wspiera ideologia uprawnienia {entitlerw.nt), zgodnie z która ludzie postrzegani są przede wszystkim jako jednostki - według terminologii nauk politycznych, osoby posiadające prawa - niz członkowie rodziny, partnerzy miłosnych związków*, krewni czy obywatele należący do wspólnoty. Ideologia ta jest ściśle związana z amerykańskim indywidualizmem i ogólnie rzecz biorąc z nowoczesnym ciosom; ze wzgardą odtrąca etykę obowiązku i odpowiedzialności umieszczającą jednostkę w kręgu stosunków społecznych, gdzie tożsamość nabywa się między innymi na podstawie związku z innymi i zobowiązań wobec nich. Wiciu Amerykanom, zarówno katolikom, jak i niekatolikom, nie podobało się, kiedy papież Benedykt XVI (jeszcze jako kardynał Rutzingor z Monachium) pisał o współczesnej „dyktalorze relatywizmu |...], której nąjwyższym cclcm jest ego i pragnienia jed-noslki,:'lc. Papież nic tylko wystąpił z oskarżeniem skutków etosu infantylizmu, lecz przedstawił także trafny obraz jogo odchyleń. Nie da się tego skwitować stwierdzeniem, że wyraził własno staromodno i tendencyjne poglądy na moralność (które, jak na ironię, trącą etyką protestancką).
Etyka narcyzmu sprzyja przedkładaniu bezczasowej teraźniejszości nad poczucie upływu czasu - w przeszłości lub przyszłości i jest jego odzwierciedleniem. Amerykanów zawsze kusił kult. chwili teraźniejszej. Imigranci zmierzali ku brzegom Ameryki, uciekając od przesądów i błędów kojarzonych przez Woltera z historią. Jak to określił Tom Paine w The Rights of Man, Ameryka oznaczała „życie takie, jak na początku świata” wolne od obciążeń kumulujących się z upływem czasu, możliwość rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Ta skłonność do przekładania bliskiego nad dalekie i momentalnego nad trwałe długo izolowała Stany Zjednoczone od konserwatywnych zwycząjów właściwych kulturom przywiązanym rlo 16f> własnej przeszłości i (sparaliżowanym piv.cz brzemię lii-storii. Ale wyzwolenie od czasu, ucieleśnione w etosie infantylizmu, zaczęło oznaczać nieświadomość historii i niemądre ignorowanie śmiertelności. Zaciera sio tożsamość nabywaną przy narodzinach, ponieważ Ameryka obiecuje, że narodziny się nie liczą. Amerykanie podkreślają, że nie jest ważne, skód przybyli. Eliminuje się również śmierć (krionika!). ponieważ - nieświadomi przyszłości. mając dzięki nabywanym przez nas towarom zagwarantowaną odporność na starzenie się - ochoczo sytuujemy się w bezczasowej teraźniejszości, a tym samym stajemy się na moment nieśmiertelni.
W każdym z opisanych przypadków etos infantylizmu nawiązuje do elementów obecnych w psychice człowieka współczesnego, ale pozbawia je niejednoznaczności, traktując jako instrumentalnie pozytywne, ponieważ niezbędne są konsumpcyjnemu kapitalizmowi, który znalazł się w opalach. Etos, jakiego potrzebuje konsumpcjonizm, zawiera w sobie infantylność, ale bez żadnych niuansów, i zachwala dziecinadę, nic uznając wszakże zbawiennych zalet dzieciństwa. Racjonalizując infantylność, powołuje się na to, że producenci mają obowiązek dostarczać konsumentom „tego, czego chcą”, powołuje się także na prawo konsumentów do korzystania z „wolności” poprzez rynek.
Jako rozważni krytycy możemy i musimy zastanowić się nad różnicami, za których sprawą dzieci i dorośli zo-stąją rozdzieleni na dwie paradygmatyczne. przeciwstawione sobie grupy. Potrafimy dostrzec moralne niedostatki tradycyjnych koncepcji dorosłości (skostnienie, konwencjonalność, zamknięcie na nowe idee) oraz pro-toetyczne aspekty niektórych ideałów związanych z dzieciństwem (świeżość, spontaniczność, wesołość). Tak zwane dojrzale kultury mogą niewątpliwie zaczerpnąć z atrakcyjniejszych cech dzieciństwa przynajmniej część