174 Rozdział IV
i „komunistyczna w treści”, czyli do tej pory nie istniejąca i przeto wymagaj jąca stworzenia od podstaw przez utalentowanych i zaangażowanych pisarzy,! Opowiadała się za wydawaniem bajek ludowych, ale z komentarzami do sto- | sunków klasowych na wsi i wariantami, jakie by przybierały w zależności od i tego, kto je opowiada - kułak, średniak czy biedak, mieszkaniec centralnej 1 Rosji czy obszarów peryferyjnych. Odpowiednio wypreparowana bajka mia-l ła stać się orężem wychowania komunistycznego, a argumentów ku temu do- I starczył również Gorki, gdy w wywiadzie z 1934 r. wyraził się następująco; „Jestem głęboko przekonany, że bajka o samodzielnym pokonaniu Goliata i przez Dawida, legenda o Perseuszu i wszystkie bajki na podobny temat zosta- II ły wymyślone dla dzieci, opowiadane dzieciom i wychowywały dzieci na Spar- I takusów, Fra-Dolcinów i innych rewolucjonistów”33. A tego typu myślenie doprowadziła do skrajności A.P Babuszkina w wyprowadzonej z analizy Baj- II ki o dziadku i rzepce następującej konkluzji: „Treść bajki jest nie tylko głębo- II ko społeczna - mówi o sile kolektywu, co podkreślali już drobnomieszczafc | scy pedagodzy, ale i filozoficzna - ilustrująca przechodzenie ilości w jakość, I skok w przyrodzie, społeczeństwie, myśleniu”34. Tak więc „z marksistowskich pozycji” bajka ludowa została zaakceptowana, podczas gdy baśń literacka mu- | siała dopiero kształtować swe ideologiczne oblicze, z jakim miała się pokazać polskiemu dziecku u progu lat pięćdziesiątych.
Wracając na grunt polskiej myśli pedagogicznej warto dopowiedzieć, że stanowisko zbieżne z poglądami Czukowskiego wyraził znany psycholog Ste- j fan Szuman w rozprawie Wpływy bajki na psychikę dziecka (1928), gdzie do1 j. wodził na podstawie przeprowadzonych obserwacji, że dziecko odczuwa jj w pewnym wieku nieprzepartą potrzebę fantazjowania oraz przeżywania stra- ] chu, jaki wywołują niektóre opowieści. „Okres myślenia fantastycznego - j| twierdził - jest dla dziecka tylko szczeblem rozwojowym. Okres ten służy prawdopodobnie temu, aby dziecko mogło objąć myślą i przeżyć szersze po* j le istnienia niż to, w jakim się realnie mieści”. Bajka poprzez działanie afek- 1 tywne poszerza zakres doświadczeń dziecka, pozwala mu bowiem wyjść po-fl za siebie i przeżyć w imaginacji sytuacje, jakich nie doświadcza w życiu, służy również do przekazywania nauk moralnych. Także dorośli, opowiadając so- i bie plotki i dowcipy, czytując romanse i oglądając spektakle teatralne I wykorzystują fikcję do wzbogacenia doświadczeń osobistych - „zupełnie tak i jak dziecko, z tą różnicą, że dla dziecka fikcja zlewa się z rzeczywistością”15, 1 Należy zatem dbać o odpowiedni repertuar bajek i opowiadań, aby nie wywie- 1 rały zgubnego wpływu na małego odbiorcę, dając nadmiernie sfałszowany 1 obraz świata.
u Cyt, za E.O. Putiłowa, op. cit., s. 22.
** Ibidem, $. 23.
“ s- Szurrun< Wpływ !#/ psychikf dziecka, [w:] Psychologia dziecka w wieku przed■ II tzkolnym. (Rozprawy z lat 1930-1939), red. M. Parnowska-Kwiatowska i Z. Topińska, Warsza- 1 w* 1960.*.205. . j. . * |«
Tezy o terapeutycznej funkcji baśni pojawiły się w tym czasie także książce George’a H.Greena Psychoanaliza w szkole. Na długo przed rewe-licjimi Bettelheima jej autor dowodził, że baśnie dlatego są przez dzieci tak enione, że wyrażają ich ciasny, egoistyczny krąg zainteresowań, związany Ełjczęściej z sytuacjami rodzinnymi. Świat baśni jest pełen gwałtownych przeciwieństw: „Ludzie, którzy go zamieszkują, są mali, jak samo dziecko, lub też olbrzymami, jak dorośli ludzie, którzy je otaczają. Są oni albo bardzo dobrzy i okazują dobroć przez różne dary, albo też złośliwie usposobieni, gotowi v każdej chwili straszyć, bić, zabijać lub więzić”56. Utożsamiając się z pokrzywdzonymi bohaterami i uczestnicząc duchowo w ich ostatecznym triumfie, dziecko doznaje spełnienia ukrytych pragnień i przeżywa całą fabułę jak marzenie na jawie lub sen. Tylko te wątki przeżywa najsilniej i najczęściej do nich powraca, które najpełniej wyrażają jego dramat życiowy oraz sposoby jego przezwyciężenia. Niektóre baśnie Andresena są właśnie obrazowym wyrazem kompensacji za niepowodzenia w dążeniu do sławy, a także dziecinnego spojrzenia na świat. Co więcej, dziecinne pojmowanie świata przenika niektóre typy twórczości dla dorosłych - melodramat, powieść po-j pularną, a zwłaszcza tak bliskie naturze snów widowiska filmowe.
W latach 30. pozycja baśni jako naturalnego pokarmu duszy dziecięcej wydaje się ugruntowana. Nawet estetyczne zainteresowania dorosłych wypro-wadza się z tychjsamych potrzeb duchowych, na co wskazuje także seria ar-[ tykułów Karela Capka. Czeski pisarz jest zresztą przekonany, że bajki „w naszej europejskiej kulturze opowiadamy tylko małym dzieciom”, ale w istocie okrutny świat baśni nie różni się nazbyt od współczesnego świata: „Ta sama fikcja, która ożywia akcję bajki, przenika również nasze życie”37. Wszelako wtym filozoficznym stwierdzeniu nie ma niczego takiego, co by odbierało baśni powab poezji i marzenia, nawet gdyby zawiodło życie, którego jest wykła-dnią. Jednak odmienny pogląd prezentowali niektórzy publicyści mając na uwadze okrutne doświadczenia drugiej wojny światowej.
Powszechnie znane i już od końca wojny komentowane przez polską prasę przykłady hitlerowskiego barbarzyństwa dały okazję do napastliwych wy-sąpień przeciwko pewnym nurtom tradycyjnej kultury niemieckiej. Wiele dyktowanych emocją wystąpień skierowano także przeciwko baśniom braci Grimm. Ton dyskusji na ten temat nadała Maria Szczepańska na łamach „Przeboju* jeszcze w czasie, gdy toczyły się walki o Berlin, a fotografie prasowe ptlne były ponurych obrazów pól bitewnych, wojennych zniszczeń i miejsc kzni. W niedużym artykuliku Niemieckie bajeczki dała Szczepańska jednoocznie krytyczną ocenę dzieła Grimmów, biorąc za punkt wyjścia analizę 1 Małgosi - wątku kluczowego dla wielu podobnych interpretacji. Oto ^ka jej nie pozbawionych emocji wywodów:
('G.H. Grcen, Psychoanaliza w szkole, przeł. Z. Ziembiński, Warszawa 1928, s. 166.
I * 19^ Marsjasz, czyli na marginesie literatury, przeł. H. Janaszek-Ivani£kova, Kra-