262
a jeżeli będziesz od nich wymaga! jedynie szacunku, będą udawać, że i tego ci odmawiają. Pozostaniesz między ludźmi, lecz utracisz prawo do człowieczeństwa. Gdy zbliżysz się do innych, będą od ciebie uciekać jak od nieczystego ducha i nawet ci, którzy wierzą w twoją niewinność, także cię opuszczą, ponieważ nie będą chcieli, by i przed nimi uciekano. Idź w pokoju, darowuję ci życie, ale będzie ci ono gorsze od śmierci.
Monarchie absolutne, skompromitowały despotyzm, uważajmy jednak, by demokratyczne republiki go nie zrehabilitowały i, czyniąc go jeszcze trudniejszym do zniesienia dla jednostek, nie odebrały mu w oczach większości jego wstrętnych cech i upadlających dążeń.
Najbardziej dumne narody dawnego świata pozwalały wydawać dzieła wiernie malujące wady i śmieszności współczesnych. La Bruyere. kiedy pisał swój rozdział o możnych tego świata, mieszkał w pałacu Ludwika XIV, a Molier krytykował dwór w sztukach, które przed nim wystawiał. Ale władza panująca w Stanach Zjednoczonych nie pozwala stroić z siebie żartów. Najlżejszy zarzut ją rani, najmniejsza koląca prawda ją przeraża; wymaga, by wychwalano w niej wszystko - od manier po wielkie cnoty. Niezależnie od sławy, jaką się cieszy, żaden pisarz nie może uniknąć obowiązku kadzenia swym współobywatelom. Większość żyje więc w nieustannym uwielbieniu samej siebie i jedynie cudzoziemiec lub przykre doświadczenie mogą sprawić, by pewne prawdy dotarły do Amerykanów.
Nie gdzie indziej też należy szukać powodów tego, że Ameryka nie ma dotąd wielkich pisarzy. Geniusz literacki nie istnieje bez wolności umysłowej, a wolności umysłowej w Ameryce nie ma.
Inkwizycja nie zdołała nigdy przeszkodzić krążeniu w Hiszpanii książek przeciwnych religii wyznawanej przez większość społeczeństwa. W Stanach Zjednoczonych większość lepiej daje sobie radę; odbiera ludziom nawet myśl publikowania takich książek. W Ameryce spotyka się niewierzących, lecz aleizm nie może tu znaleźć trybuny.
Istnieją narody, które usiłują strzec obyczajów za pomocą wydawania wyroków na autorów swawolnych książek. W Stanach Zjednoczonych nikogo się nie skazuje za takie dzieła, bo też nikt nie próbuje ich pisać. Nie znaczy to. że obyczaje są aż tak czyste, ale że większość przestrzega swoich własnych.
Ten przykład użycia władzy jest na pewno pozytywny - dlatego mówię jedynie o władzy jako takiej. Potężna władza większości jest zjawiskiem stałym, podczas gdy jej dobre użycie zdarza się przypadkowo.
Wpływ, jaki tyrania większości wywiera na charakter narodowy Amerykanów oraz esprit de cour w Ameryce
Wpływ opisywanych przed chwilą zjawisk jak dotąd nie daje się wyraźnie odczuć w życiu politycznym, ale jego złe skutki można już odczytać w charakterze narodowym Amerykanów. Myślę, że fakt, iz na amerykańskiej scenie politycznej ukazuje się niewielu ludzi wybitnych, należy przypisać działaniu stałe potężniejącego despotyzmu większości.
W chwili wybuchu amerykańskiej rewolucji było bardzo wielu takich ludzi. Opinia publiczna kierowała wtedy wolą ludzką, ale jej nie tyranizowała. Wówczas wielcy ludzie z własnej woli przyłączali się do powszechnego ruchu, zachowując jednocześnie swą własną wielkość. Ich blask promieniował na cały naród, ale był ich własnym blaskiem.
W ustrojach absolutnych ludzie możni znajdujący się blisko tronu schlebiają namiętnościom władcy i chętnie ulegają jego kaprysom. Lecz masa narodu nie jest stworzona do służalstwa; ulega mu, nieraz ze słabości, z przyzwyczajenia lub ciemnoty, czasem zaś z miłości do władzy królewskiej lub do króla. Bywały narody, które znajdowały radość w poświęcaniu swej woli na rzecz woli władcy i były z tego dumne. Swą duchową niezależność zachowały mimo posłuszeństwa. W tych krajach znacznie mniej było poniżenia niż nędzy. Istnieje skądinąd wielka różnica między robieniem tego, czego się nie pochwala, a udawaniem, że pochwala się to. co się robi. W pierwszym wypadku mamy do czynienia ze słabością, w drugim zaś ze zgoła lokajskimi nawykami.
W krajach, w których panuje wolność, gdzie każdy człowiek jest w pewnym stopniu powołany do wyrażania opinii o sprawach państwowych, w demokratycznych republikach, gdzie życie polityczne stale przenika do życia prywatnego, gdzie każdy może dotrzeć do władcy i gdzie wystarczy tylko nieco głośniej przemówić, by to, co się ma do powiedzenia, dotarło do jego uszu, znacznie więcej ludzi niż w monarchiach absolutnych usiłuje robić interesy na słabościach władzy i żyć na koszt jej namiętności. Dzieje się tak nie dlatego, by ludzie byli tam gorsi, lecz dlatego, że pokusa jest większa i podlega jej jednocześnie więcej ludzi. Dlatego właśnie więcej ludzi stoi tam niżej pod względem moralności.
Esprit de cour obejmuje w republikach demokratycznych szeroki krąg ludzi, zagarniając wszystkie warstwy jednocześnie. Jest to jeden z najważniejszych zarzutów, jakie można wytoczyć przeciw demokracji.