XII SŁOWACKI 1 MISTYCYZM
własnej dumy i wiele obiecywał sobie po nawiązanej przyjaźni. Brak równie wielkiej dobrej woli ze strony Mickiewicza, ponawiane próby „dociskania” brata Juliusza wzbudziły w nim głębokie rozczarowanie — i sprzeciw.
W stylu zerwania z towiańczykami przejawiła się też wysoka samoocena Słowackiego. Jak pisze Pigoń, poeta „nie tai. że czuje się namaszczony, że krok swój ma za powinność wobec dzisiejszej i przyszłych generacji”1.
„Ksiądz Marek”, „Sen srebrny Salomei”, „Książę Niezłomny”. W ciągu pierwszych miesięcy po przystąpieniu do towiań-czyków Słowacki — o ile wiemy — nie pisał wiele. Może dlatego, że pochłonięty był wdrażaniem się w nowy tryb życia, przemienianiem siebie samego w myśl nowych zasad etycznych, a może zaważyła tu także chwilowa chęć podporządkowania się woli Towiańskiego, który zakazywał pisania. W każdym razie dopiero wiosną następnego, 1843 roku, znajdujemy w korespondencji Słowackiego wzmianki o powstającym nowym dziele — to dramat Ksiądz Marek, ukończony w lipcu. W zapiskach poety z poprzednich miesięcy brak wzmianek na temat twórczości — może (choć w to wątpię) wtedy właśnie powstawał Fantazyl Dramat z pewnością napisany w pierwszej połowie lat czterdziestych, którego data powstania nie jest sprecyzowana dokładniej. Ironiczny styl sytuowałby go dobrze pośród Beniowskiego, przed Snem srebrnym Salomei, a podejmowana w nim kwestia poezji i poety dobrze współbrzmi z tematem ówczesnych przemyśleń Słowackiego2.
W okresie narastania rozdźwięku między Słowackim a Kołem towiańczyków powstały trzy dramaty. Ksiądz Marek, w pierwszym z nich stający na murach opuszczonego
przez obrońców Baru, to nowy typ bohatera w twórczości poety. Człowiek prosty i święty, natchniony przez Boga duch bez skazy, którego wielkość uwidomia się tym potężniej na tle małodusznych lub wybuchowo namiętnych innych osób dramatu. Przełamane zostają w Księdzu Marku dawne wzorce indywidualizmu — tu samotnik staje na czele gromady; nowością jest więc kreacja postaci głównego bohatera, nowy jest też sposób widzenia historii. Wydaje się ona realizacją planu Bożego, w którym następują po sobie klęski i zwycięstwa, śmierć i odrodzenie. Tu po raz pierwszy zostało też zapisane przekonanie Słowackiego, że prawdy o historii dochodzi się przez natchnienie, mocą wewnętrznego widzenia, a potem dopiero porządkuje się ją przy pomocy rozumu. Odczytuje się ją ze znaków — i przeszłość staje się figurą, zapowiedzią przyszłości3.
Podobne rozumienie historii spotykamy na ogół w późniejszych dziełach Słowackiego. Toteż zaskakuje ta jej wizja, jaka pojawiła się w następnym chronologicznie po Księdzu Marku dramacie, w Śnie srebrnym Salomei. Jak pisał Kleiner, „nie mistyka wzlotów tutaj włada” 4, a krwawe obrazy koliszczyz-ny wydają się grą przypadków i namiętności. Jakby zaginął gdzieś ów ukazany w Księdzu Marku boski plan dziejów, trudno odnaleźć ich sens. Lecz jest i tu wizja postępu — przez krew, konieczność ofiar i unicestwiania form starych, choćby były tak umiłowane, jak tradycje ukraińskie dawnej Rzeczypospolitej. Jeśli nawet historia — podobnie jak w Balladynie — wydaje się tu igraszką, jeśli jest tajemnicza, a cele jej są zakryte, to tylko dla uczestniczących w wydarzeniach ludzi zwykłych, nie umiejących odczytać sensu znaków, snów i prze-
11 S. P i g o ń, op. cit., s. 126.
Jarosław Marek Rymkiewicz w książce Juliusz Słowacki pyta o godzinę (Warszawa 1981) sytuuje Fantazego, wbrew ustaleniom Mieczysława Inglota, aż w r. 1841.
Zob. Stefan T r e u g u 11, Książę Niezłomny na murack Baru [w:] Przemiany tradycji barskiej, red. Zofia Stefanowska, Kraków 1972, s. 189—212.
Juliusz Kleiner, Słowacki, Wrocław 1969, s. 231.