„„mego wysiłku w tym >*nsie cnoty nie można się nauczyć pr2e, „i** M.«~ j» t”>W- » wielk, cenę
„ « ,■»»■* po nocy. '™d>i 1 f*-. °P“fc* znajomych i
swobodę i poM>j uuk..u. * -
złym. albo dobrym. Musisz doskonalić albo swą duszę, albo
rzeczv 7f>u,
krewnych doznać lekceważenia i wzgardy od swojego sługi, , «yders,w , .ei^woici od ciemnego motłochu. Mus.sz we wszystkim odgrywać poślednią rolę - w piastowaniu godności, urzędów, w sądzie i w każdej ;v ogó|e sprawie. To wszystko rozważ wszechstronnie, jeżeli za cenę nkich wyrzeczeń chcesz w zamian zdobyć wyzwolenie od namiętni swobodę i pokój ducha [...] Musisz być jednolitym człowiekiem —
nętrzne"1.
Przypomnijmy naukę Sokratesa, który zawsze starał się przedrzeć przez warstwę przyzwyczajeń, duchowego lenistwa, obyczajowej rutyny i wyrobić u swoich uczniów nawyk myślenia i szukania reguł, wedle których postępujemy i wedle których należy postępować. Chodzi o to, by te reguły stały się rzeczywiście świadome, wewnętrznie spójne. W Hippiaszu mniejszym Sokrates powiada, iż „dobrego człowieka cechuje to, że występki popełnia umyślnie, a lichego to, że mimo woli”1. Twierdzi więc, że ten ma dobrą duszę i jest cnotliwy, kto wie, co czyni, a działając i mówiąc ma przede wszystkim na względzie duchowe zdrowie i ład2. Sokrates był przy tym przekonany, że dzięki wiedzy będącej warunkiem właściwej troski o duszę uczestniczymy w rzeczywistości wiecznej i powszechnej, i że trzeba nam największego wysiłku i rzetelności, by do niej dotrzeć.
Etyka cnoty narzuca swoiste i trudne dziś do przyjęcia reguły oceny ludzkiego życia i ludzkich postępków. Ocenia się dobrze nie tyle kogoś, kto czyni dobro w świecie, lecz tego, kto jest dobry przez własną cnotę, która sprawia, że życie staje się swoistego rodzaju moralnym kosmosem rozświetlonym od wewnątrz: jest roztropne, harmonijne, pełne, doskonałe. Przy czym nie chodzi tu o doskonałość rozumianą jako nieskrępowany rozwój osobowości, co proponują nam współcześni psychologowie, tacy jak^Abraham Maslow. Etyka cnoty ma charakter ściśle moralny, choć niewątpliwie swoisty w sposobie wartościowania. Wartość me jest tu funkcją cnotliwego zachowania. Wartością jest życie zgodne z cnotą. Ono determinuje, odkrywa wartości, samo zaś ocenie, ze względu na realizację wartości, nie podlega. Precyzyjnie tę odmienność wartościowania rozumiał Henryk Elzenberg, który pisał: „Bo nie chodzi o to, co się czyni, ale o to, jakim się jest. Cnota jest wartościowa nie dlatego, że jest dyspozycją do wartościowych czynów: cnota jest wartościowa jako cecha sama przez się. Czyny są wartościowe o tyle, o ile są przejawami cnoty, jej oznakami ekspresyjnymi”3.
Wartości człowieka cnotliwego nie sprawdza się jego postępkami ocenianymi przez zewnętrznego obserwatora wedle obiektywnych, bezosobowych kryteriów. O cnocie nie wnosi się li tylko na podstawie jej zewnętrznych konsekwencji. Cnota, by była cnotą, musi tworzyć harmonijną całość. Między cząstkami osobowości nie powinno być pęknięć. Cnoty, zachowanie i osobowość powinny się uzupełniać, wzbogacać, a oznacza to, że dany postępek oceniamy nie sam przez się, ile właśnie przez odniesienie do całości, w jakiej jest umieszczony, a więc w obrębie harmonii sfer duchowych. O tym zaś, czy jakiś czyn jest godziwy (kalon, honestum), może orzec albo ten, kto danego czynu dokonał — ludzie cnoty są najbardziej surowymi sędziami samych siebie: aidos, honor jest dla nich czymś arcyważnym — albo ktoś, kto wspiął się na ten sam poziom etyczny (mistrz, nauczyciel, przyjaciel). Ktoś, kto jest człowiekiem dojrzałym.
Można rzec, że życie w cnocie nie wymaga żadnych dodatkowych usprawiedliwień. Jego istota nie wiąże się ani z posłuszeństwem wobec etycznych norm, ani z powinnością ulepszania świata przez mnożenie ludzkiego szczęścia. Życie w cnocie ma na celu przede wszystkim budowanie w bezmiarze chaosu, okrucieństwa i głupoty, w świecie przemijania i niepewności wyraźnego obszaru ładu i sensu. Elzenberg pisze: „...świat sam nie ma sensu i wszelkiemu sensowi jest wrogi, ale można przecież tak ukształtować siebie i, w szczególności, treść swą wewnętrzną, by móc mu ją przeciwstawić jako coś, co będzie zawsze sensowne i zawsze zachowa swoją cenę”4. Pojęcie sensu w etyce cnoty, a więc jej element
pP‘k,et- D,a"yby- Encheiridion, (Encheiridion 29-30), Warszawa 1961. s. 470-471
a,on' Hippiasz mniejszy. 376 B, tłum. W. Witwicki, Warszawa 1958, s. 36 Platon, Gorgiasz. 504 A-D, tłum. W. Witwicki, Warszawa 1958, s. 125
* H. Elzenberg, Rzeczywista podstawa etyki, ,.Studia Filozoficzne . 1986. nr 1— v -10
H. Elzenberg, Troska i myli. O początkach mojego filozofowania, w: Z filozofii kutwv. Kraków 1991, s. 116.