160
jest dla nich ostatnim świata krańcem, nam towarzyszyły, a tak się czule żegnały z nami, jak po najdłuższej i najściślejszej znajomości.
Gdyśmy ztamtąd wyszły, czekając za furtą na pojazdy, nie miałyśmy, jak się domyślasz, innćj rozmowy, jak o tóm, cośmy widziały i słyszały, a mianowicie o nowćj zakonnicy, o jćj piękności, układzie, obejściu się, całkiem od innych sióstr odmiennćm. Wpośród tego dość licznego grona, ja jedna tylko cokolwiek o jej wiedziałam przeszłości. Inne panie dowiedziały się tylko od sióstr co je odprowadzały, że była cudzoziemką; one same nic więcej nie wiedziały. Zwały ją siostrą Magdaleną, gdyż tę dla siebie obrała nową patronkę, a o światowe nazwisko się nie pytały. To bowiem bywa tylko przełożonćj znane, a innym chyba z przypadku. Dowiadywać się o nie im niewolno.
Nie chciało mi się przed tylu obcemi, tę długą, znaną już ci rozpoczynać o niej historyą, to opowiadanie któreby w zbyt wielkie musiało mię zawieść szczegóły, gdzie i polskie musiałoby się wymówić nazwisko. Wolałam zostawić to na poufałe wieczorne z tobą rozmowy, a wówczas powiedziałam tylko tym ciekawym paniom, że owa zakonnica jest taż sama piękność, która przed rokiem przybyła dla namówienia Ojca Świętego na nową jakąś wiarę, nowym katolicyzmem zwaną. Wszyscy o nićj naówczas słyszeli, i te panie takoż. Jednym się to bardzo podobało, i zaraz dały wiarę, drugie uważały to za piękny tylko mćj wyobraźni utwór. Ja zaś w żadne nie chcąc wchodzić rozprawy, ani dowodów składać, zostawiłam każdego przy jego zdaniu, wyglądając niecierpliwie chwili kiedy się ostatni wydali pojazd, bom ważną miała w tćm przyczynę.
Jakeśmy tylko na ulicę do pojazdów wyszły, postrzegłam zaraz jakiegoś mężczyznę, po rzymsku w zarzucony na jedno ramię obwinionego płaszcz, ze spuszczonym na oczy kapeluszem, który około miirów klasztornych szerokiemi chodził krokami. Dość często mi się zdarza, iż gdy kogo mam w myśli, tego i przed sobą widzę, w każdym go poznać mniemam, do czego krótki mój wzrok wiele się przyczynia. Tak już, jeśli pamiętasz, było na szczycie przylądku della Campanella, w Sorrento, gdzie pokazując mi
Alpy. Tom III. 22