192 ( ztowtck i sacrum
Najwyższym prawem grup pierwotnych, prawem, które stanowi podstawę ładu społecznego, jest zasada egzogamii; najwyższym zaś prawem społeczeństw współczesnych jest poszanowanie cudzego życia. Jeśli w zwykłych czasach ktoś naruszy to prawo, naraża się na najcięższe sankcje i powszechne potępienie. Przychodzi jednak pora walki lub pora pląsów, przynosząc nowe normy; byle tylko zachowywać rodzaj etykiety związanej z praktykami obrzędowymi, mającymi na celu uświęcenie lub zamaskowanie poczynań tego typu - chociaż skądinąd dopuszcza się ich wśród rozpętania najgwałtowniejszych instynktów - a gesty wczoraj surowo wzbronione i uznawane za ohydę przynoszą teraz chwałę i uznanie. Wojna wynosi na piedestał nie tylko samo zgładzenie nieprzyjaciela, ale całokształt czynów i postaw potępianych przez etykę życia pokojowego, zakazywanych dziecku przez rodziców, dorosłemu - przez prawa i opinię publiczną. Kłamstwo i podstęp zyskują rangę cnót. Dopuszczalna staje się nawet kradzież; gdy chodzi o zdobycie koniecznego minimum żywności czy nawet pewnych naddatków, wszystkie środki okazują się dobre, a fortele rosną w cenę kosztem skrupułów. Jeśli zaś chodzi o samo zabijanie, to, jak wiadomo, zmusza się do niego, nagradza się je i stanowi ono regułę.
Radość niszczenia. Tak więc widzimy, jak zc wszystkich stron wzbiera długo powstrzymywana radość niszczenia, przyjemność pozostawiania za sobą czegoś zniekształconego do niepo-znania, rozkosz znęcania się nad nieszczęsnym ciałem, przeobrażonym ostatecznie w anonimowy kikut, krótko mówiąc, cała wyzwolicielska furia, odjęta człowiekowi od momentu, gdy nie ma już zabawek, które może połamać, bo przestały mu się podobać. Można pozwolić sobie na tłuczenie garnków na jarmarcznych straganach; mizerna to jednak satysfakcja wobec upojenia mordem. Wydaje się, że największą rozkosz stanowi unicestwianie bliźniego: po takim akcie człowiek słania się niekiedy z upojenia. Przyznaje się do tego, a nawet się tym przechwalał.
Por. E. von Salomon La f6prouvćs, tłum. frant., %. 121, por. także s. 72,94.
Wojownika ogarnia „święty gniew ', w którym zdai s1ę dzić do głosu pierwotny instynkt, zepchnięty w głąb mu pi/1./ zakłamaną cywilizację: „W orgii wściekłości prawdziwy człowiek btc rzc odwet za wszelkie ograniczenia1 Instynkty zbyt długo dławione przez społeczeństwo i jego prawa stają 'V czymś nap toim . ' -świętym, ostatecznym"2.
Jak kazirodztwo w czasie święta, tak mord na wojnie staje się aktem o charakterze religijnym Przyrównuje się go do oliary skla danej z ludzi, gdyż podobnie jak ona nie przynosi be /.pośredni ego pożytku. Dzięki temu właśnie świadomość potoczna odróżnia zabój siwo na wojnie od zwykłego przestępstwa, To samo prawo, które żąda od walczącego, by złożył w ofierze własne życic, nakazuje mu unicestwienie przeciwnika. Reguły wojny nadaremnie usiłują prze i stoczyć ją w rodzaj szlachetnej gry, pojedynku, w którym lojalność i kurtuazja wytyczają granice okrucieństwu Sprawą istotną pozmta je mordowanie. Najwyższa zręczność polega na tym, aby zniszczyć nieprzyjaciela jak zwierzynę łowną w miarę możliwości dopaść go, gdy śpi albo gdy nic ma broni. Dobry dowódca mc naraża swych ludzi dla zabawy. Myśliciele uznali więc. ze wojna współczesna, w czasie której nie oszczędza się ludności cywilnej, a wielkie skupia ka ludności dostarczają nieprzyjacielowi dogodnych i niezawodnych celów, najlepiej odpowiada idealnej koncepcji wojny. Prawdziwy człowiek wojny chętnie godzi się na /niesienie rycerskiego kodeksu dzięki któremu w innych epokach bitwy były rodzajem wielkich tur niej ów. Nie wszyscy obruszają się na fakt, że w czasie tego święta liturgia ustępuje obecnie miejsca rozpasaniu i orgii.
Świętokradztwo i marnotrawstwo. Normalnie przedmiotem obawy i szacunku jest przede wszystkim śmierć Wobec zwłok milkniemy i odkrywamy głowy. Wojna. :1/.•. / .
na
E. Jbngcr Im ytuerre, notre mfrr. tłum. franc., Pan1 1934. V>. por. {
Salomon op. cii., i. 71.