumieniu ustawy,, Prawo działalności gospodarczej” 11. Aport t
Bez nazwy (6) You must take ił. — Ty (wy) musisz wziąć to. W zdaniach przeczącch używa się skrótu:
Do Lizbony w ujściu Tagu przybyliśmy około południa i był to port ostatni i odpowiedni, w którym moż
każda mała bateria ma krótkie zastosowanie i szybko trafia do kosza - naszym zadaniem jest dopilnowa
Bez nazwy 3 < Wzory do obliczeń: U0=Uy I0=JA dla In=0 /«=- W o) = E2 E = Uab =U0 P«=Un-In Rn(Rw+R
Bez nazwy (3) _ Skoro tylko pod takim warunkiem... Joasia wpadnie jutro do mnie. Umówiłyśmy się, ie
Bez nazwy (5) ... A Irenka mówiła wesoło, wciąż zwrócona tylko do milczącego Marka. —   &

więcej podobnych podstron