I dla nich sposób. Wiara religijna i niezmąco-I w świeckość zgadzają się co do tego, żeby uczcić majestat śmierci. Misterium życia ( i umierania wytycza nieprzekraczalną granicą propozycjom naukowego oświecenia. Co [ więcej, granica ta jest wyrazem prawdziwej I solidarności wszystkich ludzi, jako że wszyscy oni bronią tajemnicy jako takiej. Kto żyje, nie może zaakceptować śmierci. Kto żyje, musi zaakceptować śmierć. Jesteśmy wędrowcami na granicy między tym a tamtym światem.
Należy się spodziewać, że tego rodzaju doświadczenie graniczne, na którego przekroczenie i wyjrzenie poza które pozwalają tylko posłania religijne, pozostawia myśli filozoficznej niewiele przestrzeni na jej własne kwestie myślenia, podstawy myślenia i kroki. Przede wszystkim jednak należy się spodziewać, że filozofia nie potrafi w ogóle myśleć człowieka wobec śmierci bez ciągłego spoglądania w religijne zaświaty (zwiastując nadzieję albo zagrożenie karą, na przykład na Sądzie Ostatecznym). Oznacza to wszakże w odniesieniu do tego, co nazywa się u nas filozofią. że kwestię filozofii można w ogóle postawić tylko na gruncie greckiego pogaństwa i żydowsko-chrześcijańsko-mahometań-skiego monoteizmu.
Myślenie greckie musi zatem postawić sobie pytanie: jeśli nierozerwalna jedność życia i śmierci oraz ich ostra wzajemna wyłączność obarczone są całym ciężarem faktyczności, to jak należy móc wówczas myśleć to, co boskie? Jako nieśmiertelni, bogowie mają być przecież równocześnie czymś najwyższym, w najwyższym znaczeniu żywym. Prowadzi to myślenie do tego, aby odróżniać to, co nie umiera, i to, co doświadcza śmierci: dusza postrzegana jest jako nieśmiertelna i dzieli tym samym, będąc określana za pomocą tego samego słowa, athanatos, istotę z bogami, nieśmiertelnymi. Pierwszym greckim myślicielem, który odważnie wypowiedział wewnętrzną jedność nie tylko życia i śmierci, lecz także nieśmiertelnych i śmiertelnych, jest bodajże Heraklit w niektórych ze swych słownych zagadek. Jedna z nich brzmi wprost: Nieśmiertelni - śmiertelni, śmiertelni - nieśmiertelni; ci żyją śmiercią tamtych, tamci umarli życiem tych (fragm. 62, tłum. J. Legowicz). Jakkolwiek byśmy tę zagadkę próbowali rozwiązać, nie uda się to bez pomyślenia psyche, duszy, w której splata się to, co wzajem wykluczające.
Konsekwencji tej stawia czoła platoński Fedon, owa rozmowa skazanego na śmierć Sokratesa ze swoimi przyjaciółmi w dniu, kiedy wieczorem miał wypić kielich trucizny. Religijne opanowanie, z jakim Sokrates sprawdza tu i odpiera wszystkie argumenty przeciw nieśmiertelności duszy, jest najsilniejszą pociechą, jaką w świecie antycznym znalazło żyjące w nas dziecko, którego nie pocieszą w pełni żadne argumenty. Umierający Sokrates stał się w ten sposób wzorcem dla wszystkich późniejszych. Przypominam tylko o stoickim mędrcu i jego niewzruszoności wobec śmierci, w której potwierdza się on jako człowiek wolny. Nawet w przypadku samobójstwa, którego nie zabrania, wymagana jest próba trwałej wolnej decyzji, jako że według praw religii dopuszczalna była tylko śmierć przez kontynuację postu bądź śmierć przez znoszone przy pełnej świadomości powolne wykrwawienie. Znamy również przykład epikurejczyków, którzy argumentami zwalczają lęk przed śmiercią i równocześnie doprowadzają tym samym do najwyższej perfekcji sztukę życia. Ze starożytni myśleli i przedstawiali śmierć jako brata snu, a nie jako budzącą zgrozę kostuchę chrześcijańskiego średniowiecza, podkreślał w znanej rozprawie Lessing - tyleż jako humanista, ile jako dziecko nowoczesnego oświecenia.
A to przecież właśnie warunki nowoczesnego oświecenia, w jakich dziś żyjemy. Zatem, koniec końców, nie będzie nam dane wejście w pocieszające wyidealizowane światy, jakie opisuje Lessing. Istotę bezwzględności i surowości nowoczesnego oświecenia stanowi fakt, że zawdzięcza się ono nauce, która sama rozwinęła się z nowego chrześcijańskiego ukształtowania pogańskiego antyku. Zaświato-wość Boga nałożyła na ludzkie poznanie konieczność własnego samoupewniania i tym samym przekształciła w końcu samo zadanie poznania. Nowe podejście do pomiaru, nowy ideał racjonalnej konstrukcji zakładają nowe imperium. Rządzi nim ideał wiedzy-władzy, która w formie badań naukowych przesuwa wciąż dalej granice tego, co możliwe do opanowania. Jeśli jednak prawdą jest, że także to naukowe oświecenie, jak owo starożytne, napotyka swe granice w niepojętności śmierci, to prawdziwym pozostaje także, że horyzont pytań, w obrębie którego myślenie może się w ogóle poruszać wobec zagadki śmierci, zakreślony jest przez nauki o zbawieniu, a zatem dla nas przez naukę chrześcijańską we wszyst-