i dziecięca naiwność, chwilami nawet coś s kapłańskiego namaszczenia, mcsjanistycz-ne natchnienie, a znowu raz po raz przebłyski czegoś dziwacznie zażartego, obłędnego, całkiem niepojętego dla mózgu, przyzwyczajonego operować tabliczką mnożenia według Adama Riese8).
Portret wart chyba uwagi, skoro nawet Przybyszewski uznał się zaskoczonym jego niecodziennymi komponentami. Ale i portretowany wart uwagi nie mniejszej. Przyjechał do Berlina studiować „Historię diabla1; w Krakowie otrzymał (już był w tym czasie nagrodę w konkursie „Czasu2 za nowelę Nauczycielka, w ,^Ateneum” wydrukował .poemat Łazarze, a w teatrze krakowskim odbyła się premiera tragedii wiejskiej Martin Luba, przy której powstaniu współpracował ze starszym od siebie o trzydzieści cztery lata Ignacym Maciej o wskim-Sewerem. W kilka miesięcy później miał wyjść anonimowo jego odczyt Młodzież współczesna polsko. Publicystyka Micińskiego to wielki wybuch retoryki. Oni wszyscy byli wówczas na ogół mocni retorycznie. Jednakże Miciński, odmiennie od tych, którzy walczyli o nową sztukę, w swoim wejściu na arenę literacką
•w wtok pOitt ■
gdzie grrjrnadci sil ganka nad oCteartufl Współcześni alei Micińskiego jako czasów. Tom poes szedł niemal ulezą gdyby dopiero ro ty były drukowa: wano je bardziej krywczy czy bod niecodziennej w Brzozowskiego ^ nie wiele mógł w latach późnie nlem „dziwaków wicz, Horzyca i\ ści Micińskiego, I wolały gwałtów reakcjami idzie był to odzew s2 clński posłużył o proweniencj mianowicie łat nia portrety s ciół, ludzi, któ: sięciolecia naJ albo przynajml
*) Tadeuas łfi
piMozd, Warena
•) Tadeuas M w: Na drogeca
•} Tamże str. 244.
Stanisław Przybyszewski Moi współcześni. 1959. sur. 244.