202 Człowiek i mcrum
n.i dobre »ó»cas dopiero. gdy wyzwoliwszy się z wszelkich granic i nie szczędząc juz niczego ani nikogo - objawiła się jako swego rodzaju kataklizm nie do pojęcia, nic do zniesienia, trwający całe lata i sięgający krańców cywilizowanego świata.
Skala zjawiska, miejsce, jakie zagarnia ono sobie w przestrzeni i w czasie, wyjątkowe wręcz nasilenie, brutalny charakter wojny, która odrzuciwszy koronki i dworski ceremoniał objawiła swe prawdziwe oblicze czystego gwałtu - wszystko to przemawia do ludzi zdjęrrch trwogą i przeświadczonych, iż wojna otwiera im bramy piekła, które mimo wszystko jest prawdziwsze i potężniejsze niż mdłe życie w* czasie pokoju. Ludzie widzą wówczas w wojnie groźny przejaw mocy. z której wszystko się poczyna, a która tu objawia im swą prawdziwą twarz. Wojna jest tyleż apoteozą, co chrztem i wyświęceniem na kapłana. Na szczątkach świata zgnilizny i pozorów, świata zarazem słabego, nijakiego i fałszywego - obwieszcza ona i wysławia na podobieństwo wielkich żywiołowych kataklizmów święty triumf śmierci, która niejednokrotnie już w dziejach bez reszty opanowywała ludzką wyobraźnię.
Wojna przeznaczeniem narodów. Łatwo pojąć, że wojna, pełniąc funkcję dawnych uczt świątecznych, porusza i pociąga ludzi. Przypomina człowiekowi, że nie jest on panem swego losu i ze władające mm moce. wyrywając go z łona spokoju, mogą w każdej chwili zmiażdżyć go w swych trybach. Wojna doprawdy wydaje się celem, do którego narody przygotowują się z gorączkowym zapałem. Ona nadaje sens zarówno ich wysiłkom, jak i losowi, jawiąc się jako najwyższa próba, która u progu nowego okresu niejako utwierdza naród w jego bycie albo go dyskwalifikuje. Wojna bowiem domaga się wszechstronnej daniny: z bogactw, zapasów, z ludzkiego żyda. pochłaniając wszystko i z niczym się nie Ucząc.
Wojna pozwala na zaspokojenie instynktów tłumionych przez cywilizację, które pod jej skrzydłami biorą pełny odwet, polegający na unicestwieniu siebie samego i wszystkiego dookoła. Przystać na
własna zgubę, mogąc równocześnie niszczyć, wszystko, co cna kształt i imię — cóż za wspaniałe dwoiste wyzwolenie z nvxh życia wśród tylu małostkowych zakazów i przezornych uprzejmości. Jako czas straszliwego wyniszczenia społeczeństw. a zarazem punkt kulminacyjny ich egzystencji, czas ofiary, zrywający jednak z wszelkim normami, czas śmiertelnego niebezpieczeństwa, dający jednak uświęcenie, czts wyrzeczeń i rozpasania zarazem — wojna ma wtzo-kie dane. by we współczesnym święcie zająć miejsce święta, budząc podobną fascynację i namiętności. Jest nieludzka — to wystarczy, by uznać ją za boską. Tak mc też dzieje. I oto człowiek od tego najpotężniejszego uświęcenia oczekuje ekstazy, młodości i nieśmiertelności:
Zamiana funkcji wojny i święta. W społeczeństwach pierwotnych wojny, nic dorównując świętom skalą ani siłą wyrazu, przedstawiały się dosyć mizernie. Były to bądź krótkie intermedia, wyprawy myśliwskie, grabieżcze lub odwetowe, bądź też zjawiska permanentne, tworzące jakby osnowę egzystencji, zajęcia niewątpliwie niebezpieczne, ale przez swą ciągłość pozbawione charakteru wyjątkowości. W obu przypadkach święto powodowało zawieszenie działań wojennych, godząc doraźnie najzaciętszych nawet wrogów, którzy wręcz bratali się w świątecznym uniesieniu. Jeszcze w starożytności na czas igrzysk olimpijskich wszelkie sfx»ry ulegały zawieszeniu i cały grecki świat uczestniczył wspólnie w czasowej radości błogosławionej przez bogów.
W społeczeństwach współczesnych zachodzi zjawisko wręcz odwrotne. Wojna przerywa wszelkie poczynania jx»koj(mc. a zawody, festiwale czy wystawy międzynarodowe pierwsze padają jej ofiarą. Wojna zamyka granice, które święta dawniej otwierały. Widzimy znów, że ona jedna tylko odziedziczyła wszech potęgę świąt, korzystając z niej jednak w celu diametralnie różnym; w o;na zamiast łączyć — dzieli. Święto jest z natury swej czynnikiem przymierza. Badacze odkryli w nim najistotniejszą wieź społeczną, bardziej niż